Iga Świątek wraca do trudnych chwil. “Zobaczyłam maila i zaczęłam płakać”
Iga Świątek niedawno osiągnęła największy sukces w swojej karierze, wygrywając pierwszy raz Wimbledon. Polka przeszła przez cały turniej w imponującym stylu, tracąc zaledwie jednego seta, a w finale rozbiła Amandę Anisimową 6:0, 6:0. Dla liderki światowego rankingu był to zarazem pierwszy tytuł w sezonie na trawie – nawierzchni, z którą do tej pory nie miała najlepszych relacji.
Jednak droga do tego triumfu nie była łatwa. W rozmowie z Andym Roddickiem, w jego podcaście, Świątek wróciła do dramatycznych wydarzeń z zeszłego roku, kiedy jej karierę wstrząsnęła afera dopingowa. Jesienią w organizmie Polki wykryto zakazaną substancję – trimetazydynę. Choć ostatecznie udało się wykazać, że znalazła się tam przypadkowo, Świątek została zawieszona na miesiąc. Teraz po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała o tamtym momencie.
– Byłam wtedy na sesji zdjęciowej z jednym ze sponsorów w Warszawie. Właśnie zmienialiśmy lokalizację. Zajrzałam na skrzynkę mailową i zobaczyłam wiadomość. Nawet jej nie przeczytałam – zaczęłam od razu płakać – wyznała. – Moi agenci, którzy byli ze mną, myśleli, że stało się coś strasznego. Podałam telefon mojej menadżerce i to ona zapoznała się z treścią maila. Wszyscy byli w szoku, nie wiedzieliśmy, co dalej – dodała.
W rozmowie przyznała, że zaraz potem zadzwoniła do najbliższych współpracowników. – Pierwsze co zrobiłam, to telefon do Maćka Ryszczuka (trenera przygotowania fizycznego – przyp. red.). On już o wszystkim wiedział. Zadzwoniłam też do Darii Abramowicz. Spotkałyśmy się w trakcie tej sesji zdjęciowej. Nie byłam pewna, czy w ogóle powinnam ją kontynuować – miałam zapłakaną, czerwoną twarz. Płakałam przez 40 minut. Ale nie mogłam nic powiedzieć. Mimo wszystko dokończyłam zdjęcia, trwało to jeszcze trzy godziny. Paradoksalnie, to były moje najlepsze zdjęcia. Chyba jestem dobrą aktorką – mówiła ze śmiechem.
W dalszej części rozmowy opowiedziała o emocjach, które towarzyszyły jej w kolejnych dniach. – Spotkaliśmy się całym zespołem i skontaktowaliśmy się z prawnikiem. Przez kilka dni nie mogłam trenować, nie wchodziłam na kort. Czułam, jakby tenis mi to zrobił. Jakby to przez tenis znalazłam się w tym miejscu. Miałam przekonanie, że nikt mi nie uwierzy, że jestem niewinna. Bałam się, że wszyscy się ode mnie odwrócą – opowiadała szczerze.
Dodała, że ogromne wsparcie otrzymała od swojego teamu. – Prawnik spokojnie wszystko mi wyjaśnił. W tym czasie spotykałam się ze znajomymi, którzy nie wiedzieli, dlaczego nie gram. Nie byłam kontuzjowana, ale nie mogłam nic im powiedzieć. Jeden z nich się domyślił i wtedy zdecydowałam się powiedzieć prawdę. To było bardzo trudne, bo wszyscy powtarzali, że muszę zachować milczenie – podkreśliła.
Obecnie Świątek przygotowuje się do udziału w turnieju WTA 1000 w Montrealu. Rozpocznie rywalizację od drugiej rundy, w której zmierzy się z Chinką Hanyu Guo.