Madison Keys znów zachwyca. Wielki powrót Amerykanki na kortach Roland Garros
Madison Keys po raz kolejny udowodniła, że nie bez powodu należy do ścisłej światowej czołówki. Choć w sobotnim starciu z rodaczką Sofią Kenin miała momenty słabości i musiała gonić wynik, to ostatecznie zwyciężyła po emocjonującym meczu 4:6, 6:3, 7:5. Jej najmocniejszy atut – serwis – nie zawiódł. Aż osiem asów serwisowych pozwoliło jej przetrwać trudne chwile i zameldować się w kolejnej rundzie French Open.
Trudne miesiące dla Świątek. Keys skorzystała z okazji
Na tle Madison Keys wyraźnie kontrastują ostatnie tygodnie Igi Świątek. Od zeszłorocznego triumfu w Paryżu Polka nie dotarła do żadnego finału. Po nieudanych występach w Madrycie i Rzymie wielu kibiców zastanawiało się, czy uda jej się obronić tytuł w Roland Garros. Na razie jednak wszystko idzie zgodnie z planem – trzy zwycięstwa i pewny awans do czwartej rundy. Tymczasem jedna z jej potencjalnie groźnych rywalek była bliska odpadnięcia. Mowa właśnie o Keys, która wyszła zwycięsko z dramatycznego pojedynku z Kenin.
Imponujący początek turnieju
Po porażce z Świątek w Madrycie i słabym występie w Rzymie, Keys rozpoczęła paryski turniej z przytupem. Najpierw rozgromiła Darię Saville 6:2, 6:1, potem szybko odprawiła Katie Boulter 6:1, 6:3. W trzeciej rundzie przyszło jej się zmierzyć z bardziej wymagającą rywalką – Sofią Kenin, finalistką tegorocznego Australian Open.
Od początku meczu widać było, że żadna z zawodniczek nie zamierza odpuszczać. Keys świetnie serwowała – dwa pierwsze gemy przy swoim podaniu wygrała bez straty punktu. Choć miała okazje do przełamań, nie potrafiła ich wykorzystać. Kenin to wykorzystała i przy stanie 3:3 wygrała trzy kolejne gemy, zamykając pierwszego seta 6:3.
Zmiana rytmu i powrót do gry
Drugi set rozpoczął się niemal identycznie – Keys znów wygrała gema przy swoim podaniu do zera. Tym razem jednak była bardziej konsekwentna. Mimo że Kenin miała trzy szanse na przełamanie przy stanie 1:1, Keys odrobiła straty, a później sama zdołała przełamać serwis rywalki, wychodząc na prowadzenie 4:2. W tym fragmencie meczu dominowała – wygrała seta 6:3 i doprowadziła do decydującej partii.
Emocje do samego końca
Trzeci set to prawdziwy rollercoaster. Kenin rozpoczęła znakomicie – prowadziła już 3:0 po przełamaniu i utrzymaniu własnego podania. Wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Keys jednak nie zamierzała się poddawać. Jej serwis ponownie okazał się kluczowy – nie oddała rywalce ani punktu przy własnym podaniu, a następnie skutecznie przełamała.
Kenin zaczęła popełniać błędy – zwłaszcza przy ważnych piłkach. Mimo sześciu podwójnych błędów serwisowych wciąż była blisko zwycięstwa. W końcówce seta miała trzy piłki meczowe, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Najdłuższy gem meczu, rozegrany przy stanie 5:5 przy serwisie Keys, okazał się kluczowy. Amerykanka obroniła się, a następnie przypieczętowała triumf, wygrywając dwa kolejne gemy.
Wielka determinacja i cenne zwycięstwo
Madison Keys zaprezentowała się jak przystało na ósmą rakietę świata. W trudnych momentach nie spanikowała, tylko grała swoje – mocno, agresywnie i pewnie. Jej serwis oraz skuteczne returny sprawiły, że zdołała odwrócić losy meczu i zakończyć go zwycięstwem.
Dla Sofii Kenin porażka oznacza koniec marzeń o powtórzeniu sukcesu z 2020 roku, kiedy to dotarła do finału Roland Garros, przegrywając z Igą Świątek. Tym razem to Madison Keys okazała się lepsza – przede wszystkim w decydujących momentach spotkania.
Madison Keys – Sofia Kenin 4:6, 6:3, 7:5