“Nie przeszło mi to nawet przez myśl” – Kamil Semeniuk reaguje stanowczo po porażce z Kubą. Polacy zachowują spokój, Grbić wreszcie z dobrą wiadomością
Reprezentacja Polski siatkarzy wciąż szuka optymalnej formy i zgrania, a po niespodziewanej porażce 1:3 z Kubą w Lidze Narodów nie brak emocji. Jednak w zespole Nikoli Grbicia panuje przekonanie, że nie czas na panikę. – Nawet przez myśl mi to nie przeszło – odpowiedział zdecydowanie Kamil Semeniuk na sugestię, że gospodarze mogli zlekceważyć rywala, myśląc już o finałach Ligi Narodów.
Chłodny prysznic i apel o spokój
Czwartkowa przegrana z Kubańczykami w Gdańsku była zaskoczeniem zarówno dla kibiców, jak i samych zawodników. Choć zespół z Ameryki Środkowej już wcześniej zaskakiwał – jak wtedy, gdy w Belgradzie pokonał Niemców i Holendrów, mimo problemów kadrowych – to wygrana z liderem światowego rankingu odbiła się szerokim echem.
– Nie zawsze się wygrywa, każdy profesjonalny sportowiec wie, że takie porażki trzeba zaakceptować i skupić się na kolejnych meczach – przyznał Semeniuk, jeden z liderów drużyny. W podobnym tonie wypowiadali się Tomasz Fornal i trener Nikola Grbić, który zaraz po meczu zorganizował rozmowę z zespołem w szatni. – Gdybym uważał, że to niepotrzebne, nie zrobiłbym tego – skwitował pytanie o kulisy spotkania.
“To nie w naszym DNA”
Jeden z dziennikarzy zasugerował, że być może Polakom trudniej zmobilizować się na mecze w Gdańsku, bo myślą już o finałach LN. Ta sugestia spotkała się z natychmiastową reakcją Semeniuka. – Nikt z nas tak nie myśli. Wiemy, że dwa przegrane mecze mogą kosztować nas awans. Zawsze walczymy o zwycięstwo – zapewnił siatkarz Perugii.
Grbić zauważył z kolei, że każdy rywal szczególnie mobilizuje się na spotkania z Polakami. – Od kilku lat tak jest. Rywale wchodzą na wyżyny swoich możliwości – zaznaczył selekcjoner. Tomasz Fornal dodał, że Bułgarzy, sobotni przeciwnicy Biało-Czerwonych, z pewnością będą chcieli udowodnić swoją wartość. – Niech próbują – podsumował.
Wciąż bez zgrania, ale z optymizmem
Semeniuk zwraca uwagę, że Polacy są w trakcie budowy nowej drużyny i potrzebują czasu, by lepiej się rozumieć na boisku. Sam dopiero w sezonie reprezentacyjnym zaczął współpracę z nowymi rozgrywającymi – Marcinem Komendą i Janem Firlejem. Część kadrowiczów miała już z nimi kontakt w klubach, ale „Semen” nie narzeka.
– Początek sezonu właśnie na to jest. Jestem zadowolony ze współpracy z rozgrywającymi. Zgranie przyjdzie w ciągu dwóch–trzech spotkań – przekonuje wicemistrz olimpijski z Paryża.
Problemy zdrowotne, ale też dobre wieści
Początek sezonu reprezentacyjnego nie oszczędza Polaków – kolejne kontuzje krzyżują plany Grbicia. Najnowszym pechowcem jest Aleksander Śliwka, który tuż przed turniejem w Gdańsku doznał urazu stopy i najprawdopodobniej nie zagra już w tym sezonie w kadrze. Trener z żalem musiał go skreślić z planów, podobnie jak wcześniej innych zawodników, którzy zmagali się z urazami.
– Każdy z nas musi mieć taki dzwonek alarmowy w głowie – mówi Semeniuk. – Kontuzje w okresie poolimpijskim są częstsze. Trzeba być profesjonalistą i dbać o ciało – dodaje.
Wreszcie jednak pojawiła się iskierka nadziei – Norbert Huber wznowił treningi. Choć po kontuzji oka i operacji przegrody nosowej jego powrót do gry jeszcze nie nastąpi, to obecność w kadrze już jest pozytywnym sygnałem. Grbić nadal czeka także na Bartosza Kurka, który leczy plecy i ma dołączyć do zespołu podczas przygotowań do mistrzostw świata – najważniejszego turnieju tego sezonu.
“To wyglądało jak trzy lata temu”
Zanim jednak nadejdzie czas walki o medale MŚ, Polacy skupiają się na Lidze Narodów. W sobotę zagrają z Bułgarią – zespołem, który już raz w tym sezonie pokonali (3:2 w meczu towarzyskim). Skład był jednak zupełnie inny.
– Rano oglądaliśmy nagranie z tamtego spotkania i miałem wrażenie, że to było trzy lata temu – przyznał Grbić. – Teraz to zupełnie inna drużyna i zupełnie inne okoliczności – dodał.
Przed Biało-Czerwonymi kolejne wyzwanie, a mimo niedawnego potknięcia z Kubą, w drużynie nie brakuje wiary i motywacji. Porażki mają budować, nie burzyć.