Polska kadra siatkarska walczy z plagą kontuzji. Smutny debiut nowego kapitana i „klątwa opaski”?
Nikola Grbić od dwóch sezonów może tylko bezradnie rozkładać ręce. Choć wielu szkoleniowców mu zazdrości kadry naszpikowanej gwiazdami, to on sam coraz częściej mówi o… wizycie w kościele. Trener reprezentacji Polski żartuje o potrzebie wsparcia z niebios – i to nie bez powodu. Kontuzje niemal zdziesiątkowały jego zespół, a objęcie opaski kapitańskiej przez Jakuba Kochanowskiego nie miało nic wspólnego z radością i dumą. – Mam nadzieję, że to tylko zabobon – rzucił z powagą środkowy, pytany przez Sport.pl o „klątwę kapitana”.
Czwarte podejście Grbicia. Opaska znów zmienia właściciela
Sezon dopiero nabiera tempa, a Nikola Grbić już po raz czwarty musiał wyznaczyć nowego kapitana. Ostatni cios przyszedł tuż przed meczem z Iranem w Lidze Narodów. Kontuzja Aleksandra Śliwki wyeliminowała go z gry, a Grbić znów musiał szukać planu awaryjnego. Po środowym meczu, zakończonym zwycięstwem 3:2, trener i zawodnicy wyrażali nadzieję, że limit nieszczęść został już wyczerpany. Ale podobne słowa padły także wcześniej…
Smutny wieczór Kochanowskiego: „To nie tak miało wyglądać”
Jakub Kochanowski po raz pierwszy od ośmiu lat znów wystąpił w roli kapitana – wcześniej pełnił tę funkcję w kadrach młodzieżowych. Tym razem miał zastąpić Śliwkę, ale nie krył, że nie potrafi się z tego cieszyć. – Olek powinien być tym, który dziś wychodzi z belką pod numerem. Trzymam za niego mocno kciuki, żeby jak najszybciej wrócił – mówił wyraźnie poruszony Kochanowski.
Sam zresztą nie uważa się za pełnoprawnego kapitana. – Jestem tu tylko w zastępstwie. Kapitanem naszej kadry jest Bartek Kurek i dopóki nie powie inaczej, nikt nie przejmie tej roli – podkreślił zdecydowanie.
Śliwka w tym sezonie już zdążył wystąpić jako kapitan, podobnie jak Rafał Szymura. Obaj jednak wkrótce trafili na listę kontuzjowanych, dołączając do Bartosza Kurka. Czy więc opaska kapitańska faktycznie przynosi pecha?
– Mam nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności. Że już nikomu nic się nie stanie – powiedział Kochanowski. – Bo swoje już naprawdę wycierpieliśmy.
Grbić bezradny: „Może naprawdę trzeba iść do kościoła”
Grbić stara się nie wierzyć w „klątwę kapitana”, ale coraz trudniej zachować mu spokój. Lista kontuzjowanych niepokojąco się wydłuża. Spośród trzech głównych kandydatów do gry na pozycji atakującego, aż dwóch – Kurek i Bołądź – miało problemy zdrowotne. Bartosz Bednorz nadal czeka na pierwszy mecz w sezonie. Mateusz Poręba, Artur Szalpuk i Sebastian Adamczyk również mieli przymusowe przerwy. Na dołączenie do kadry nadal czeka Norbert Huber.
– Przyszło mi do głowy, że może powinniśmy iść do kościoła – powiedział Grbić z powagą. Przypomniał też, że podobne myśli miał już rok temu, gdy trzech zawodników złamało palce w krótkim odstępie czasu.
W tamtym sezonie kontuzje nie ominęły Polaków również podczas igrzysk olimpijskich. Tomasz Fornal skręcił kostkę, Mateusz Bieniek doznał urazu stopy, a w półfinale kontuzje przytrafiły się Marcinowi Januszowi i Pawłowi Zatorskiemu – obaj grali w finale na środkach przeciwbólowych.
„To może tylko wyrównanie szczęścia?”
Jak zauważył Kochanowski, w poprzednich latach kontuzje raczej omijały Polaków. – Może to po prostu wyrównanie wcześniejszego szczęścia? Teraz musimy sobie radzić z tym, co mamy. Trener często powtarza: wygrywa się tym, co się ma, nie tym, co się chciałoby mieć. I z tą myślą przechodzimy przez sezon – zaznaczył.
Leon jako awaryjny atakujący? Grbić znów szuka rozwiązań
Z powodu kontuzji Śliwki Grbić musiał improwizować – w meczu z Iranem jako atakującego sprawdził… Wilfredo Leona. – Wpadłem na to dopiero w trakcie spotkania – zdradził selekcjoner. Kubańczyk z polskim paszportem nie miał nic przeciwko. – Na jakiej pozycji będę potrzebny, na takiej postaram się być gotowy – zapewnił.
W meczu z Iranem Polska miała tylko trzech przyjmujących. Po kontuzji Śliwki nie można już było dokonać zmian w składzie, mimo że deadline upływał dopiero w środę w południe. W czwartek do zespołu miał już dołączyć Szalpuk, a z drużyną cały czas przebywa również Bednorz. Choć jest zdrowy, Grbić podkreśla, że brakuje mu jeszcze intensywnych treningów.
– Nie chcę ryzykować. Jeśli zawodnik nie jest gotowy na 100 procent, to istnieje ryzyko nawrotu kontuzji – wyjaśnił trener, ale dodał, że ma nadzieję dać Bednorzowi szansę jeszcze w Gdańsku.
Co ze Śliwką? Ma przejść kolejne badania. Wszystko wskazuje jednak na to, że jego przerwa potrwa dłużej niż tylko ten turniej w Ergo Arenie.
Dlaczego Kochanowski? Grbić wyjaśnia
Dlaczego to właśnie Jakub Kochanowski został tymczasowym kapitanem? – A dlaczego nie? – odpowiedział najpierw żartobliwie Grbić, po czym dodał poważnie: – Ma odpowiedni charakter.
Przed meczem trener powiedział mu, że nie chce, aby opaska była dla niego dodatkowym obciążeniem. – On tylko machnął ręką i powiedział, że wszystko będzie dobrze – wspominał Grbić.
To istotna różnica – Bartek Kurek i Olek Śliwka przyznawali, że rola kapitana bywała dla nich emocjonalnym ciężarem. W przypadku Kochanowskiego tego problemu nie ma. To dla trenera na pewno ulga – w sezonie, w którym większym przeciwnikiem od rywali wydaje się być pech i kontuzje.