Horror dla Igi Świątek! Wyszarpała zwycięstwo. Przed Polkami mecz o wszystko!
Iga Świątek ratuje szanse Polski na finał Billie Jean King Cup! Decydujący mecz deblowy przed nami Iga Świątek po niezwykle emocjonującym meczu pokonała Jasmine Paolini 3:6, 6:4, 6:4, przedłużając nadzieje reprezentacji Polski na awans do finału Billie Jean King Cup. Wiceliderka światowego rankingu WTA, mimo nierównej formy, wykazała się ogromną determinacją i odwróciła losy spotkania…
Iga Świątek ratuje szanse Polski na finał Billie Jean King Cup! Decydujący mecz deblowy przed nami
Iga Świątek po niezwykle emocjonującym meczu pokonała Jasmine Paolini 3:6, 6:4, 6:4, przedłużając nadzieje reprezentacji Polski na awans do finału Billie Jean King Cup. Wiceliderka światowego rankingu WTA, mimo nierównej formy, wykazała się ogromną determinacją i odwróciła losy spotkania na swoją korzyść. W rywalizacji z Włoszkami jest remis, a o wszystkim zadecyduje zaplanowany na poniedziałkowy wieczór mecz deblowy.
Historyczny sukces Polek w Billie Jean King Cup
Polska reprezentacja przystąpiła do turnieju w Maladze z nadziejami, ale bez wielkiej presji. W końcu dotychczas nasz kraj nie odnosił większych sukcesów w tych prestiżowych rozgrywkach drużynowych, znanych wcześniej jako Puchar Federacji. Zespół prowadzony przez Dawida Celta już jednak zapisał się w historii, pokonując w fazie grupowej faworyzowane Hiszpanki oraz znacznie bardziej utytułowane Czeszki.
Kluczową rolę w tych zwycięstwach odegrała Iga Świątek, która w półfinale również stanęła przed ogromnym wyzwaniem. Po porażce Magdy Linette z Lucią Bronzetti to właśnie na liderce naszej kadry spoczęła odpowiedzialność za utrzymanie szans Polski na awans do finału.
Jasmine Paolini – godna przeciwniczka
Mimo że Świątek ma na swoim koncie trzy wcześniejsze zwycięstwa nad Paolini, w tym jedno w finale Roland Garros, to poniedziałkowy mecz zapowiadał się jako bardzo trudne wyzwanie. Włoszka, zajmująca obecnie czwarte miejsce w rankingu WTA, notuje najlepszy sezon w karierze, mając na koncie m.in. złoty medal olimpijski w deblu oraz finały w Paryżu i Wimbledonie.
Dodatkowym utrudnieniem dla Polki była jej długa przerwa od tenisa, co odbiło się na jej formie. Mimo wyższej jakości gry niż podczas niedawnych WTA Finals, Świątek nie była w Maladze w swojej optymalnej dyspozycji.
Trudny początek i momenty zwątpienia
Pierwszy set rozpoczął się wyrównaną walką, w której Świątek zdołała przełamać rywalkę na 3:2. Niestety, przewaga szybko została roztrwoniona. Paolini, grająca bardzo konsekwentnie, wykorzystała problemy Polki z regularnością. Seria błędów Świątek, zwłaszcza z forhendu, pozwoliła Włoszce dwukrotnie przełamać i zakończyć seta wynikiem 6:3.
Statystyki Polki w pierwszej partii pozostawiały wiele do życzenia – musiała bronić aż 11 break pointów i wygrała zaledwie 35% akcji po drugim serwisie.
Powrót do gry w drugim secie
W drugiej odsłonie meczu Świątek długo walczyła z własnymi słabościami, ale z każdą minutą zaczęła prezentować się coraz lepiej. W decydujących momentach wykorzystywała skuteczny serwis, zdobywając aż sześć asów w całym meczu. Po zaciętej walce udało jej się przełamać rywalkę na 5:4, a następnie zamknąć seta wynikiem 6:4.
Po wygranej Polka z niedowierzaniem spojrzała w stronę swojego sztabu szkoleniowego, dając do zrozumienia, że skorzystała z okazji, jaką podarowała jej rywalka.
Decydujący set na korzyść Świątek
Trzecia partia rozpoczęła się od nerwowej walki punkt za punkt. Świątek, mimo trudności w trzecim gemie, zdołała obronić się przed przełamaniem, a chwilę później to ona zdobyła przewagę. Choć Paolini szybko odrobiła straty, Polka podniosła poziom swojej gry w kluczowych momentach. Pewne returny i lepsza kontrola nad wymianami pozwoliły jej przełamać rywalkę na 5:4 i zamknąć mecz asem serwisowym.
Przed Polkami decydujący mecz deblowy
Zwycięstwo Świątek utrzymało reprezentację Polski w grze o finał Billie Jean King Cup. O wszystkim zadecyduje jednak mecz deblowy, który odbędzie się w poniedziałkowy wieczór. Obie drużyny mają równe szanse, a Polki już teraz udowodniły, że są w stanie walczyć jak równy z równym z najlepszymi drużynami świata.