Horror w powrocie Igi Świątek! Było już 0:3. I nagle totalny zwrot
Iga Świątek była już w poważnych tarapatach. Po przegranym pierwszym secie 4:6 i wyniku 0:3 w drugim, wydawało się, że Barbora Krejcikova pewnie zmierza po zwycięstwo w pierwszym meczu WTA Finals. Ale nagle Polka zdołała odmienić losy spotkania, wygrała cztery gemy z rzędu i, po emocjonującym drugim secie, wyrównała wynik. W trzecim secie była już…
Iga Świątek była już w poważnych tarapatach. Po przegranym pierwszym secie 4:6 i wyniku 0:3 w drugim, wydawało się, że Barbora Krejcikova pewnie zmierza po zwycięstwo w pierwszym meczu WTA Finals. Ale nagle Polka zdołała odmienić losy spotkania, wygrała cztery gemy z rzędu i, po emocjonującym drugim secie, wyrównała wynik. W trzecim secie była już nie do zatrzymania i rozgromiła Czeszkę, wygrywając ostatecznie 4:6, 7:5, 6:2, zdobywając cenne punkty do rankingu WTA.
Początek meczu okazał się dla Igi Świątek wyjątkowo trudny. Popełniała wiele błędów, a Krejcikova była w doskonałej formie. Wydawało się, że Polka nie odnajduje swojego rytmu, jednak stopniowo odzyskała pewność siebie i zaczęła grać bardziej precyzyjnie, odwracając losy spotkania.
Pomimo długiej przerwy od zawodowych rozgrywek, Świątek weszła w mecz z determinacją. To był jej pierwszy występ od niemal dwóch miesięcy, a także pierwszy mecz pod wodzą nowego trenera, Wima Fissette’a. Czeszka z kolei dostała się na WTA Finals dzięki wygranej na Wimbledonie, ale poza tym turniejem, jej sezon był przeciętny. Przed spotkaniem z Polką nie mogła być pewna siebie.
Początek meczu mógł być jednak rozczarowujący – zarówno ze względu na nie najlepszą grę Świątek, jak i na brak kibiców na trybunach. W hali znajdowało się zaledwie kilka procent możliwych do pomieszczenia widzów, co szczególnie kontrastowało z liczbą kibiców, którzy oglądali wcześniejsze mecze innych tenisistek.
Świątek wygrała losowanie i zaczęła serwować, chcąc zbudować przewagę, jednak Czeszka szybko przejęła kontrolę nad spotkaniem, przełamując Polkę. Krejcikova wyszła na prowadzenie, a po kilku minutach było już 0:3. Świątek miała trudności z utrzymaniem serwisu, ale udało jej się odrobić straty, choć końcówka seta znów była pechowa dla polskiej zawodniczki. Pierwszy set zakończył się wynikiem 4:6 na korzyść Krejcikovej.
W drugim secie Krejcikova od razu przystąpiła do ataku i przełamała Polkę, prowadząc już 0:3. Wyglądało to na nieuniknioną porażkę, ale wtedy Świątek odzyskała rytm, zaczęła grać agresywniej i przejęła inicjatywę. Dzięki temu szybko wyrównała wynik na 3:3, a następnie wygrała kluczowego gema, doprowadzając do stanu 6:5. Krejcikova miała problemy, a Polka, wykorzystując swoją przewagę, zakończyła drugiego seta wynikiem 7:5.
W decydującym secie Świątek była już nie do zatrzymania. Przełamała Krejcikovą, prowadząc 3:0, i nie pozwalała rywalce wrócić do gry. Czeszka popełniała błędy, podczas gdy Polka prezentowała świetną formę, precyzyjnie atakując i zyskując kolejne punkty. Ostatecznie trzeci set zakończył się wynikiem 6:2 dla Świątek.
Wygrana nad Krejcikovą to nie tylko cenne punkty do rankingu, ale też sygnał, że Świątek wraca do formy i może być groźna dla każdej rywalki. Kolejnym wyzwaniem będzie dla niej mecz z Coco Gauff lub Jessicą Pegulą, które zmierzą się ze sobą w niedzielę.