Hurkacz wrócił z zaświatów w tie-breaku z Alcarazem. Piękny mecz zwieńczony trzecim setem
Hubert Hurkacz walczył dzielnie, ale Carlos Alcaraz triumfuje w Rotterdamie Po dzisiejszym zwycięstwie Jana Zielińskiego w deblu stało się jasne, że co najmniej jeden Polak wystąpi podczas finałowego dnia rywalizacji w Ahoy Arena. Idealnym scenariuszem dla polskich kibiców byłby jednak udział dwóch reprezentantów naszego kraju. Dlatego też o godzinie 19:30 Hubert Hurkacz rozpoczął swój półfinałowy…
Hubert Hurkacz walczył dzielnie, ale Carlos Alcaraz triumfuje w Rotterdamie
Po dzisiejszym zwycięstwie Jana Zielińskiego w deblu stało się jasne, że co najmniej jeden Polak wystąpi podczas finałowego dnia rywalizacji w Ahoy Arena. Idealnym scenariuszem dla polskich kibiców byłby jednak udział dwóch reprezentantów naszego kraju. Dlatego też o godzinie 19:30 Hubert Hurkacz rozpoczął swój półfinałowy pojedynek w turnieju ATP 500 w Rotterdamie, mierząc się z Carlosem Alcarazem. Mecz dostarczył wielu emocji, a po pasjonującym tie-breaku wrocławianin doprowadził do trzeciego seta. Ostatecznie to jednak Hiszpan zwyciężył 6:4, 6:7(5), 6:3, zapewniając sobie awans do finału.
Historyczny wynik Hurkacza w Rotterdamie
Dotychczasowy bilans Huberta Hurkacza w turnieju ATP 500 w Rotterdamie nie był imponujący – w swoich pięciu poprzednich startach nigdy nie przeszedł drugiej rundy. W tym roku jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Wrocławianin zaprezentował świetną formę, eliminując po drodze Flavio Cobolliego, Jiriego Leheckę oraz Andrieja Rublowa. Szczególnie zwycięstwo nad Rosjaninem napawało optymizmem – mimo przegranego tie-breaka w pierwszym secie, Polak zaprezentował znakomitą grę w kolejnych partiach, pokonując tenisistę z Moskwy po raz kolejny w karierze.
Dzięki temu Hurkacz stanął przed szansą odniesienia swojego premierowego zwycięstwa nad Carlosem Alcarazem. Dotychczasowy bilans spotkań nie przemawiał jednak na jego korzyść – Hiszpan prowadził w zestawieniu H2H 3-0. Każdy z ich poprzednich pojedynków był jednak niezwykle wyrównany i dostarczał wielu emocji. W ostatnim starciu, rozegranym w Cincinnati w 2023 roku, Polak miał nawet piłkę meczową, ale popełnił minimalny błąd, który kosztował go zwycięstwo. Tym razem, choć faworytem był czterokrotny triumfator turniejów wielkoszlemowych, Hurkacz przystępował do meczu pełen nadziei – jego atutem była dobra dyspozycja w hali, gdzie czuł się komfortowo.
Dynamiczny przebieg pierwszego seta
Spotkanie rozpoczęło się od serwisu Huberta Hurkacza, który pewnie utrzymał swoje podanie, tracąc zaledwie punkt. Już w kolejnym gemie Polak stworzył sobie trzy okazje na przełamanie Alcaraza. Hiszpan popełnił błąd przy pierwszej z nich i stracił podanie do zera. Chwilę później wrocławianin potwierdził swoją przewagę, obejmując prowadzenie 3:0. Grał bardzo dobrze, utrzymywał wysoki poziom defensywy i umiejętnie przechodził do ofensywnych kontrataków.
W czwartym gemie Polak miał kolejną okazję na podwójne przełamanie, ale Alcaraz obronił się i zdobył swoje pierwsze „oczko” w meczu. Hurkacz nie zwalniał tempa i w szóstym gemie ponownie miał aż trzy break pointy przy serwisie Hiszpana. Mimo ogromnej presji Alcaraz zdołał się obronić, co dodało mu pewności siebie. Po chwili to on po raz pierwszy w meczu miał szansę na przełamanie serwisu Polaka. Przy break poincie doszło do spektakularnej wymiany, zakończonej zwycięstwem Hiszpana, który doprowadził do wyrównania 4:4.
Od tego momentu przewaga Huberta zaczęła topnieć. Carlos Alcaraz, napędzony wcześniejszym sukcesem, coraz pewniej kontrolował przebieg spotkania. W kolejnym gemie miał kilka okazji na przełamanie i ostatecznie udało mu się tego dokonać – pomogła mu w tym podwójna strata serwisowa Polaka. Hiszpan objął prowadzenie i w ostatnim gemie pierwszego seta pewnie przypieczętował swoją przewagę, wygrywając partię 6:4.
Dramatyczny tie-break w drugim secie
Druga odsłona meczu zaczęła się dla Hurkacza niezbyt dobrze – wrocławianin od razu musiał bronić się przed przełamaniem. Alcaraz miał aż trzy break pointy, ale Polak zdołał wyjść z opresji i przełamał impas. Od tego momentu gra się wyrównała, obaj zawodnicy konsekwentnie bronili swoich gemów serwisowych, nie dopuszczając do kolejnych przełamań.
O losach tej partii zdecydował tie-break. Wyrównana walka punkt za punkt trwała do stanu 4-4. Wtedy Hurkacz popełnił błąd forhendowy i Alcaraz wyszedł na prowadzenie. Hiszpan był o dwa punkty od finału, ale w kluczowym momencie popełnił podwójny błąd serwisowy, co pozwoliło Polakowi na wyrównanie. Chwilę później Hurkacz wykorzystał słabsze drugie podanie rywala i zdobył przewagę. Miał pierwszego setbola i nie zmarnował okazji – wykorzystał swój serwis i wygrał seta 7:6(5), doprowadzając do decydującej trzeciej partii.
Zdecydowany atak Alcaraza w trzecim secie
Hiszpan zareagował na przegranego tie-breaka w najlepszy możliwy sposób – rozpoczął trzecią partię od utrzymania swojego podania do zera, a następnie przełamał Hurkacza bez straty punktu. Wrocławianin znalazł się w trudnej sytuacji, przegrywając 0:3. Choć walczył o powrót do gry i w siódmym gemie miał szansę na przełamanie Alcaraza, Hiszpan skutecznie odeprzeć jego ataki. W końcówce meczu Alcaraz kontrolował przebieg spotkania i pewnie zamknął mecz wynikiem 6:4, 6:7(5), 6:3, awansując do finału turnieju ATP 500 w Rotterdamie.
Polska nadzieja w deblu
Pomimo porażki Hurkacza polscy kibice nadal mają powody do optymizmu. W niedzielę Jan Zieliński stanie do walki o deblowy tytuł ATP 500. Polak, grający w parze z Belgiem Sanderem Gille, pokonał w półfinale liderów rankingu deblowego – Marcelo Arevalo i Mate Pavicia. Finał rozpocznie się tuż po godzinie 13:00 i będzie szansą na pierwsze wspólne trofeum tej pary.
Choć Hubert Hurkacz nie zdołał awansować do finału singla, jego tegoroczny występ w Rotterdamie był jego najlepszym w historii tego turnieju. Wrocławianin udowodnił, że jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie, a jego postawa w meczu z Alcarazem pokazuje, że w kolejnych turniejach może osiągać jeszcze lepsze wyniki.