Iga Świątek mistrzynią Wimbledonu! Historyczny triumf Polki po absolutnej dominacji
Iga Świątek dokonała czegoś niezwykłego – w wielkim finale Wimbledonu dosłownie rozbiła Amandę Anisimovą, wygrywając 6:0, 6:0! To pierwszy tytuł Polki na kortach trawiastych w Londynie, a zarazem komplet zwycięstw wielkoszlemowych na każdej nawierzchni. Komentatorzy Polsatu Sport przecierali oczy ze zdumienia. – Nawet taką wymianę wygrywa Iga! – wołali po jednej z niesamowitych akcji.
Już w czwartek Świątek w wielkim stylu awansowała do pierwszego w karierze finału Wimbledonu, pokonując Belindę Bencić 6:2, 6:0. Jej sobotnia rywalka, Amanda Anisimova, niespodziewanie wyeliminowała liderkę rankingu WTA Aryną Sabalenkę w trzech setach, co zapowiadało emocjonujące starcie o tytuł. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Piorunujący początek Polki
Od pierwszych minut spotkania było jasne, że to Świątek kontroluje wydarzenia na korcie. Po 14 minutach prowadziła już 3:0 z podwójnym przełamaniem, imponując agresywnym returnem i niemal bezbłędną grą. Komentatorzy chwalili jej spokój i inteligencję w rozegraniu. Tymczasem Anisimowa wyglądała na kompletnie sparaliżowaną. Popełniała błędy w każdym elemencie – od serwisu po podstawowe wymiany. Po podwójnym błędzie serwisowym w trzecim gemie było jasne, że nie radzi sobie z presją pierwszego w życiu finału Wielkiego Szlema.
Amerykanka była zupełnie bezradna. Jej uderzenia były szarpane, ataki niecelne, a serwis zawodził raz za razem. W piątym gemie Świątek popisała się genialnym bekhendem, na który Anisimowa nie zdążyła nawet zareagować. Po zaledwie 25 minutach Polka wygrała pierwszego seta 6:0 – była to absolutna dominacja. Jej ruch, intuicja przy siatce i błyskawiczne decyzje były po prostu nieosiągalne dla rywalki.
Bezradność Anisimowej i koncert Świątek
Drugi set rozpoczął się równie dobrze – od prowadzenia 2:0 dla Polki. Świątek zmieniała tempo gry, zagrywała raz po linii, raz po krosie, co kompletnie dezorientowało Anisimową. Do tego świetnie serwowała – szczególnie skuteczne były podania na zewnątrz. Po jednej z kolejnych pomyłek Amerykanka wybuchła frustracją, pierwszy raz wyraźnie dając upust emocjom.
Tymczasem kamera pokazała spokojnych trenerów – Wima Fisette’a i Darię Abramowicz – którzy na trybunach oglądali popis swojej podopiecznej. Świątek grała z niezwykłą kontrolą, niczym w swoich najlepszych momentach kariery. Po kolejnym błędzie przy siatce Anisimowa złapała się za głowę, wyraźnie zdruzgotana. – Po ludzku zaczyna mi być jej żal. Spaliła się kompletnie – stwierdził Marcin Muras.
Historyczne zwycięstwo – Świątek królową trawy
To był pokaz siły, pewności siebie i klasy. Świątek przełamała Anisimową na 5:0 i po niespełna godzinie zakończyła mecz, nie oddając Amerykance nawet gema – 6:0, 6:0. Tak jednostronnego finału mało kto się spodziewał. Z jednej strony zachwycała Świątek, z drugiej – Anisimowa zaprezentowała jeden z najsłabszych występów w swojej karierze.
To już szósty tytuł wielkoszlemowy Igi Świątek – po Roland Garros 2020, 2022, 2023, 2024 oraz US Open 2022. Tym razem triumfowała na trawie, uzupełniając kolekcję tytułów na wszystkich nawierzchniach – mączce, hardzie i trawie. To także jej pierwsze turniejowe zwycięstwo od ponad roku, od triumfu w Paryżu.
Zwycięstwo w Wimbledonie ma tym większe znaczenie, że przed tym sezonem Świątek nie była uważana za faworytkę na trawie. Jednak treningi na Majorce oraz dobry występ w turnieju WTA 500 w Bad Homburg dały efekty. W Londynie zagrała jak zawodniczka kompletna.
Świątek została pierwszą Polką w historii, która triumfowała na Wimbledonie. Wcześniej w finale były tylko Jadwiga Jędrzejowska (1937) i Agnieszka Radwańska (2012). Teraz to właśnie ona zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu.