Iga Świątek nigdy nie przegrała tak jak Aryna Sabalenka. I może nigdy nie przegra
Iga Świątek nigdy nie przegrała tak jak Aryna Sabalenka. I może nigdy nie przegra Już na pierwszym meczu swoje występy w Dausze zakończyła Aryna Sabalenka. Porażka pierwszej rakiety świata będzie miała konsekwencje, i to nie tylko pod względem sytuacji w rankingu WTA. Zwycięstwo Jekateriny Aleksandrowej jest pewnym dowodem na fakt, że Białorusinka ma problem ze…
Iga Świątek nigdy nie przegrała tak jak Aryna Sabalenka. I może nigdy nie przegra
Już na pierwszym meczu swoje występy w Dausze zakończyła Aryna Sabalenka. Porażka pierwszej rakiety świata będzie miała konsekwencje, i to nie tylko pod względem sytuacji w rankingu WTA. Zwycięstwo Jekateriny Aleksandrowej jest pewnym dowodem na fakt, że Białorusinka ma problem ze zdominowaniem mniejszych turniejów kobiecego tenisa. Tymczasem o Idze Świątek możemy powiedzieć zupełnie odwrotnie.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Od sierpnia 2021 r. trwa seria, w którą aż trudno uwierzyć. Dokładnie 19 sierpnia przed blisko czterema laty Iga Świątek po raz ostatni pożegnała się z turniejem już w swoim pierwszym meczu. Od tego czasu Polka, choć oczywiście nie notowała wyłącznie zwycięstw, zawsze zaliczała w danej imprezie przynajmniej jedno zwycięstwo. To nie przytrafiło się Arynie Sabalence, a wtorkowa porażka z Jekateriną Aleksandrową nie jest pod tym względem momentem przełomowym.
Choć oczywiście nie zdarza się to przesadnie często, Sabalenka potrafiła żegnać się z turniejem już w pierwszym meczu choćby rok temu w Dubaju, gdy uległa Donnie Vekić. Kilka miesięcy wcześniej przegrała w Rzymie z Sofią Kenin. Obie te porażki to oczywiście jednostkowe przypadki, które nie zdarzają się Świątek. Dwie najlepsze rakiety świata dominowały równocześnie, ale w zupełnie różnych rozgrywkach. I to stanowi problem obecnej liderki.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Iga Świątek i Aryna Sabalenka dominują inaczej
Nie ulega wątpliwości, że w ciągu ostatnich lat Iga Świątek absolutnie zdominowała zmagania na kortach WTA. Od 2022 r. Polka zdobyła aż dziewięć dużych tytułów rangi 1000 i triumfowała w WTA Finals. Sabalenka ma w analogicznym okresie “tylko” trzy takie tytuły, przez co długo nie mogła dogonić Świątek w rankingu.
W końcu dopięła swego, czyniąc to nie dzięki, lecz pomimo złej passy w mniejszych imprezach. Pomogły jej sukcesy na kortach wielkoszlemowych. Dwa tytuły wywalczone w 2024 r. okazały się decydujące, ale szalenie ważna była też zauważalna poprawa wyników w imprezach rangi WTA. To one są kluczowe, by utrzymać się na szczycie. To dzięki nim Świątek dominowała tak długo.
Zobacz także: Rosjanie pieją z zachwytu po wyrzuceniu Aryny Sabalenki
Do tej pory Sabalenka miała kłopot z tym, by utrzymać wysoką dyspozycję przez cały sezon, co z kolei nie przytrafiało się Świątek. Nawet przy gorszych występach wielkoszlemowych Polka mogła być spokojna o swoją pozycję w rankingu i zdobywać kolejne zwycięstwa w turniejach WTA. Jej porażki na wczesnych etapach były absolutną rzadkością, czego nie można było powiedzieć o Sabalence.
W 2024 r. jednak sytuacja uległa zmianie, zwłaszcza w okolicach późnej wiosny, gdy Białorusinka docierała do finałów w Madrycie i Rzymie, a potem wygrywała w Cincinnati i Wuhan. To dzięki temu wywalczyła sobie cenną przewagę na pozycji liderki. Ale i ona wkrótce może odejść w zapomnienie, choć jeszcze niedawno niewiele na to wskazywało.
Znów robi się ciekawie
Poprzez dobry wynik w Dausze Sabalenka mogła odebrać Idze Świątek wszelkie nadzieje na odzyskanie pierwszego miejsca w ciągu najbliższych kilkunastu dni. A teraz znów zrobi się ciekawie, choć nie wszystko będzie zależeć od Polki. Jeśli wygra ona całą imprezę w Katarze, strata do Sabalenki wynosić będzie zaledwie 186 pkt. I choć to Polka bronić będzie większej liczby punktów tydzień później w Dubaju, już tam teoretycznie będzie mogło dojść do zmiany na pierwszym miejscu.
To pokazuje jak na dłoni, że dominacja w turniejach wielkoszlemowych to nie wszystko. Liczą się wyniki z całego sezonu i regularność. A ta ostatnia, biorąc pod uwagę turnieje WTA, daje istotną przewagę Idze Świątek. Dość powiedzieć, że w ostatnim sezonie Polka tylko raz odpadała z imprezy rangi 1000 przed półfinałem. Z kolei Sabalence przytrafiło się aż pięć takich występów, a wystąpiła w dwóch turniejach więcej.
Kolejne tego typu wpadki mogą okazać się dla Aryny Sabalenki bardzo bolesne. A Iga Świątek nie będzie miała litości, gdy tylko pojawi się okazja, by z tego skorzystać.