Iga Świątek przerwała milczenie. “Aż spojrzeliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami”
To może być rozmowa, na którą czeka cała tenisowa Polska. Iga Świątek opowiedziała w niej o najtrudniejszych chwilach, bolesnych porażkach i relacji z psycholog Darią Abramowicz. – Przeprowadzaliśmy ten wywiad z Bartkiem Ignacikiem i parę razy aż spojrzeliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami. Tak byliśmy zaskoczeni – dziennikarz Canal+ Sport Żelisław Żyżyński mówi o rozmowie,…
To może być rozmowa, na którą czeka cała tenisowa Polska. Iga Świątek opowiedziała w niej o najtrudniejszych chwilach, bolesnych porażkach i relacji z psycholog Darią Abramowicz. – Przeprowadzaliśmy ten wywiad z Bartkiem Ignacikiem i parę razy aż spojrzeliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami. Tak byliśmy zaskoczeni – dziennikarz Canal+ Sport Żelisław Żyżyński mówi o rozmowie, która wkrótce doczeka się premiery. Opowiada nam też o kulisach pierwszych tygodni współpracy Świątek z nowym trenerem, Wimem Fissettem. Są zaskakujące, bo Belg na razie wspiera Igę “dyskretnie”.
Sebastian Parfjanowicz, Przegląd Sportowy Onet: Rozmowa, którą wyemitujecie w serialu “Cztery pory Igi” była o trudach sezonu? O wnioskach z niego? O czym najbardziej?
Żelisław Żyżyński, komentator i reporter Canal+ Sport: O wszystkim. O całym sezonie, ale nie tylko o tym, co działo się na korcie, ale też bardzo dużo będzie na temat tego, co było poza kortem. Sporo tła się pojawia, wiele wydarzeń, o których nikt nie wiedział. Będzie bardzo ciekawie, pojawiły się nawet łzy. Było dużo o emocjach, które w Polsce też mocno wybrzmiały. Rozmawialiśmy na przykład z Danielle Collins.
Wytłumaczyła, dlaczego nazwała Igę Świątek nieszczerą?
Tak. I więcej nie mogę powiedzieć. Poza tym, że sam bardzo lubię Collins. Nie dziwię się, że zawodniczki jej nie znoszą, bo jako rywalka, na korcie, jest bestią. Zrobi wszystko, by uprzykrzyć życie rywalce, wyprowadzić ją z równowagi. Natomiast poza kortem to urocza osoba. Bardzo specyficzna, ale ma dużo ciekawego do powiedzenia.
Znowu powiem: tak. Przeprowadzaliśmy ten wywiad z Bartkiem Ignacikiem i parę razy aż spojrzeliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami. Tak byliśmy zaskoczeni.
Wiem, że rozmawialiście też z Darią Abramowicz. Jej rola w zespole była w tym sezonie wielokrotnie podważana i przez kibiców, i dziennikarzy, i innych trenerów tenisowych. W sposób nierzadko zwyczajnie chamski. Dla niej to też musiał być trudny rok.
Rozmowa z Igą na temat Darii i rozmowa z samą Darią to będą bardzo ciekawe wątki. Poznamy zdanie dwóch najbardziej zainteresowanych osób, ich reakcje, ich odczucia. Nie będę tu rozstrzygał sporów. Powiem tylko, że krytyka musi mieć solidne podstawy i sztywne ramy. W przypadku Darii często żadnych ram nie było.
W okresie bożonarodzeniowym. Jeśli nie będzie żadnych zmian, to premiera pierwszego odcinka odbędzie się 25 grudnia. Odcinki będą cztery.
W Arabii bliżej Igi od was, dziennikarzy Canal+, był tylko jej sztab. Jak wyglądała komunikacja na linii Świątek – Fissette? Jak nowy trener wpisał się w istniejący od lat sztab?
Pierwsze wrażenie jest takie, że wszyscy się po prostu bardzo polubili. Iga i Wim darzą się obustronnym szacunkiem i to widać gołym okiem. Wim wie, ile wygrała Iga, Iga wie, do jakich sukcesów Wim prowadził swoje zawodniczki. Wydaje mi się, że tu jest chemia, pozytywna energia, wzajemne zrozumienie. Było dużo uśmiechu. Wiadomo, że na razie to miesiąc miodowy, ale sądzę, że może on potrwać dłużej. I to pewnie śmiała teza, patrząc na czas ostatnich współprac Fissette’a z tenisistkami.
Wim Fissette na razie głównie się przyglądał. “To nie jest głupi facet”
Po meczu Świątek z Darią Kasatkiną Wim Fissette udzielił krótkiego wywiadu dla Sky Sports. Powiedział, że na razie głównie się przyglądał i dużo uczył każdego dnia. On faktycznie był w WTA Finals głównie obserwatorem? Zabierał głos z trenerskiego boksu, przekazywał Idze uwagi w trakcie meczów?
Ja czegoś takiego nie zauważyłem. Jeśli już, to pojedyncze słowa. Wim Fissette w Arabii Saudyjskiej nie angażował się jeszcze w ten cały proces, tylko przyglądał, jak wygląda komunikacja Igi Świątek ze sztabem. Na pewno pomagał też w przygotowaniu przedmeczowej strategii, prowadził treningi, ale nie było czasu, by coś wielkiego zmieniać.
To nie jest głupi facet, on wie, że wiele rzeczy w grze Igi funkcjonuje znakomicie, że nie warto z miejsca burzyć efektów pracy Tomasza Wiktorowskiego. Ewolucja dopiero się zacznie w okresie przygotowawczym, na koniec którego odbędzie się turniej World Tennis League w Abu Dhabi. A potem w Australii zobaczymy już pewnie innego Fissette’a.
Dużo się jednak pisało o tym, że Iga wzmocniła serwis. To nie jest przypadkiem jakiś pierwszy “efekt Fissette’a”?
Być może delikatny. Ale pamiętajmy, że prawdziwa rewolucja zaczęła się rok temu po turnieju w Tokio i to była zmiana błyskawiczna. Wiktorowski zasugerował, by Iga spróbowała innego serwisu i nagle ten krótszy ruch się pojawił. A za nim podania z prędkością ponad 180 km na godz. Więc jeśli chwalimy serwis Igi, to są wciąż pochwały bardziej pod adresem tego, co Iga wypracowała wspólnie z Tomkiem Wiktorowskim.
Nowe otwarcie w WTA. “Iga Świątek zmusiła je do niesamowitego rozwoju”
Mamy nowe otwarcie u Igi, ale nie tylko u niej. Mam wrażenie, że 2025 r. może stać pod hasłem “Łatwiej już było”. Sabalenka, Gauff, Zheng, Rybakina – każda wysłała sygnał ostrzegawczy.
To jest przewrotne. Rok temu rozmawialiśmy z Martiną Navratilovą, która 2024 r. widziała jako wielką rywalizację Igi Świątek z Coco Gauff. I sądziła, że to one olśnią tenisowy świat. Jak wyszło, wiemy. Ale w pełni się zgadzam. Jeśli nie zdarzą się jakieś kontuzje, to czołowa piątka WTA powinna wyglądać właśnie w ten sposób.
Czytaj także: Rybakina rzuca wyzwanie Sabalence i Świątek. Ma konkretny cel
Jelena Rybakina pod wodzą Gorana Ivanisevicia – z tą nową energią, bo różnica po negatywnie nastawionym Stafano Vukovie będzie ogromna – to może być naprawdę potwór, bestia na korcie. Przy jej swobodzie ruchów, koordynacji, zasięgu, ona ma wszystko.
Po olimpijskim złocie rozkwita Quinwen Zheng, która mówi jasno: ja nie szukam tu sobie przyjaciółek, jak chcę ze wszystkimi wygrywać. Ona chce być takim zimnym killerem i jak mało kto sama rozwiązuje swoje problemy na korcie. Jest nad wyraz dojrzała. W górę idzie też Coco Gauff, która nie tylko zmieniła głównego trenera, ale też zatrudniła specjalistę od uchwytu Matta Daly’ego. To pokazuje, że w tenisie idzie już walka na detale.
Jak kilka lat temu w piłce nożnej, gdy ze zdziwieniem czytaliśmy, że w Liverpoolu pracuje trener od wyrzutów z autu.
Dokładnie. To ten kierunek. Mnie w Gauff imponuje, jak ona sobie mentalnie radzi z tym procesem. Jak popełnia 20 podwójnych błędów serwisowych, to przychodzi na konferencję i mówi, że tak, że to dlatego, że nad tym pracuje. A jak pracuje, to musi próbować. I tego się trzyma. Podobnie było z Aryną Sabalenką i Gavinem MacMillanem, którego zatrudniła do poprawy ruchu serwisowego, a chyba nawet bardziej pomógł jej z forhendem. Iga Świątek zmusiła te dziewczyny do niesamowitego rozwoju.