Iga Świątek pokonała Ludmiłę Samsonową 6:4, 7:5 w ćwierćfinale Wimbledonu i jako pierwsza Polka od czasów Agnieszki Radwańskiej zameldowała się w półfinale wielkoszlemowego londyńskiego turnieju. Na świętowanie jednak nie ma zbyt wiele czasu.
Mecz Iga Świątek z Ludmiłą Samsonową od początku układał się pod dyktando Polki. Nasza tenisistka potwierdziła dobrą dyspozycję na tegorocznym Wimbledonie i zdominowała Rosjankę w pierwszym secie, wygrywając 6:2. Przewagą naszej tenisistki w premierowej odsłonie był przede wszystkim znakomity return.
– Trzeba było zacząć jak najlepiej i przede wszystkim aktywnie. Obie grałyśmy dziś bardzo solidnie i starałam się przyspieszać grę z każdej piłki i być aktywna na bekhendzie –
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ewa Swoboda zaskoczyła. Tylko spójrz na te kreacje!
Druga partia była już dużo bardziej wyrównana, choć jej początek wskazywał na podobny przebieg, co w pierwszym secie. Samsonowa popełniała błędy i przegrywała już 4:2, jednak wtedy Polka obniżyła nieco loty i pozwoliła rozkręcić się Rosjance. Na szczęście – nie na długo. Świątek zwyciężyła seta wynikiem 7:5 i awansowała do półfinału imprezy po raz pierwszy w karierze.
– To wspaniałe uczucie. Mam ciarki na plecach, jestem z siebie niesamowicie dumna. Dziękuję wszystkim kibicom. Jedziemy dalej – mówiła tuż po zejściu z kortu 24-latka zapytana o to, jakie to uczucie znaleźć się na tym etapie Wimbledonu, nie kryjąc wzruszenia.
Nie sposób nie zauważyć wydatnej poprawy w grze Polki na trawie, co do tej pory nie było jej domeną. Iga sama zresztą przyznała, że powoli zaczyna pałać sympatią do tej nawierzchni.
– Świetnie mi się tu gra w tym roku i mam nadzieję, że potrwa to tak długo, jak to możliwe. Pracowałam naprawdę sporo nad swoją grą na trawie, żeby ten poziom był jak najwyższy – podsumowała po meczu Polka.
Na świętowanie historycznego awansu raszynianka nie ma jednak zbyt wiele czasu – już w czwartkowe popołudnie zmierzy się ze zwyciężczynią meczu pomiędzy Belindą Bencić a Mirrą Andriejewą. To sprawia, że na regenerację zawodniczki będą miały mniej niż 24 godziny, co nie zdarza się zbyt często.
– To inna sytuacja niż na innych turniejach wielkoszlemowych, grałam w takim cyklu chyba tylko dwukrotnie. Postaram się zregenerować i nie świętować za bardzo. Mam nadzieję, że będę gotowa na jutro – zapowiedziała Świątek.
Awans do półfinału sprawił, że Iga stała się pierwszą. Polką od czasów Agnieszki Radwańskiej, która dotarła do tego etapu londyńskiej imprezy. Na antenie Polsat Sport mówiła jednak, że z legendarną tenisistką o sporcie raczej nie rozmawia.
– Z Agnieszką Radwańską najwięcej o tenisie rozmawiałam na United Cup. Ale o tenisie rozmawiamy mało, bo z Agnieszką można porozmawiać o wszystkim i to zawsze są rozmowy sprawiające mi przyjemność – podkreśliła z uśmiechem na twarzy Świątek.
Zapytana o to, z kim wolałaby zagrać w półfinale, nasza tenisistka bez zaskoczenia odpowiedziała bardzo krótko:
– Bez sensu wybierać między nimi. Obie są świetnymi zawodniczkami, nie zamierzam wróżyć, bo tenis jest nieprzewidywalny.