Iga Świątek zasiała ziarno niepewności. Błąd może być niezwykle kosztowny
Pewnie w innych okolicznościach niezwykły pokaz tenisa Igi Świątek z Katie Boulter byłby mocnym kandydatem do meczu turnieju, przed nami jednak przecież absolutny hit, który może przyćmić nawet czwartkowy rollercoaster. Niestety Iga Świątek zasiała ziarno niepewności, a prawdy możemy się dowiedzieć dopiero za kilka tygodni. Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet Na papierze…
Pewnie w innych okolicznościach niezwykły pokaz tenisa Igi Świątek z Katie Boulter byłby mocnym kandydatem do meczu turnieju, przed nami jednak przecież absolutny hit, który może przyćmić nawet czwartkowy rollercoaster. Niestety Iga Świątek zasiała ziarno niepewności, a prawdy możemy się dowiedzieć dopiero za kilka tygodni.
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Na papierze ćwierćfinałowe zwycięstwo przyszło Polakom łatwiej niż dwa wcześniejsze mecze fazy grupowej. W końcu wygraliśmy już po dwóch spotkaniach singlowych, a do walki w mikście kapitan Mateusz Terczyński mógł posłać Maję Chwalińską i Jana Zielińskiego. Nieco oddechu złapią dzięki temu Iga Świątek i Hubert Hurkacz. Oboje tego potrzebują.
Już po spotkaniu z Czechami pisałem, że Świątek dotychczas w United Cup zagrała wszystkie mecze, jakie mogła. Wystąpiła w obu meczach singlowych z Norwegią i z Czechami, a także w obu mikstowych. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że to głównie dzięki jej wygranym wciąż bierzemy udział w tym turnieju, ale to ma też swoje konsekwencje.
Wyniszczający wysiłek. Świątek wyznała prawdę po meczu
Czwartkowy mecz z Katie Boulter był z gatunku tych na wyniszczenie. Akcje toczyły się na bardzo wysokiej intensywności i w trzecim secie Polka prawdopodobnie odczuła tego skutki, prosząc o przerwę medyczną. Świątek zniknęła razem z fizjoterapeutką, a po dłuższej chwili nerwowego oczekiwania wróciła z zabandażowanym udem, a tuż po meczu przyznała, że musiała wziąć aż cztery tabletki przeciwbólowe. Nie jest to najlepszy sygnał przed sobotnią rywalizacją z Jeleną Rybakiną.
Nie jest tajemnicą, że Polka nie przepada za stylem gry prezentowanym przez Boulter, a Rybakina będzie jeszcze trudniejszą przeprawą do pokonania.
Z jednej strony Iga z pewnością będzie chciała ograć Kazaszkę, z którą obecnie notuje bilans dwóch zwycięstw i czterech porażek, a dodatkową motywacją dla tak ambitnej tenisistki może być chęć sięgnięcia po pierwszy triumf w całym United Cup.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Świątek traktuje ten turniej piekielnie poważnie, o czym świadczyć mogą choćby sceny po zeszłorocznej minimalnej porażce z Niemcami w finale. Wzruszona Polka mocno to przeżyła i z pewnością będzie chciała wygrać wraz z reprezentacją turniej w Sydney.
Z drugiej strony musi pamiętać, że lada moment rozpocznie się Australian Open. Początek zmagań już 12 stycznia, więc jakikolwiek, choćby najmniejszy uraz szczególnie teraz nie jest pożądany.
Hurkacz pomógł Świątek. Miała to z tyłu głowy
Na koniec warto dodać, że mikstowe zwycięstwo Huberta Hurkacza z Igą Świątek w środę wyraźnie napędziły najlepszego polskiego tenisistę przed czwartkowym meczem singlowym. “Hubi” złapał więcej pewności siebie i nieco bardziej ustabilizował poziom swojej gry, co pozwoliło mu utrzymać nerwy na wodzy i wygrać z Brytyjczykiem Billym Harrisem 7:6(3), 7:5.
Świątek i Hurkacz poniekąd zamienili się w czwartek rolami. Zwycięstwo “Hubiego” nie tylko sprawiło, że Polska była bliżej awansu, ale też patrząc już na chłodno, dało nieco komfortu psychicznego Idze, która w każdej chwili meczu z Boulter mogła przypomnieć sobie, że w razie czego jest jeszcze mikst.
Polacy trzeci rok z rzędu sięgnęli po półfinał United Cup. W konfrontacji z Kazachstanem będą nieznacznymi faworytami. Wiele zależeć będzie jednak od zdrowia Igi. Pozostaje mieć nadzieję, że do soboty zdąży się zregenerować. To będzie kluczem do wszystkiego.