Jest decyzja ws. Kubackiego! Thurnbichler od razu wydał wyrok
Dawid Kubacki skoczył tylko 115,5 metra i nie przeszedł kwalifikacji do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Skoczek wrócił do Pucharu Świata, ale nadal prezentuje formę podobną do momentu, gdy ze składu wyleciał. Teraz wiemy już jednak, że Thomas Thurnbichler nie zamierza go z niego usuwać do końca rywalizacji w TCS. Kubacki ostatnie kilkanaście…
Dawid Kubacki skoczył tylko 115,5 metra i nie przeszedł kwalifikacji do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Skoczek wrócił do Pucharu Świata, ale nadal prezentuje formę podobną do momentu, gdy ze składu wyleciał. Teraz wiemy już jednak, że Thomas Thurnbichler nie zamierza go z niego usuwać do końca rywalizacji w TCS.
Kubacki ostatnie kilkanaście dni spędził na treningach w Zakopanem i odpoczynku z rodziną. Wszystko po bardzo słabym weekendzie zawodów Pucharu Świata w Titisee-Neustadt. Jego powrót na Turniej Czterech Skoczni miał związek z tym, że z rywalizacji wycofał się Kamil Stoch, ale jednocześnie głosy z wewnątrz kadry gwarantowały, że dyspozycja Kubackiego się poprawiła. Niestety, nie było tego widać w sobotę w Oberstdorfie.
Katastrofa Kubackiego. A Thurnbichler od razu potwierdza: skacze do końca TCS
To była katastrofa. Najpierw 110 i 117 metrów, a po nich odpowiednio 50. i 41. miejsce w treningach. W kwalifikacjach występ Kubackiego był jednak jeszcze gorszy. Uzyskał 115,5 metra i skończył dopiero na 53. miejscu, bez awansu do niedzielnego konkursu.
Można byłoby pomyśleć, że dla niego Turniej Czterech Skoczni skończył się, zanim naprawdę się zaczął. “Na Turniej wrócił w takim stylu, że właściwie prosto z Oberstdorfu należałoby go z powrotem odesłać do Polski” – pisze dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak. A tymczasem w wypowiedzi dla TVP Sport Thomas Thurnbichler przekazał, że Kubacki dociągnie do końca rywalizacji w Austrii i Niemczech. Szkoleniowiec stwierdził, że sztab “ma trzy konkursy, żeby popracować” nad tym, co nie gra u Kubackiego, a na pytanie, czy to oznacza, że zostanie na cały TCS, odpowiedział: “Nie mamy na tę chwilę innej opcji”.
Co właściwie sprawia, że Kubacki jest w tak złym miejscu i słabej dyspozycji? – Jeździ zdecydowanie zbyt wysoko na najeździe. Z tej pozycji nie da się pchać na progu. Niestety nie potrafił tego zmienić po treningach. Są trzy możliwe efekty tego, co stanie się po wykonaniu odbicia z tej pozycji. Możesz zrobić salto w przód, zacząć skok w pełni górą ciała i nie mieć energii w powietrzu, albo spóźnić skok do maksimum i nie wyłapać później odpowiedniej rotacji. I to właśnie dzieje się w jego skokach: są mocno spóźnione, brakuje w nich efektywności. Co powinien zrobić? Powinien jeździć “głębiej”, złapać balans na najeździe. Dzięki temu można pchać i odpowiednio się odbić – tłumaczy Thurnbichler.
– Trzy sesje, które Dawid odbył w Zakopanem, były zdecydowanie lepsze od skoków z soboty w Oberstdorfie. Nie mieliśmy jednak porównania. Zobaczyłem tylko wideo i czuło się, że jest lepiej, to wyglądało lepiej. Wiedzieliśmy jednak, że to nadal nie najwyższy poziom. To nie poziom Dawida sprzed dwóch lat – dodaje trener.
Żyła najlepszym z Polaków, a i tak stracił ponad 20 punktów do zwycięzcy. Martwi to, co dzieje się z Wąskiem
Thurnbichler słusznie ocenia, że pierwszy dzień TCS dla Polaków nie był udany. – Wszyscy zawodnicy byli zbyt wysoko w swoich pozycjach najazdowych. Znów skaczemy na innej skoczni i to oznacza, że musimy być elastyczni, umieć dostosowywać się do zmian i konkretnych sytuacji. Po treningach próbowali coś zmienić, a to wiąże się z myśleniem o skokach i sporą kontrolą. Na koniec kwalifikacje okazały się naprawdę kiepskie i tylko Piotrek Żyła ma jasną wizję i dobrą pozycję na najeździe. Choć nawet ten skok nie pokazał pełni jego potencjału i obecnej dyspozycji. Widzę jednak, że wszystko, co robi, wykonuje z pełnym zaufaniem i przekonaniem – opisuje szkoleniowiec Polaków.
Żyła zajął czternaste miejsce i do zwycięzcy, Daniela Tschofeniga z Austrii, stracił aż 23,4 punktu. Ale jego skok na 132,5 metra nie wyglądał źle, zwłaszcza że wiślanin zdaje się rozpędzać. – Po treningach pomyślałem sobie, że w święta było za grubo. Tak mnie tu tonowało na progu – śmiał się skoczek. – Później wiedziałem już jednak, że muszę złapać odpowiedni rytm, bo ta skocznia jest trochę inna, tu jest taki zjazdowy próg. W pierwszym skoku bardzo mi na nim przeleciało, w drugim i trzecim trochę mniej. Rezerwy? Wiadomo, że może być lepiej, ale w drugą stronę też to działa. Swoje trzeba skoczyć i tyle – podsumował Żyła.
Poza nim w pierwszej serii niedzielnej rywalizacji zobaczymy jeszcze Jakuba Wolnego (25. miejsce, 126,5 metra), Aleksandra Zniszczoła (38. miejsce, 117,5 metra) i Pawła Wąska (42. miejsce, 114 metrów). Martwi zwłaszcza postawa Wąska, który nie może wrócić do regularności prezentowanej we wcześniejszej części sezonu.
Pozostaje wierzyć, że konkursowe skoki Polaków będą lepsze, choć nadzieje i oczekiwania związane z ich występem po sobotnich trzech seriach z pewnością wyraźnie opadły. A i tak nie były bardzo wygórowane. Oby ten przykry obrazek z Oberstdorfu wkrótce się odmienił. Seria próbna do konkursu w Oberstdorfie ruszy w niedzielę o 15:00, a półtorej godziny później rozpoczną się pierwsze zawody 73. Turnieju Czterech Skoczni. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.