To musiało się tak skończyć. Probierz odchodzi, a Lewandowski znów rozdaje karty
Decyzja Michała Probierza o rezygnacji z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski była nieunikniona. Cezary Kulesza, który samodzielnie postawił na Probierza, sprowadził na drużynę narodową prawdziwą katastrofę. Teraz, szukając nowego trenera, prezes PZPN musi wreszcie zapytać o zdanie człowieka, który ma największy wpływ na losy selekcjonera — Roberta Lewandowskiego. Bo to właśnie on, nie Kulesza, decyduje w Polsce, kto może prowadzić reprezentację.
Lewandowski przemówił – Probierz musiał odejść
Gdy tylko Lewandowski ogłosił, że zawiesza grę w kadrze, było jasne, że czas Probierza dobiegł końca. Historia pokazuje, że kapitan reprezentacji nie musi nawet powiedzieć nic konkretnego — wystarczy jego milczenie, półsłówka w wywiadach, by selekcjoner tracił stanowisko. Tym razem jednak nie skończyło się na subtelnych sygnałach — nadeszła prawdziwa burza, po której dymisja Probierza była tylko formalnością.
Cezary Kulesza zapowiadał mediację między Probierzem a Lewandowskim, ale szybko zorientował się, że nie da się siedzieć okrakiem na barykadzie. Obóz kapitana zareagował stanowczo: nie ma mowy o żadnym pojednaniu. Probierz, zdając sobie sprawę z realiów, ustąpił — dla „dobra drużyny”, jak sam to określił. Ale w rzeczywistości to nie on decydował, co tym dobrem jest. W polskiej piłce od dawna robi to wyłącznie Robert Lewandowski.
Lewandowski znów pokazuje, kto tu rządzi
Dla wielu kibiców jego powrót do kadry niekoniecznie oznacza lepszą grę zespołu. Ale z pewnością oznacza większe zainteresowanie. Bo Lewandowski nie jest tylko kapitanem — jest symbolem, twarzą reprezentacji, a nawet czymś więcej: żywym bożkiem współczesnego futbolu. Można załamywać ręce nad tym, że to zawodnik decyduje o przyszłości trenerów, że drużyna przestaje być wartością nadrzędną, że łamane są zasady. Ale to już przeszłość. Dziś żyjemy w czasach, gdzie nie reguły, lecz ikony nadają ton. A ich wyznawcy wybaczają wszystko.
Nie chodzi tu wyłącznie o piłkę. Dotyczy to polityki, show-biznesu, całej kultury. I nie jest to zarzut wobec Roberta Lewandowskiego. Dotyczy to każdego z nas. Nawet Cezary Kulesza musi zrozumieć, że świat, w którym obowiązywały stare zasady, już nie istnieje. I jeśli jeszcze tego nie pojął, to najwyższy czas.
Nie Kulesza, a Lewandowski powinien wskazać nowego selekcjonera
Już przy okazji nominacji Czesława Michniewicza i Fernando Santosa wielu ostrzegało: bez aprobaty Lewandowskiego każdy trener z góry skazany jest na porażkę. Nieważne, czy będzie to Polak, czy ktoś z zagranicy. Jeśli nie zyska zaufania kapitana, jego los jest przesądzony. Można narzekać, że to stawianie wozu przed koniem, że tak nie powinno być. Ale jeśli selekcjoner nie stanie się sojusznikiem Lewandowskiego od pierwszego dnia pracy, skończy jak jego poprzednicy — Brzęczek, Michniewicz i Probierz.
Cezary Kulesza musi wziąć to sobie do serca. Bo jeśli dalej będzie ignorował nową rzeczywistość, to nie tylko selekcjoner straci stanowisko. Prezes PZPN też może wkrótce utracić swój “Mandat Niebios”.