Kamil Stoch już miał bilet na TCS. Nagły zwrot. Adam Małysz ujawnia
Nie będzie dwudziestego startu Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. Słynny skoczek zostaje w domu, a do niemieckiego Oberstdorfu, gdzie zaczyna się impreza, jadą inni. Adam Małysz zdradził kulisy tej decyzji. – Pewnie też wolałbym tak zrobić zamiast zajmować odległe miejsca – powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego. W poniedziałek po południu poznaliśmy skład na Turniej…
Nie będzie dwudziestego startu Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. Słynny skoczek zostaje w domu, a do niemieckiego Oberstdorfu, gdzie zaczyna się impreza, jadą inni. Adam Małysz zdradził kulisy tej decyzji. – Pewnie też wolałbym tak zrobić zamiast zajmować odległe miejsca – powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
W poniedziałek po południu poznaliśmy skład na Turniej Czterech Skoczni, który rozpocznie się 28 grudnia w Oberstdorfie. W drużynie Thomasa Thurnbichlera będą: Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Od weekendu w Engelbergu było wiadomo, że najpewniej w domu zostanie ten ostatni lub Kamil Stoch. Padło na Stocha, który w niemiecko-austriackich zawodach skakał nieprzerwanie od sezonu 2005/06. Teraz został w domu, choć jeszcze w niedzielę wydawało się, że jednak wystartuje.
To dlatego Kamil Stoch z Michalem Doleżalem tak wybrali
– Z tego, co słyszałem, to była decyzja Kamila i Michała Doleżala. Uznali, że skoki nie są na tyle dobre, żeby jechać. Wcześniej były przymiarki do tego, żeby Kamil startował. Powiem więcej: w piątek lub sobotę był dla niego kupowany bilet. Pierwsza wersja była taka, że jadą ci sami skoczkowie, którzy wystartowali w Engelbergu. Kamil z Michałem uznali jednak, że lepiej będzie spokojnie potrenować – opowiada prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.
Dla polskich skoków to epokowe wydarzenie, a wielu kibicom trudno sobie wyobrazić turniej bez Stocha, który zresztą wygrał go trzykrotnie. W tym sezonie jednak Kamil, który trenuje poza kadrą pod okiem Michala Doleżala i Łukasza Kruczka nie radzi sobie dobrze. W dziesięciu startach punktował siedmiokrotnie, ale tylko dwa razy kończył w drugiej dziesiątce. Małysz przyznaje, że rozumie decyzję trzykrotnego mistrza olimpijskiego.
– Pewnie też wolałbym tak zrobić, zamiast zajmować odległe miejsca. Wiadomo, że dla młodego skoczka to byłoby coś ważnego, ale dla Kamila to nic takiego, na co liczyłby w tym momencie – mówi Małysz.
Sytuacja Stocha jest dziwna o tyle, że w trakcie przygotowań prezentował się podobnie do Niemców czy dominujących ostatnio Austriaków. Później jednak przyszła kontuzja, która zatrzymała jego przygotowania. – Widziałem te skoki z lata, dostawałem nagrania video i potwierdzam. Tyle tylko, że te skoki wyglądały zupełnie inaczej, niż teraz. Trudno jednak określić, gdzie jest problem. Na pewno głowa odgrywa bardzo dużą rolę w tym przypadku. Przerwa z powodu kontuzji też miała swój wpływ, bo to był newralgiczny okres. Wszystko się składa na obraz, jaki mamy. Teraz najważniejsze, żeby wrócił na dobre tory. Mam nadzieję, że spokojny trening w tym pomoże – mówi Małysz.
Pytanie, czy będzie miał gdzie, bo ostatnio w mediach było dużo informacji o tym, że w Polsce nie ma dobrze przygotowanej skoczni. Na szczęście to już przeszłość.
– W Wiśle skocznia jest gotowa. W Zakopanem są mniejsze obiekty i działają wszystkie oprócz Wielkiej Krokwi. Poza tym zapowiadają mróz i śnieg, więc wszystko będzie tak, jak powinno – mówi Małysz.
Adam Małysz wskazał największy problem kadry
Na razie nie ma planów dotyczących zmian w składzie w trakcie turnieju. – Wszystko będzie zależało od tego, jak reszta będzie skakać. No i od tego, czy Kamilowi pomogą treningi – nie ukrywa Małysz, który sam, tradycyjnie, wybiera się na austriacką część turnieju.
Zamiast Stocha w składzie będzie Kubacki. To kolejny polski triumfator tej imprezy. I, niestety, kolejny, który spisuje się teraz słabo. Raz, w Ruce, był dziesiąty, ale czterokrotnie nie wchodził do trzydziestki. Do Engelbergu nie pojechał w ogóle. – Słuchałem ostatnio trenera Krzysztofa Bieguna, który opowiadał, że w treningu Dawid skakał o wiele lepiej. Trzeba mieć nadzieję – mówi Małysz.
Problem w tym, że minęła już jedna trzecia sezonu, a Polacy są tłem dla najlepszych. – Jest jakiś progres mimo wszystko. Tracimy dużo w kwestiach sprzętowych. Rozmawiałem z Alexem Stoecklem, który z kolei dużo analizował wszystko z trenerami i widzą, że szczególnie Niemcy i Austriacy mają przewagę nad resztę w kwestii kombinezonów – mówi Małysz.
Największym problemem jest materiał. – Tak twierdzą trenerzy i faktycznie, Niemcy i Austriacy są producentami tych materiałów, które są najlepsze – przyznaje prezes PZN.
Sprzęt to jedno, ale inna kwestia jest taka, że Polakom brakuje stabilności i media co tydzień piszą o kimś innym, że jest “liderem kadry”.
– Uważam, że to nie jest najlepsza sytuacja. Fajnie, jakby był lider, który ciągnie całą tę grupę, a reszta chce do niego doskoczyć. Z drugiej strony, mamy jakby zmianę pokolenia. Jest trzech może nie najmłodszych zawodników, ale teraz to oni się między sobą wymieniają – mówi Adam.