Kłamstwa o Idze Świątek obiegają cały świat. Wyjaśniamy, jaka jest prawda
Grzmią o “niesprawiedliwości”, używając przy tym niezwykle ostrych słów. Problem polega na tym, że ich wypowiedzi… mijają się z prawdą. Simona Halep czuje, że nie została potraktowana tak, jak Iga Świątek. Z kolei Nick Kyrgios podaje dalej absurdalne kłamstwa o “sterydach”. Ale przypadek Polki jest zupełnie inny od tego, który dotyczy Rumunki. Tłumaczymy całą prawdę…
Grzmią o “niesprawiedliwości”, używając przy tym niezwykle ostrych słów. Problem polega na tym, że ich wypowiedzi… mijają się z prawdą. Simona Halep czuje, że nie została potraktowana tak, jak Iga Świątek. Z kolei Nick Kyrgios podaje dalej absurdalne kłamstwa o “sterydach”. Ale przypadek Polki jest zupełnie inny od tego, który dotyczy Rumunki. Tłumaczymy całą prawdę o tym, dlaczego sytuacji Świątek nie można zrównywać z problemem Halep. I dlaczego starsza z tenisistek nie ma racji, pisząc o nierównym podejściu. A właściwie… dlaczego ich przypadki nie są podobne, lecz zupełnie różne.
— Ta kobieta — nie chcę wspominać nazwiska, wiecie, o kogo mi chodzi — dostała trzytygodniowe zawieszenie, a potem zagrała dwa turnieje i znów została zawieszona. Co to ma być? Nie rozumiem. To wydaje się nie fair — mówi Simona Halep w rozmowie z “The Telegraph”. Rumunka nie kryje wściekłości, bo sama została zawieszona na znacznie dłuższy okres. Twierdzi, że została potraktowana niesprawiedliwie, w domyśle — gorzej niż gwiazda dyscypliny.
Problem jednak polega na tym, że ich przypadki znacząco się od siebie różnią i porównywalnie ich, niemalże je ze sobą zrównując, mija się z prawdą. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet doktor Andrzej Pokrywka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego potwierdził, że Polka tak naprawdę padła ofiarą surowych przepisów antydopingowych.
Gwiazdy kłamią w sprawie Igi Świątek. Prawda jest zupełnie inna
— Od wielu lat pełnię funkcję konsultanta naukowego w sprawach dot. dopingu. Po analizie wyników testów, danych o wynikach innych licznych kontroli zawodniczki i pozostałych informacji, od początku byłem jednoznacznie przekonany o jej niewinności. Stężenie substancji w próbce moczu jest ekstremalnie niskie, a negatywny wynik analizy próbki włosów zawodniczki potwierdził, że nie doszło do przyjęcia przez nią trimetazydyny w ilości odpowiadającej nawet jednorazowej najmniejszej dawce terapeutycznej dla tej substancji — tłumaczy w rozmowie z Kamilem Wolnickim doktor Pokrywka.
— To wskazywało, że mogła dostać się ona do organizmu Igi Świątek wyłącznie w sposób przypadkowy i nieświadomy. Identyfikacja źródła zanieczyszczenia, którym w tym przypadku był lek, dozwolony dla sportowców, a wręcz rekomendowany do stosowania przez nich, szczególnie tych, którzy często podróżują, zmieniają strefy czasowe i są narażeni na tzw. jet lag, to kolejny dowód na to, że system antydopingowy wymaga aktualizacji przepisów. Mając na uwadze aktualny stan wiedzy naukowej i ze względu na wysoką czułość analiz laboratoryjnych, w tym przypadku powinien obowiązywać dopuszczalny poziom trimetazydyny w próbkach biologicznych sportowców, uwzględniający możliwość kontaminacji, aby uniknąć właśnie takich sytuacji, w których niewinność zawodniczki w świetle dowodów naukowych nie powinna być podawana w jakąkolwiek wątpliwość — dodaje doktor.
Simona Halep grzmi zatem o niesprawiedliwości, choć jej przypadek jest… kompletnie inny. Dlaczego? To doskonale tłumaczą sami dziennikarze “The Telegraph”, którzy przeprowadzili wywiad z rumuńską tenisistką. Rumunka zrównuje swój problem z problemem Igi Świątek, jakby zapominając o tym, że… w jej przypadku w grę wchodzą dwa zarzuty.
W próbce pobranej od Halep w sierpniu 2022 r., podczas US Open, wykryto roksadustat. To doprowadziło do prowizorycznego zawieszenia, które trwało długie miesiące. Rzecz w tym, że w maju 2023 r. u tenisistki wykryto nieprawidłowości dotyczące jej paszportu biologicznego. Zawodniczka zdołała udowodnić, że roksadustat dostał się do jej organizmu na skutek skorzystania z zanieczyszczonego suplementu.
Simona Halep jest wściekła. Ale jej przypadek jest inny
Problem polegał na tym, że ilości roksadustatu w pobranej próbce moczu były zastanawiająco wysokie. Nie było tu mowy o minimalnych wartościach, jak w przypadku Igi Świątek. To zastanawiało władze WADA (Światowej Agencji Antydopingowej), które potrzebowały czasu, by wydać werdykt w sprawie Halep. Ostatecznie prowizoryczne zawieszenie zostało zmienione w czteroletnią dyskwalifikację.
Tenisistka nie zamierzała się poddawać i gromadziła dowody, które miały potwierdzić jej niewinność. Zamierzała skorzystać z nich w ostatniej instancji, przy zaskarżeniu wyroku do CAS (Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu). Ostateczna decyzja pozwoliła jej na powrót do zawodowego sportu ze skutkiem natychmiastowym.
Dlaczego? CAS doszukało się winy Halep, która stosowała niecertyfikowany suplement, ale uznała, że faktycznie został on zanieczyszczony, a Rumunka nie przyjęła dopingu świadomie. Wpływ na wydłużenie jej absencji miały też wspomniane wcześniej nieprawidłowości jej paszportu biologicznego. Ale i w tej sprawie przedstawiciele Halep zdołali zgromadzić dowody mówiące o “okolicznościach towarzyszących”, które mogły wpłynąć na zaskakujące wyniki badań. Jak jednak przypomina “The Telegraph”, eksperci mieli wątpliwości, czy trybunał powinien akceptować dowody pobrane podczas prywatnych testów krwi.
Nick Kyrgios prowokuje. I podaje dalej kłamstwa
Sytuacja Simony Halep niewątpliwie jest potwornie złożona, co tłumaczy, dlaczego jej przypadek różni się od przypadku Igi Świątek. Rozgoryczenie Rumunki jest zrozumiałe, ale przyrównywanie się do historii Polki jest w tej sytuacji zwyczajnie nie na miejscu. Mistrzyni Rolanda Garrosa potrafiła niemal natychmiastowo zebrać dowody i jednoznacznie wykluczyć swoją winę, podczas gdy w przypadku Halep było to niemożliwe z różnych powodów.
Na korzyść Polki działało także to, że potrafiła zabezpieczyć dowód w postaci przyjętego leku wyprodukowanej w tej samej partii, a badania (certyfikowane przez ITIA) potwierdziły, że lek ten został zanieczyszczony. Nie bez znaczenia jest także to, że w przypadku Świątek mowa właśnie o lekarstwie, a nie o suplemencie. To kolejny dowód na to, że obu sytuacji nie da się ze sobą zrównać i wprost mówić o niesprawiedliwym traktowaniu. Simona Halep ma prawo czuć złość, ale nie powinna dawać do zrozumienia, że jedni traktowani są lepiej od innych. Prawda na temat sytuacji Igi Świątek jest zupełnie inna, niż wydaje się to Rumunce.
Jej uczucia można zrozumieć, czego nie można powiedzieć o zachowaniu Nicka Kyrgiosa. Australijczyk bezrefleksyjnie podaje dalej słowa Jewgienija Kafelnikowa, który pisze, że “idole młodzieży normalizują branie sterydów”. Wobec niezbitych dowodów przedstawionych przez Igę Świątek, potwierdzających nieintencjonalne zażycie niedozwolonych substancji, a także minimalnych jej wartości wykrytych w pobranym włosie, te słowa brzmią jak czysta chęć wywołania zamieszania i sprawienia, by o autorze danej opinii było głośno. Kafelnikow i Kyrgios nie bez przyczyny już wcześniej “cieszyli się” jednak opiniami skandalistów i w tym przypadku nie dają podstaw, by ich opinie mogły być traktowane inaczej. W rzeczywistości to jedynie kłamstwa.
To dlatego warto przede wszystkim pamiętać o faktach. A te ponad wszystko wskazują na to, że Iga Świątek nie zażyła niedozwolonych substancji świadomie i celowo. Wątpliwości wobec tego nie ma nawet sama ITIA, czyli Międzynarodowa Agencja ds. Integralności w Tenisie.