Coco Gauff odpowiedziała na słowa Aryny Sabalenki. “Nie zgadzam się z tym. Ostatnio wygrywałam z Igą”
Coco Gauff pokonała Arynę Sabalenkę 6:7, 6:2, 6:4 w finale Roland Garros, zdobywając swój drugi tytuł wielkoszlemowy w karierze. 21-letnia Amerykanka była wyraźnie wzruszona i szczęśliwa na pomeczowej konferencji prasowej. Przyznała, że warunki na korcie – zwłaszcza silny wiatr – były bardzo wymagające i uczyniły ten finał wyjątkowo trudnym.
W trakcie spotkania z dziennikarzami pojawił się także temat wypowiedzi Aryny Sabalenki. Białorusinka, która jako pierwsza rozmawiała z mediami po finale, wyraziła rozczarowanie swoją grą. Zaznaczyła, że świetnie spisywała się przez cały turniej – pokonując m.in. mistrzynię olimpijską Qinwen Zheng w ćwierćfinale oraz Igę Świątek w półfinale – ale nie potrafiła utrzymać wysokiego poziomu w najważniejszym meczu. Sabalenka powiedziała również, że gdyby Świątek ograła ją w półfinale, to prawdopodobnie poradziłaby sobie z Gauff w finale i sięgnęła po tytuł.
Na te słowa zareagowała Coco Gauff:
– Myślę, że to nie jest uczciwe postawienie sprawy. Nie zgadzam się z tym. Ostatnio wygrywałam z Igą. W tenisie wszystko się może zdarzyć. Po tym, jak Aryna prezentowała się w ostatnich dniach, to ona była faworytką finału. Iga jest wielokrotną mistrzynią w Paryżu, ale nawet gdybyśmy zagrały, miałabym wiarę w siebie, by zwyciężyć.
Amerykanka została też zapytana o narzekania Sabalenki na warunki pogodowe. Białorusinka twierdziła, że przez silny wiatr nie była w stanie zaprezentować swoich umiejętności. Gauff zgodziła się, że nie był to „dzień na piękny tenis”, ale to ona lepiej poradziła sobie z presją, pogodą i momentami przewagi rywalki. Wygrała zasłużenie, choć warto zaznaczyć, że Sabalenka miała aż 70 niewymuszonych błędów – statystyka, która w finale Wielkiego Szlema musi boleć.
Dla Gauff był to drugi finał w Paryżu. W 2022 roku przegrała z Igą Świątek, a później ulegała Polce jeszcze dwukrotnie – w półfinale 2023 i ćwierćfinale 2021. Tym razem Świątek nie stanęła jej na drodze – odpadła w półfinale po wyczerpującym trzysetowym pojedynku właśnie z Sabalenką (6:7, 6:4, 0:6).
Choć Gauff rozpoczęła sezon przeciętnie – odpadała wcześnie w turniejach w Dubaju, Dosze czy Stuttgarcie – to odżyła na kortach ziemnych. Dotarła do finału w Madrycie i Rzymie, przegrywając odpowiednio z Sabalenką i Jasmine Paolini. Jednak to triumf w Paryżu znaczy dla niej najwięcej.
Po zwycięstwie Coco Gauff pozostaje wiceliderką rankingu WTA. Aryna Sabalenka mimo porażki w finale zachowa pozycję numer jeden. Na trybunach i w sali konferencyjnej nie brakowało amerykańskich dziennikarzy. Jeden z nich, Ben Rothenberg, jeszcze przed meczem mówił, że Sabalenkę można ograć w Paryżu, ale miał wątpliwości, czy akurat Gauff jest w stanie tego dokonać. Pokazała jednak, że potrafi.
Po półfinałowym zwycięstwie Sabalenki nad Świątek wielu ekspertów wskazywało ją jako główną faworytkę do tytułu. W sobotę nie potwierdziła tej roli, a Gauff zachowała więcej spokoju i skuteczności w kluczowych momentach. To drugi wielkoszlemowy triumf Amerykanki w sezonie – pierwszy odniosła Madison Keys w styczniu podczas Australian Open.