Kto numerem jeden na koniec sezonu? On nie ma wątpliwości
Iga z nowym trenerem będzie błyszczeć w WTA Finals? – Taki powrót może wiązać się z większą dawką emocji. Polka nie jest główną faworytką – przestrzega w WP komentator Marek Furjan. Mówi o szansach Świątek na odzyskanie pozycji liderki rankingu WTA. Fani Igi Świątek na ten moment czekali dwa miesiące. Wcześniej dość nieoczekiwanie wycofała się…
Iga z nowym trenerem będzie błyszczeć w WTA Finals? – Taki powrót może wiązać się z większą dawką emocji. Polka nie jest główną faworytką – przestrzega w WP komentator Marek Furjan. Mówi o szansach Świątek na odzyskanie pozycji liderki rankingu WTA.
Fani Igi Świątek na ten moment czekali dwa miesiące. Wcześniej dość nieoczekiwanie wycofała się wszystkich turniejów w Azji, do tego jeszcze zmieniła trenera. Występ w kończącym sezon turnieju WTA Finals będzie miał dla niej kluczowe znaczenie, także jeśli chodzi o numer 1 w rankingu WTA.
Koszmar Świątek już nie taki straszny?
Gwoli przypomnienia: rozpoczynający się w sobotę turniej WTA Finals w Rijadzie jest wyjątkowy. Po pierwsze, wystąpi w nim osiem najlepszych zawodniczek sezonu, które zostały podzielone na dwie grupy. Po drugie, pula punktów rankingowych jest ogromna i ustępuje tylko turniejom wielkoszlemowym.
Przeciwniczkami Światek w grupie będą: Coco Gauff, Jessica Pegula oraz Barbora Krejcikova. Wielu obserwatorów po tym losowaniu odetchnęło z ulgą. Ale czy słusznie?
– To turniej dla ośmiu najlepszych tenisistek w sezonie, więc trudno oczekiwać bardzo łatwego losowania – opowiada WP SportoweFakty Marek Furjan, komentator Eurosportu.
– W przypadku Igi na pewno nie jest ono najgorsze, bo o awans z grupy powinna walczyć z Gauff i Pegulą. Najbardziej istotna była sytuacja w ostatnim koszyku, z którego dolosowywane były Qinwen Zheng i Barbora Krejcikova. Chinka jest w znakomitej dyspozycji w ostatnich miesiącach, Czeszka wprost przeciwnie – dodaje.
Krejcikova, z którą Polka w niedzielę zagra swój pierwszy mecz po powrocie, przez długi czas pozostawała koszmarem 23-latki. Dość powiedzieć, że jest jedyną, która w finałach pokonała Świątek dwa razy (Sabalenka dokonała tego tylko raz, a Świątek przegrała łącznie w karierze tylko cztery finały). Dlaczego tym razem Czeszka nie jest tak groźna?
– Krejcikova nie skończyła sezonu w ósemce, a do turnieju dostała się dzięki sukcesowi w Wimbledonie. Ogromnemu, ale jedynemu w tym roku. Na pięć dni przed meczem z Igą trenowała jeszcze w Pradze, podczas serii turniejów w Azji prezentowała się bardzo słabo i narzekała na ból pleców. Tak naprawdę w tym sezonie miała trzy dobre tygodnie: dwa na Wimbledonie i jeden w Australian Open. Byłbym bardzo zaskoczony gdyby w Rijadzie znów zaczęła błyszczeć – ocenia Furjan.
Świątek numerem jeden dzięki nowemu trenerowi?
Iga do gry wraca po niemal dwumiesięcznej przerwie – najdłuższej w karierze, nie licząc tych spowodowanych kontuzjami. W międzyczasie zmieniła trenera. Na tym stanowisku Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Wim Fissette, a Polka ogłosiła tę współpracę zaledwie dwa tygodnie temu. Czy efekty współpracy będzie widać już podczas WTA Finals?
– Nie jest możliwe, by już w Rijadzie było widać rękę Fissette’a. Te pierwsze mecze będą jednak bardzo ważne, by się lepiej poznać, wypracować system komunikacji. Ślady pracy Belga można będzie pewnie zobaczyć dopiero podczas styczniowego Australian Open, a może nawet później, w lutym czy w marcu – objaśnia dziennikarz.
Zmagania w Rijadzie będą o tyle ważne, że zadecydują o tym, kto będzie numerem 1 rankingu WTA na koniec sezonu. Polka traci do Sabalenki aktualnie 1046 punktów i musi wygrać cały turniej, by mieć szansę na odzyskanie pozycji liderki. Do tego Białorusinka nie może zajść dalej niż do półfinału i do tego musi przegrać jeszcze minimum jedno spotkanie w grupie.
– Większe szanse na jedynkę na koniec sezonu ma Aryna Sabalenka. Na Idze ciąży obowiązek wygrania całego turnieju, a do tego pozostaje zależna od wyniku Sabalenki. Ma przed sobą trudne zadanie. Białorusinka jest w świetnej formie w końcówce sezonu, wygrała US Open, później turniej w Wuhan. Ma wszystko w swoich rękach, by skończyć sezon jako numer jeden – objaśnia Furjan.
Nasz rozmówca uważa, że Polka nie jest bez szans na triumf w turnieju w Rijadzie. Wymienia jednak jednak dwie inne faworytki.
– Występ Świątek będzie zagadką. Wraca po dość długiej przerwie i ważnej decyzji o zmianie trenera, a taki powrót może wiązać się z większą dawką emocji. Polka nie jest główną faworytką do wygrania WTA Finals, w tej roli w Rijadzie wystąpi Aryna Sabalenka. Czarnym koniem może być np. Qinwen Zheng, która ma świetną drugą część sezonu. Iga w grze o tytuł oczywiście powinna się liczyć, a format grupowy może jej sprzyjać. Zobaczymy, jak szybko będzie w stanie wróci do wysokiej dyspozycji – podsumowuje Marek Furjan.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Fani nie wybaczą WTA. Świątek i spółka znów pokrzywdzone [OPINIA]
Ależ losowanie! Iga Świątek poznała rywalki w WTA Finals