Robert Kubica bohaterem Le Mans. Pokorny zwycięzca wskazuje, kto naprawdę zasługuje na miano najwybitniejszego Polaka
Robert Kubica sprawił ogromną radość polskim kibicom, odnosząc historyczne zwycięstwo w legendarnym 24-godzinnym wyścigu Le Mans. 40-letni kierowca dał prawdziwy popis jazdy, stając się pierwszym Polakiem, który triumfował w tej prestiżowej rywalizacji. Za kierownicą żółtego Ferrari 499P z numerem 83, reprezentując prywatny zespół AF Corse, przejechał aż 43 procent całego dystansu. Choć jeszcze rok temu twierdził, że zespoły klienckie nie mają szans na zwycięstwo w Le Mans, w tym roku nie tylko udowodnił, że jest inaczej, ale też był wyraźnie szybszy od dwóch fabrycznych załóg Ferrari.
Triumf w Le Mans to ogromne osiągnięcie, które uczyniło Kubicę nie tylko bohaterem w Polsce, ale też we Włoszech, gdzie od lat cieszy się wielką sympatią. Włoscy kibice dopingowali go już w czasach jego startów w Formule 1 i rajdach. Wielu z nich marzyło, by zobaczyć go w barwach Ferrari w królowej motorsportu – i choć był blisko tego celu w 2012 roku, dramatyczny wypadek w rajdzie Ronde di Andora pokrzyżował te plany.
Mimo przeciwności Kubica nigdy się nie poddał. Pokazał niesamowitą determinację i wrócił do ścigania, co wzbudziło jeszcze większy szacunek fanów – zarówno w Polsce, jak i we Włoszech. W jednym z ostatnich wywiadów odniósł się do tej sympatii, tłumacząc, skąd może się brać. – Myślę, że ludzie postrzegają mnie jako osobę autentyczną. Żyjemy w czasach, gdy wszyscy są piękni, idealni i zawsze uśmiechnięci. A ja? Po mojej twarzy widać, kiedy jestem zły – przyznał szczerze. – Zawsze jednak mam szacunek do ludzi – mechaników, kibiców, innych kierowców. Taki po prostu jestem. Taki byłem też przed wypadkiem – dodał.
Choć dla wielu Polaków Kubica jest narodowym bohaterem, on sam pozostaje skromny i nie przypisuje sobie największych zasług. Wręcz przeciwnie – podkreśla, że to nie on sprawił, iż Włosi darzą Polaków tak dużą sympatią. – Myślę, że to zasługa największego Polaka w historii – papieża Jana Pawła II. Powinniśmy mu dziękować przez dwa czy trzy tysiące lat za to, co zrobił. Polska nie byłaby taka sama bez niego – stwierdził.
Włoscy dziennikarze dopytywali Kubicę o jego podejście do wiary. Ten nie ukrywa, że Karol Wojtyła wywarł na niego duży wpływ. – Jestem osobą wierzącą, religijną, ale to właśnie postać papieża Wojtyły była szczególnie ważna. Pamiętam go z dzieciństwa – potrafił powiedzieć niewiele, ale przekazywał bardzo wiele. Jego siłą było to, że umiał wyrażać emocje i wartości – podkreślił.
Chociaż triumf w Le Mans był wyjątkowym momentem, sezon jeszcze się dla Kubicy nie zakończył. W klasyfikacji generalnej serii WEC (World Endurance Championship) znajduje się na drugim miejscu i traci 16 punktów do prowadzącej załogi fabrycznego Ferrari – Jamesa Calado, Antonio Giovinazziego i Alessandro Pier Guidiego. Kolejna runda już 13 lipca na słynnym torze Interlagos w São Paulo. Wyścig potrwa sześć godzin i może okazać się kluczowy w walce o mistrzostwo świata.