Marciniak przemówił ws. kontrowersji. “Ten karny i tak byłby anulowany”
Kontrowersje wokół rzutu karnego w ćwierćfinale Pucharu Polski: Szymon Marciniak wyjaśnia decyzję VAR Ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Jagiellonią Białystok (3:1) wywołał ogromne emocje, głównie za sprawą jednej kluczowej decyzji sędziowskiej. Szymon Marciniak, który pełnił funkcję arbitra VAR, wezwał głównego sędziego Piotra Lasyka do monitora, by ten ponownie przeanalizował swoją decyzję o…
Kontrowersje wokół rzutu karnego w ćwierćfinale Pucharu Polski: Szymon Marciniak wyjaśnia decyzję VAR
Ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Jagiellonią Białystok (3:1) wywołał ogromne emocje, głównie za sprawą jednej kluczowej decyzji sędziowskiej. Szymon Marciniak, który pełnił funkcję arbitra VAR, wezwał głównego sędziego Piotra Lasyka do monitora, by ten ponownie przeanalizował swoją decyzję o przyznaniu rzutu karnego dla Jagiellonii. W opinii ekspertów i dziennikarzy „jedenastka” była słuszną decyzją, jednak po interwencji Marciniaka została anulowana. Decyzja ta wzbudziła wiele kontrowersji, a Marciniak postanowił wyjaśnić kulisy całej sytuacji.
Sporne wydarzenie: rzut karny dla Jagiellonii
Około kwadransa przed końcem spotkania sędzia Piotr Lasyk podyktował rzut karny dla Jagiellonii Białystok, uznając, że Paweł Wszołek podstawił nogę Oskarowi Pietuszewskiemu, doprowadzając do jego upadku w polu karnym. Decyzja zapadła natychmiast, bez chwili zawahania.
Sytuację natychmiast przeanalizował VAR, sprawdzając, czy rzut karny rzeczywiście był uzasadniony. Analiza trwała kilka minut, po czym Lasyk został wezwany do monitora. W międzyczasie atmosfera na boisku stała się napięta – między zawodnikami obu drużyn doszło do spięć, a sędzia ukarał żółtymi kartkami Pawła Wszołka i Mateusza Skrzypczaka.
Po obejrzeniu powtórek sędzia Lasyk podjął decyzję o anulowaniu rzutu karnego dla Jagiellonii, co okazało się kluczowym momentem meczu. Po tej sytuacji goście praktycznie przestali stwarzać groźne akcje ofensywne, a Legia, czując swoją szansę, ruszyła do ataku. Zwycięstwo i awans do półfinału Pucharu Polski zapewnił Ryoya Morishita, który w końcówce meczu strzelił dwa gole.
Marciniak tłumaczy decyzję o anulowaniu karnego
Ostateczna decyzja sędziego Lasyka była przedmiotem gorącej dyskusji wśród ekspertów i dziennikarzy. Wielu z nich uznało, że Jagiellonia została skrzywdzona, ponieważ w ich opinii rzut karny powinien zostać utrzymany. Gdyby doszło do jego cofnięcia, to jedynie w przypadku wcześniejszego faulu na Rubenie Vinagre na skrzydle – jednak VAR w ogóle nie pokazał Lasykowi tej sytuacji.
Pojawiły się spekulacje, czy może Pietuszewski popełnił zagranie ręką lub czy Wszołek rzeczywiście nie faulował przeciwnika. Szymon Marciniak, który odpowiadał za VAR w tym meczu, w rozmowie z TVP Sport wyjaśnił, dlaczego podjęto decyzję o cofnięciu „jedenastki”.
– Decydująca była kolejność wydarzeń. Pietuszewski zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a chwilę później Wszołek stawia nogę. To kluczowe. Tak jak w FIFA – liczy się kolejność zdarzeń. Wszołek nie wykonał ruchu nogą w kierunku przeciwnika. To zawodnik Jagiellonii zrobił ruch prawą nogą i delikatnie zahaczył o Wszołka. Lasyk zapytał mnie, jak to wygląda, więc wyjaśniłem mu, że zawodnik Jagiellonii był pierwszy przy piłce, ale nie został sfaulowany – powiedział Marciniak.
Marciniak podkreślił również, że rzut karny zostałby cofnięty niezależnie od tego, ponieważ wcześniej doszło do faulu na Rubenie Vinagre, którego jednak VAR nie pokazał Lasykowi.
– Niezależnie od tego, co wydarzyło się w polu karnym, wcześniej był faul na Vinagre. Zawodnik Legii został uderzony w kolano, a piłkę przejęła Jagiellonia. Dlatego rzut karny i tak nie mógł zostać uznany, nawet gdyby Wszołek faktycznie sfaulował Pietuszewskiego. Najprostszą decyzją byłoby odgwizdanie faulu na Vinagre i nie byłoby żadnych kontrowersji – dodał Marciniak.
VAR pominął wcześniejszy faul – dlaczego?
Decyzja o cofnięciu rzutu karnego wywołała burzliwe reakcje, ale jeszcze bardziej zastanawiające było to, dlaczego VAR nie skupił się na wcześniejszym faulu na Vinagre. Gdyby sędziowie uznali to przewinienie, rzut karny nie byłby nawet rozważany, a cała kontrowersja zostałaby uniknięta.
Zamiast tego skupiono się wyłącznie na sytuacji w polu karnym, analizując kontakt Wszołka z Pietuszewskim. To nie był zwykły ligowy mecz, w którym jedna decyzja może być „wyrównana” w kolejnych kolejkach. To był ćwierćfinał Pucharu Polski – jedno spotkanie bez rewanżu, decydujące o awansie.
Marciniak zauważył, że lepiej byłoby, gdyby sędzia Lasyk zobaczył powtórki jeszcze przed podjęciem decyzji o rzucie karnym, zamiast później go anulować.
– Wszołek miał już nogę na murawie. Nie był w ruchu, nie podstawił jej rywalowi. Lasyk to zrozumiał i dlatego zmienił decyzję – podkreślił Marciniak.
Potencjalna ręka Szkurina również pod lupą VAR
Podczas meczu pojawiła się jeszcze jedna kontrowersyjna sytuacja – możliwe zagranie ręką Ilii Szkurina. VAR dokładnie przeanalizował to zdarzenie, jednak Marciniak nie dopatrzył się przewinienia.
– Miałem dostęp do ujęć z siedmiu kamer i żadne z nich nie potwierdziło, że piłka uderzyła Szkurina w rękę. Wręcz przeciwnie – uderzyła go w głowę po zagraniu Pululu – wyjaśnił sędzia.
Półfinały Pucharu Polski
Obok Legii Warszawa do półfinału Pucharu Polski awansowały również Ruch Chorzów i Pogoń Szczecin. Ostatni półfinalista zostanie wyłoniony w czwartkowym meczu pomiędzy Polonią Warszawa a Puszczą Niepołomice.
Zwycięzca rozgrywek Pucharu Polski zyska prawo gry w eliminacjach do Ligi Europy, co dodaje jeszcze większej wagi każdemu kolejnemu spotkaniu.
Decyzja o cofnięciu rzutu karnego w ćwierćfinale długo będzie tematem dyskusji, ale według Szymona Marciniaka była ona słuszna – zarówno z perspektywy analizy VAR, jak i przepisów gry.