Marek Magiera: Rusza pucharowa karuzela
W tym tygodniu siatkarski kalendarz będzie wypełniony po brzegi. Startuje bowiem rywalizacja w europejskich pucharach, czyli coś, co dla kibiców zawsze jest przysłowiową wisienką na torcie. W rywalizacji męskich drużyn panowie startują za tydzień, liczymy na sukcesy. U pań także, ale ich miara wygląda trochę inaczej. Z różnych powodów, ale ten najważniejszy dotyka finansów. Naszych…
W tym tygodniu siatkarski kalendarz będzie wypełniony po brzegi. Startuje bowiem rywalizacja w europejskich pucharach, czyli coś, co dla kibiców zawsze jest przysłowiową wisienką na torcie. W rywalizacji męskich drużyn panowie startują za tydzień, liczymy na sukcesy. U pań także, ale ich miara wygląda trochę inaczej.
Z różnych powodów, ale ten najważniejszy dotyka finansów. Naszych klubów zwyczajnie nie stać na zatrudnianie tej klasy siatkarek, które kontraktowane są w czołowych klubach włoskich i tureckich.
Wątek ten poruszyli goście naszej ostatniej #7Strefy w Polsacie Sport – prezes BKS-u Bielsko-Biała Aleksandra Jagieło i dyrektor Moya Radomki Radom Łukasz Kruk, których kluby występować będą odpowiednio w Lidze Mistrzyń i Pucharze CEV. BKS wraca do rozgrywek Champions League po piętnastu latach przerwy, Radomka jest absolutnym debiutantem na europejskiej arenie.
ZOBACZ TAKŻE: Co za pogoń Perugii! Drużyna Kamila Semeniuka odwróciła losy meczu
– Finanse mają ogromny wpływ na to, co się dzieje w pucharach i to nie tylko pod względem sportowym, bo pod względem organizacyjnym także – powiedziała prezes Jagieło. – To oczywiście stary temat, ale z drugiej strony nie ma innej drogi do rozwoju zawodniczek i samego klubu jak rywalizacja w międzynarodowym towarzystwie. To też przekłada się później na grę na najwyższym poziomie, także tym reprezentacyjnym. Rozmawiałam o tym po igrzyskach ze Stefano Lavarinim, który mówił o tym, że większości siatkarek brakuje stałej i częstej rywalizacji na tym poziomie, także przez rozgrywki klubowe.
Aleksandra Jagieło zna smak wywalczenia europejskiego pucharu. Jedynego zresztą, który znajduje się w kolekcji triumfów naszych kobiecych drużyn. Jedenaście lat temu wspólnie z koleżankami z Muszyny sięgnęła po Puchar CEV, pokonując w finałowym dwumeczu potężne Fenerbachce Stambuł. Sukces klubu z Muszyny nie był wówczas przypadkowy. Muszynianka regularnie reprezentowała nasz kraj w rozgrywkach europejskich, w tym także w Lidze Mistrzyń. Zresztą warto przypomnieć, że marsz po Puchar CEV rozpoczęła właśnie od rywalizacji w Champions League. Takie były wówczas zasady rywalizacji, które klub z Muszyny znakomicie wykorzystał.
W tegorocznym sezonie pucharowym nasz kraj w rozgrywkach siatkarek reprezentować będzie pięć klubów – wspomniany BKS Bielsko-Biała oraz Developres Rzeszów i PGE Grot Budowlani Łódź w Lidze Mistrzyń, a także ŁKS Commercecon Łódź i Moya Radomka Radom w Pucharze CEV. W Champions League faza zasadnicza rozpoczyna się od rywalizacji w grupach. Bielszczanki zaczynają grę od meczu u siebie z Allianzem Stuttgart (później zmierzą się z włoskim Savino Scandici i rumuńskim Voluntari), Developres od starcia z Maritzą Płowdiw (pozostali rywale to włoskie Imoco Conegliano i chorwacka Mladost Zagrzeb), a Grot Budowlane od wyjazdowej potyczki z Fenerbahce Stambuł (następnie z francuskim Neptunes Nantes i węgierską Vasas Obuda Budapeszt). W Pucharze CEV od pierwszej rundy obowiązuje system pucharowy, zwycięzca dwumeczu awansuje dalej, przegrany odpada z rozgrywek. Drabinka jest już gotowa, a w niej na początek czekają nas starcia Radomki z Duklą Liberec (ewentualny następny rywal to ubiegłoroczny finalista rozgrywek szwajcarski Neuchatel) i ŁKS z ekipą Hidramar z Wysp Kanaryjskich (ewentualny rywal w następnej rundzie to Igor Gorgonzola Novara).
Zobaczymy, co przyniesie tegoroczny sezon. Mierząc siły na zamiary, trzeba sobie życzyć, aby polskie kluby po prostu trwały w rywalizacji jak najdłużej. Nie ma co ukrywać, że pozostać w rywalizacji do samego końca zmagań będzie bardzo trudno, ale niewykluczone, że może się to uda naszym siatkarkom grającym w zagranicznych – faworyzowanych klubach – Magdalenie Stysiak w Fenerbahhce, czy Joannie Wołosz i Martynie Łukasik w Conegliano (oprócz nich na boiskach zobaczymy jeszcze siostrę Martyny, Justynę Łukasik w Voluntari oraz Natalię Murek i Aleksandrę Kazałę w drużynie z Paryża). Wołosz ze swoim włoskim klubem broni tytułu wywalczonego w poprzednim sezonie. Sama na koncie ma dwa triumfy w Lidze Mistrzyń. Podobnie jak Małgorzata Glinka z VakifBankiem Stambuł. Na liście polskich triumfatorek jest też Dorota Świeniewicz z Desparem Perugia i Kataryna Gujska – trzykrotnie – z Foppapedretti Bergamo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Aktualny czas00:00
Przewiń
0% odtworzone
1.65% załadowane
Długość materiału05:17
Wycisz Przywróć głośność
Głośność
50.00% głośności