Aleksandrowa pomagała Świątek. Spora pomyłka sędziego i uśmiech Polki. Co zrobi przed półfinałem?
Niektórzy twierdzą, że Jekaterina Aleksandrowa pierwszy błąd popełniła jeszcze zanim zaczęła się jej ćwierćfinałowa rywalizacja z Igą Świątek w Bad Homburg. Polka wygrała 6:4, 7:6, nie dając Rosjance wielu okazji do rozwinięcia skrzydeł. I to mimo że w trakcie meczu musiała radzić sobie nie tylko z przeciwniczką, ale też z wiatrem oraz – przez chwilę – z błędem sędziego.
Choć Aleksandrowa nie jest aż tak trudną rywalką dla Świątek jak Jelena Ostapenko, to w przeszłości potrafiła już sprawić jej problemy – przed tym meczem bilans spotkań wynosił 3:2 na korzyść Polki. Ze względu na nawierzchnię – trawiasty kort – wielu spodziewało się, że Rosjanka znów może napsuć jej krwi. W końcu od 2022 roku Aleksandrowa wygrała 26 z 33 meczów na trawie, a w tym sezonie jej bilans przed ćwierćfinałem wynosił 5:1. Dla Świątek, która dopiero dziewiąty raz wystąpiła w głównej drabince turnieju na tej nawierzchni, wyzwanie wydawało się poważne.
Tymczasem Rosjanka zbyt często sama pomagała Polce. Miała problemy z rytmem, chwilami wyglądała na zagubioną, a wiatr tylko pogłębiał jej kłopoty. Jej największy atut, czyli serwis, zawodził. W pierwszym gemie popełniła podwójny błąd i szybko straciła podanie. Komentatorzy ironizowali, że to właśnie wybór serwisu po wygranym losowaniu był jej pierwszym błędem.
Z kolei Świątek, choć również zmagała się z wiatrem, potrafiła lepiej dostosować się do warunków. Mimo kilku podwójnych błędów serwisowych, była skuteczniejsza w kluczowych momentach. W drugim gemie pierwszego seta nieoczekiwanie przeszkodził jej sędzia główny – po jednym z zagrań Polki wywołał aut, choć piłka w rzeczywistości trafiła w linię, co potwierdził challenge. – Duża pomyłka – skomentowała sytuację Paula Kania-Choduń w Canal+.
Mimo tej wpadki arbiter, Świątek nie straciła koncentracji. Szybko wróciła do gry, a choć pojawiały się błędy, to częściej wychodziła z nich obronną ręką. W ważnych momentach potrafiła podnieść poziom i zdobywać kluczowe punkty – nawet jeśli zdarzały się chwilowe straty, jak 0:30 przy własnym podaniu. Co ważne, jej reakcje były znacznie spokojniejsze niż bywało to wcześniej – po jednym z nieudanych zagrań nawet się uśmiechnęła. Pierwszego seta zakończyła asem serwisowym – symbolicznym zwieńczeniem partii, w której serwis często był jej słabszym punktem.
W drugiej odsłonie Aleksandrowa poprawiła nieco grę – lepiej serwowała i grała bardziej stabilnie. Dzięki temu mecz zaczął się toczyć na zasadzie “gem za gem”. Świątek w tej fazie była bardziej nerwowa, ale nadal potrafiła zachować zimną krew. W jednym z kluczowych momentów popisała się znakomitym refleksem i – po raz kolejny – świetnym wyczuciem przy challenge’u. Gdy wydawało się, że rywalka trafiła, Polka poprosiła o weryfikację – okazało się, że piłka minimalnie wypadła poza kort.
W końcówce seta mecz został przerwany przez deszcz. Po ponad godzinnej przerwie Świątek wróciła na kort i przypieczętowała zwycięstwo, meldując się w półfinale turnieju.
Tam – przynajmniej teoretycznie – zmierzy się z Jasmine Paolini, Włoszką o polskich korzeniach. Jednak nie ma stuprocentowej pewności, czy do tego spotkania dojdzie. Dwa lata temu, również w Bad Homburg, Świątek wycofała się tuż przed półfinałem, chcąc jak najszybciej przenieść się do Londynu i przygotować do Wimbledonu. Decyzja przyniosła wtedy efekt – Polka dotarła tam do ćwierćfinału, co pozostaje jej najlepszym wynikiem w Wielkim Szlemie na trawie.
Czy teraz zdecyduje się na podobny manewr? Wydaje się jednak, że tym razem bardziej zależy jej na ograniu się na trawie i zdobyciu jeszcze jednego meczu przed najważniejszym turniejem sezonu.