Męczarnie FC Barcelony na boisku beniaminka
FC Barcelona w najskromniejszych rozmiarach pokonała przedostatni zespół La Ligi Leganes (1:0). Jedyna bramka w meczu padła po strzale samobójczym. Przed tygodniem Barcelona przerwała serię wygranych, remisując 1:1 z Realem Betis. Jednak i tak powiększyła przewagę nad Realem Madryt. Sobotni rywal w 31. kolejce La Ligi wydawał się dużo łatwiejszy. Beniaminek Leganes to przedostatni zespół…
FC Barcelona w najskromniejszych rozmiarach pokonała przedostatni zespół La Ligi Leganes (1:0). Jedyna bramka w meczu padła po strzale samobójczym.
Przed tygodniem Barcelona przerwała serię wygranych, remisując 1:1 z Realem Betis. Jednak i tak powiększyła przewagę nad Realem Madryt. Sobotni rywal w 31. kolejce La Ligi wydawał się dużo łatwiejszy. Beniaminek Leganes to przedostatni zespół ligi, który nie wygrał od czterech kolejek, ale pokonał Blaugranę w jesiennym spotkaniu.
Goście, którzy wyszli na murawę z dwoma Polakami, od początku zaatakowali. Robert Lewandowski liczył na gola numer sto w barwach Barcelony. Gospodarze po nerwowym początku, zaczęli szukać zagrożenia pod bramką Wojciecha Szczęsnego. Obu zespołom brakowało konkretów.
W 12. minucie Dani Raba uciekł Inigo Martinezowi, zagrał na ósmy metr. Strzał Adri Altimiry kapitalnie wybronił Szczęsny! To, jak się później okazało, była najlepsza okazja w 1. połowie.
Barcelona nie kwapiła się do ataku, próby lidera La Ligi były przewidywalne. Niewidoczny był Robert Lewandowski. Polak w premierowej odsłonie nie zdołał zagrozić gospodarzom, podobnie jak w większość jego partneró. Godnym uwagi był jedynie strzał Julesa Kounde, który w 22. minucie przymierzył z pola karnego. Piłkę po rykoszecie odbił bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wybił piłkę na “uwolnienie”. W taki sposób… zdobył gola!
Po przerwie goście potrzebowali zaledwie trzech minut, aby zadać cios. Po przejęciu piłki przez Gerarda Martina, Raphinha ruszył lewą stroną. Płaskie dogranie do Lewandowskiego starał się przeciąć Jorge Saenz. Uczynił to tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki.
Gospodarze potrzebowali kilkunastu minut, aby zacząć zbliżać się pod pole karne gości. W 58. minucie mecz powinien zamknąć Fermin Lopez, który w łatwy sposób przedostał się w pole karne. Wystarczyło uderzyć w światło w bramki, ale gracz Barcelony spudłował. Podobniej jak w pięć minut później Lewandowski, głową z sześciu metrów.
“Lewy” w 67. minucie opuścił boisko i gola numer sto dla Barcelony będzie szukał w Dortmundzie. Jego koledzy na moment zadrżeli, kiedy w 71. minucie Dani Raba wpakował piłkę do bramki Barcelony. Okazało się jednak, że był na dwumetrowym spalonym.
W końcówce gracze Leganes szukali wyrównania. W 76. minucie Diego Garcia otrzymał podanie od Juana Cruza, ale spudłował z ośmiu metrów! W odpowiedzi chwilę później Ferran Torres z ostrego konta uderzył wprost w Marko Dmitrovicia. Z kolei w 81. minucie Renato Tapia omal nie wbił piłki do własnej bramki wybijając ją po dograniu Raphinhy z rzutu rożnego.
Drużyna Hansiego Flicka dowiozła skromne prowadzenie i co najmniej do niedzieli nad Realem Madryt będzie miała siedem punktów przewagi.
CD Leganes – FC Barcelona 0:1 (0:0)
0:1 – Jorge Saenz (sam.) 48′
Składy:
Leganes: Marko Dmitrović – Valentin Rosier, Adria Altimira (75′ Diego Garcia), Sergio Gonzalez, Jorge Saenz, Javi Hernandez – Dani Raba, Seydouba Cisse (75′ Munir El Haddadi), Renato Tapia, Oscar Rodriguez (67′ Yvan Neyou) – Yan Diomande (59′ Juan Cruz).
FC Barcelona: Wojciech Szczęsny – Jules Kounde, Ronald Araujo (46′ Frenkie de Jong), Inigo Martinez, Alex Balde (41′ Gerard Martin) – Pedri, Eric Garcia (80′ Pau Cubarsi) – Lamine Yamal, Fermin Lopez (67′ Ferran Torres), Raphinha – Robert Lewandowski (67′ Gavi).
Żółte kartki: Altimira, Raba (Leganes) oraz de Jong (Barcelona).
Sędzia: Francisco Maeso.