Miny Abramowicz i Fissete’a mówią wszystko. To dlatego Świątek ograła Zheng
Iga Świątek jest już w półfinale turnieju WTA 1000 w Indian Wells! W kapitalnym stylu pokonała Qinwen Zheng 6:3, 6:3, rewanżując się przy okazji Chince za bolesną porażkę z igrzysk. Zheng robiła w tym meczu wszystko, by wybić Świątek z rytmu, także angażując do tego sędzię. Iga Świątek rozbiła Karolinę Muchovą 6:1, 6:1 i awansowała…
Iga Świątek jest już w półfinale turnieju WTA 1000 w Indian Wells! W kapitalnym stylu pokonała Qinwen Zheng 6:3, 6:3, rewanżując się przy okazji Chince za bolesną porażkę z igrzysk. Zheng robiła w tym meczu wszystko, by wybić Świątek z rytmu, także angażując do tego sędzię.
Iga Świątek rozbiła Karolinę Muchovą 6:1, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Indian Wells, w którym zmierzyła się z Chinką Qinwen Zheng.
To był nie tylko pojedynek o półfinał imprezy w Kalifornii, ale także szansa na rewanż za bolesną porażkę. Ostatni raz panie zmierzyły się bowiem w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy Świątek przegrała z Zheng w turnieju olimpijskim 2:6, 5:7 i straciła szansę na złoty medal.
Tym razem spotkanie ułożyło się zupełnie inaczej. Nasza tenisistka od początku przejęła inicjatywę. Atakowała i była przy tym niezwykle precyzyjna. A gdy musiała się bronić, dochodziła do wielu trudnych piłek i zniecierpliwiona rywalka popełniała kolejne błędy.
– Śpieszy się Zheng. Chce zagrać jeszcze szybciej, jeszcze mocniej. Ale to nie jest nasz problem, a Pere Riby (szkoleniowiec Chinki – przyp.red.) i jego podopiecznej – oceniali komentatorzy Canal+ Sport.
Już po kilku minutach mistrzyni olimpijska przegrywała 0:3. Wtedy próbowała szukać nadziei w sędzi i pogodzie. Przed meczem w Indian Wells mocno padało, a chmury unoszące się nad kortem mogły zwiastować kolejne kłopoty z deszczem. Zheng poprosiła arbiter o dodatkowe wytarcie linii. Przy niekorzystnym wyniku chciała wybić Świątek z rytmu.
Nie z naszą tenisistką takie numery – pozostawała skoncentrowana i w odpowiedzi raz jeszcze przełamała Qinwen Zheng. 5:1 dla Igi Świątek. Chinka zdołała się odgryźć, ale tylko raz i zmniejszyła straty to jednego przełamania.
Po wygranym secie 6:3 przez Polkę realizator dłuższy czas pokazywał współpracowników naszej tetsisitki na trybunach. Belg Wim Fissette, psycholog Daria Abramowicz, trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk i sparingpartner Tomasz Moczek oklaskiwali zawodniczkę i mogli być bardzo zadowoleni z jej postawy.
Qinwen Zheng z kolei coraz mniej panowała nad sobą. Na początku drugiego seta została znów przełamana, a miała przy tym pecha. Broni break pointa, serwuje nieźle, ale przychodzi mocniejszy podmuch wiatru i Chinka psuje łatwo kolejną piłkę. Reagowała nerwowo, wzruszała ramionami, patrzyła błagalnie w kierunku swojego boksu.
0:3 i przewaga Świątek była coraz większa. – Pogubiona i zrezygnowana wydaje się być Zheng – analizowali komentatorzy. Jeszcze jedna utrata serwisu i już 4:0 dla naszej tenisistki. Na tym poziomie gry to wyglądało jak nokaut. Chinka nie miała argumentów, by zatrzymać rozpędzoną Polkę. Pod koniec meczu raz jeszcze próbowała ugrać coś u sędzi, gdy spadło kilka kropel. Spotkanie przerwano na moment by wytrzeć linie po reakcji Zheng, ale to nic nie zmieniło w kontekście wyniku spotkania.
Po tym meczu bilans bezpośredniej rywalizacji między Świątek a Zheng wynosi już 7:1 na korzyść naszej tenisistki. Tym samym Polka potwierdziła, że jej jedyna dotąd porażka z Chinką poniesiona na igrzyskach była bardziej wypadkiem przy pracy i efektem wyjątkowych okoliczności. Świątek występowała wtedy w stolicy Francji jako absolutna faworytka do złota, a ciążąca na niej presja pozostawała gigantyczna.
W Indian Wells Iga Świątek jest już w najlepszej “czwórce” i czeka na swoją następną rywalkę. Teraz Polka zmierzy się z lepszą z pary Rosjanka Mirra Andriejewa – Ukrainka Elina Switolina. Z 17-letnią Andriejewą przegrała niedawno w ćwierćfinale w Dubaju. Czy będzie miała okazję do kolejnego udanego rewanżu?