Wimbledońskie schody dla Igi Świątek. W sobotę czeka ją test z Danielle Collins
W sobotę Iga Świątek stanie przed pierwszym poważnym wyzwaniem na tegorocznym Wimbledonie. Jej rywalką będzie Danielle Collins — znana z kontrowersyjnego zachowania, ale także bardzo niebezpieczna na trawie. Amerykanka już zdążyła zabłysnąć w Londynie, lecz Polka dysponuje odpowiednim arsenałem, by po raz kolejny wyjść z tego starcia zwycięsko.
Trudna przeprawa z McNally
Choć Iga Świątek pokonała w drugiej rundzie Caty McNally 5:7, 6:2, 6:1, to spotkanie nie należało do łatwych. Mimo że Amerykanka zajmuje dopiero 208. miejsce w rankingu WTA, potrafiła sprawić liderce światowego tenisa sporo problemów. Kluczowe było jednak to, jak Polka zareagowała po stracie pierwszego seta — w kolejnych partiach wróciła na swój poziom i pewnie zamknęła mecz.
Collins – rywalka nieobliczalna
W sobotnim starciu Świątek zmierzy się z Danielle Collins, 54. rakietą świata. Choć ranking nie robi wrażenia, to Amerykanka niejednokrotnie potrafiła pokrzyżować plany Polce. W drugiej rundzie Wimbledonu Collins rozbiła w 53 minuty Słowenkę Weronikę Erjavec 6:4, 6:1, prezentując agresywny, zdecydowany tenis i imponujący serwis. Erjavec to co prawda kwalifikantka i 171. zawodniczka rankingu, ale styl, w jakim została pokonana, nie pozostawia wątpliwości: Collins jest w formie.
To będzie już dziesiąty pojedynek tych zawodniczek. Bilans przemawia za Świątek – prowadzi 7:2 – ale ostatni mecz w Rzymie przegrała 1:6, 5:7. Wtedy gra Polki była pełna napięcia i błędów, zwłaszcza w drugim podaniu (wygrała po nim zaledwie 22 procent piłek). Collins zagrała bardzo dobrze, ale warto dodać, że Świątek również nie była sobą.
Trawa – nowy rozdział w tej rywalizacji
Do tej pory panie nie spotkały się nigdy na kortach trawiastych, a ta nawierzchnia może sprzyjać ofensywnemu stylowi Amerykanki. Nie oznacza to jednak, że Polka jest bez szans — wręcz przeciwnie. Od Roland Garros Świątek pracuje nad swoim nastawieniem i koncentracją. Sama przyznała, że mniej skupia się na błędach, a bardziej na cierpliwym realizowaniu taktyki. Jak powiedziała niedawno w rozmowie ze Sport.pl: „Chciałabym pojechać na kolejne turnieje i mieć takie nastawienie jak podczas Roland Garros”.
Klucz? Cierpliwość i serwis
Jeśli Świątek zachowa cierpliwość, nie da się sprowokować i będzie wykorzystywać swoje atuty — jak chociażby coraz lepiej funkcjonujący slajs — to ma szansę wytrącić Collins z rytmu. Amerykanka bywa nieprzewidywalna, potrafi szybko zdobywać punkty, ale równie szybko tracić rezon. Im mniej swobody pozwoli jej Świątek, tym większe będą szanse Polki.
Szczególnie istotny będzie serwis. Gdy Iga dobrze podaje – zwłaszcza na zewnątrz lub na ciało – potrafi od razu przejąć inicjatywę i trzymać przeciwniczkę z dala od linii końcowej. W ostatnich dniach, zarówno w Bad Homburg, jak i w Londynie (poza pierwszym setem z McNally), Polka prezentowała się w tym elemencie bardzo solidnie.
Collins to nie Ostapenko
Warto też pamiętać, że mimo wybuchowego stylu gry i prowokacyjnych zachowań, Collins to nie Jelena Ostapenko – zawodniczka, która zdecydowanie bardziej „leży” Idze. Z Amerykanką Polka wygrywała większość meczów, i choć niektóre z nich kończyły się dopiero po trzech setach, to bilans jest jednoznacznie na korzyść liderki rankingu. Nawet jeśli emocje będą buzować, ważne, by Świątek trzymała się swojego planu. Collins – szczególnie po kontrowersyjnych wypowiedziach z igrzysk w Paryżu, gdzie nazwała Igę „fałszywą” – lubi grać na granicy konfliktu. Ale Świątek musi pokazać, że jest ponad to.
Stabilna część drabinki
Tegoroczny Wimbledon obfituje w sensacje, jednak w tej części drabinki, w której gra Świątek, wszystko przebiega zgodnie z przewidywaniami. W trzeciej rundzie Polka zmierzy się z Collins – co zapowiadało się już po losowaniu – a zwyciężczyni tego meczu zagra z Jeleną Rybakiną lub Clarą Tauson. Dopiero ćwierćfinał może przynieść większe otwarcie w drabince, ponieważ w tej części nie zobaczymy już Coco Gauff, która sensacyjnie odpadła w pierwszej rundzie po porażce z Dajaną Jastremską.
Przed Świątek trudny mecz, ale również realna szansa, by kolejny raz pokazać, że na trawie też potrafi grać świetny tenis. Jeśli utrzyma koncentrację i podejdzie do rywalizacji z chłodną głową, może zrobić kolejny krok ku upragnionemu sukcesowi w Londynie.