Nie do wiary, co zrobiła Świątek. Brytyjski dziennikarz zaniemówił
Iga Świątek bezlitosna dla Emmy Raducanu. Pokaz siły Polki w drugiej rundzie Roland Garros Iga Świątek w imponującym stylu awansowała do trzeciej rundy Roland Garros, pewnie pokonując Emmę Raducanu 6:1, 6:2. Mecz od początku do końca miał jednostronny przebieg, a liderka światowego rankingu zaprezentowała się jak prawdziwa mistrzyni. Jej spokój i pewność siebie były niemal…
Iga Świątek bezlitosna dla Emmy Raducanu. Pokaz siły Polki w drugiej rundzie Roland Garros
Iga Świątek w imponującym stylu awansowała do trzeciej rundy Roland Garros, pewnie pokonując Emmę Raducanu 6:1, 6:2. Mecz od początku do końca miał jednostronny przebieg, a liderka światowego rankingu zaprezentowała się jak prawdziwa mistrzyni. Jej spokój i pewność siebie były niemal namacalne – widoczne nie tylko na korcie, ale i z trybun. Jeden z brytyjskich dziennikarzy po wyjątkowo nieudanym zagraniu swojej rodaczki tylko złapał się za głowę – ten obraz doskonale podsumował przebieg spotkania.
Pojedynek mistrzyń, ale tylko jedna wciąż na szczycie
Los już w drugiej rundzie zestawił Igę z byłą zwyciężczynią US Open. Emma Raducanu po sensacyjnym triumfie w Nowym Jorku w 2021 roku wciąż próbuje wrócić do formy sprzed lat. Choć nie potrzebuje już dzikich kart, plasuje się obecnie dopiero na 41. miejscu w rankingu WTA i nie była rozstawiona w Paryżu. To sprawiło, że trafiła na liderkę rankingu już na tak wczesnym etapie turnieju.
Brytyjka przyznała przed meczem, że po losowaniu zerknęła na możliwy układ drabinki i z niecierpliwością oczekiwała starcia z Polką. Na początku spotkania rzeczywiście próbowała grać ofensywnie, zdobywając kilka efektownych punktów. Jednak jej entuzjazm wystarczył jedynie na trzy gemy.
Świątek przejęła inicjatywę i nie pozwoliła sobie jej odebrać
Gdy tylko Świątek podkręciła tempo, Raducanu kompletnie się pogubiła. Była spóźniona, źle się ustawiała, a jej zagrania często lądowały poza kortem. Kluczowym momentem pierwszego seta był gem przy stanie 3:1 dla Polki, gdy Brytyjka próbowała ratować serwis, atakując siatkę. Świątek świetnie się wybroniła, a Raducanu zepsuła smecz, wyrzucając piłkę w aut. Chwilę później liderka rankingu zakończyła seta wynikiem 6:1.
Z każdą minutą na trybunach przybywało kibiców, a biało-czerwone flagi stawały się coraz bardziej widoczne. W porównaniu z pierwszym meczem przeciwko Sramkovej, polscy kibice byli znacznie bardziej aktywni już od początku. „Iga, Iga!” i „Jazda!” niosły się po trybunach nawet podczas rozgrzewki. Raducanu mogła liczyć jedynie na wsparcie brytyjskich dziennikarzy.
Spokój Igi był aż zaraźliwy
Drugi set rozpoczął się od kolejnego przełamania. Świątek nie forsowała ataków, ale budowała wymiany z konsekwencją, głębokimi zagraniami i rotacją, która sprawiała ogromne trudności rywalce. Jej opanowanie i cierpliwość były wręcz imponujące. Raducanu nie potrafiła znaleźć żadnej skutecznej odpowiedzi. Brakowało jej pomysłu na grę – teoretycznie mogła zmieniać rytm, szukać skrótów, wchodzić do siatki – ale nic z tego nie wychodziło. Nawet gdyby miała plan B, trudno powiedzieć, czy pomógłby przeciwko tak grającej Świątek.
– Czy sukces, o którym marzy każdy tenisista, może okazać się przekleństwem? Przykład Raducanu pokazuje, że niestety tak – zauważyła Agnieszka Niedziałek na łamach Sport.pl.
Iga w gazie, Raducanu znów się cofa
Trudno oprzeć się wrażeniu, że od triumfu w US Open cztery lata temu Emma Raducanu zamiast iść naprzód, utkwiła w miejscu. Po historycznym sukcesie w wieku zaledwie 18 lat, jej kariera wyhamowała – częste zmiany trenerów, problemy zdrowotne, presja medialna i zobowiązania reklamowe sprawiły, że sport przestał być priorytetem.
Dziś Brytyjka nadal nie potrafi nawiązać do formy z 2021 roku. W styczniu w Australian Open przegrała z Igą 1:6, 0:6. W Paryżu zdołała ugrać tylko jednego gema więcej. Serwis nie stanowił dla niej żadnego atutu, a w dłuższych wymianach była bezradna. Świątek przełamała ją cztery razy i ani razu nie straciła własnego podania.
Kolejny krok przed Igą. Kto ją zatrzyma?
W trzeciej rundzie Roland Garros Świątek zmierzy się z lepszą z pary Sara Bejlek (Czechy, 188. WTA) – Jaqueline Cristian (Rumunia, 60. WTA). Czeszka sprawiła już niespodziankę, eliminując rozstawioną Martę Kostiuk. To kolejny młody talent, ale bez względu na to, która z zawodniczek awansuje – zdecydowaną faworytką będzie Świątek. Trudno sobie dziś wyobrazić, by ktoś mógł powstrzymać ją w takiej formie.