Nie tylko Świątek, wspaniała seria przyjaciółki trwa. 15. zwycięstwo z rzędu
Maja Chwalińska kontynuuje imponującą serię na kortach ziemnych – kolejne zwycięstwo w WTA 125 Antalya! Iga Świątek od lat uchodzi za najlepszą specjalistkę od gry na kortach ziemnych, a jej dominacja na tej nawierzchni jest niezaprzeczalna. Jednak w polskim tenisie jest jeszcze jedna zawodniczka, która wyjątkowo dobrze czuje się na mączce – Maja Chwalińska. 23-letnia…
Maja Chwalińska kontynuuje imponującą serię na kortach ziemnych – kolejne zwycięstwo w WTA 125 Antalya!
Iga Świątek od lat uchodzi za najlepszą specjalistkę od gry na kortach ziemnych, a jej dominacja na tej nawierzchni jest niezaprzeczalna. Jednak w polskim tenisie jest jeszcze jedna zawodniczka, która wyjątkowo dobrze czuje się na mączce – Maja Chwalińska. 23-letnia tenisistka potwierdza swoją klasę, kontynuując świetną passę na kortach ziemnych, a jej najnowsze zwycięstwo w turnieju WTA 125 w Antalyi jest kolejnym dowodem na to, że ta nawierzchnia jest dla niej idealna.
Już pod koniec ubiegłego roku Chwalińska udowodniła swoją wartość na mączce, rywalizując w turniejach WTA 125 w Argentynie i Brazylii. W obu występach spisała się znakomicie – zdobyła dwa tytuły deblowe oraz największy sukces w swojej karierze, triumfując w singlu w brazylijskim Florianópolis. Teraz przeniosła swoją dobrą formę do Turcji, gdzie ponownie imponuje. Co więcej, licząc mecze singlowe i deblowe, odniosła już 15. kolejne zwycięstwo na kortach ziemnych, a ostatni triumf był wyjątkowo cenny, bo odniesiony nad zawodniczką z czołowej setki rankingu WTA.
Świetna końcówka poprzedniego sezonu i znakomity początek rywalizacji w Antalyi
Sezon 2023 Maja Chwalińska zakończyła w świetnym stylu. Po występie w finałach Superligi w Polsce przeniosła się do Ameryki Południowej, gdzie najpierw zagrała w Buenos Aires, a potem w Florianópolis. W pierwszym z tych turniejów nie udało jej się wiele osiągnąć w singlu – przegrała już w pierwszej rundzie z Darją Semenistają – ale wspólnie z Katarzyną Kawą sięgnęła po tytuł w grze podwójnej.
Natomiast w Brazylii Chwalińska odniosła największy sukces w karierze, wygrywając turniej singlowy, a do tego dołożyła jeszcze tytuł w deblu, tym razem w parze z Laurą Pigossi. Wracając do Polski, miała na koncie 12 kolejnych zwycięstw na mączce – pięć w singlu i siedem w deblu.
Po przerwie świąteczno-noworocznej Chwalińska rozpoczęła sezon w Australii. Najpierw zagrała w mikście w United Cup, a następnie przebrnęła przez kwalifikacje do Australian Open. Po powrocie do Europy jej forma nieco spadła – występy w turnieju WTA 250 w Klużu-Napoce oraz zawodach ITF nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. W związku z tym postanowiła zmienić swoje plany startowe. Zamiast podróży do Meksyku i Stanów Zjednoczonych, zdecydowała się na trzy kolejne turnieje WTA 125 w Antalyi. Po zakończeniu rywalizacji w Turcji pojawi się w Radomiu, gdzie została powołana do reprezentacji Polski na turniej Billie Jean King Cup.
WTA 125 Antalya – Chwalińska pokonuje Marię Lourdes Carle i awansuje do ćwierćfinału
Polka rozpoczęła turniej w Antalyi od zwycięstwa w deblu – we wtorek, w parze z Czeszką Anastasią Detiuc, awansowała do ćwierćfinału. W środę rozpoczęła rywalizację singlową, pokonując Kazaszkę Zarinę Diyas, byłą 31. rakietę świata, wynikiem 6:3, 6:1.
Jednak prawdziwym testem miało być spotkanie z Marią Lourdes Carle, rozstawioną z numerem pięć, zajmującą 97. miejsce w rankingu WTA. Argentynka to specjalistka od gry na kortach ziemnych – rok temu w Madrycie pokonała m.in. Emmę Raducanu oraz Weronikę Kudiermietową, docierając do trzeciej rundy.
Zimno, silny wiatr i zwroty akcji – dramatyczny mecz w trudnych warunkach
Turcja często kojarzy się z ciepłym klimatem i luksusowymi kurortami, ale tego dnia w Antalyi warunki były zupełnie inne. Kiedy zawodniczki wychodziły na kort, temperatura wynosiła zaledwie 9 stopni Celsjusza, a odczuwalna była jeszcze niższa – około 6 stopni. Do tego dochodził silny, porywisty wiatr, który momentami osiągał prędkość 60 km/h.
Nie było więc zaskoczeniem, że mecz obfitował w niespodziewane zwroty akcji. Chwalińska bardzo dobrze rozpoczęła spotkanie, ale Carle, głośno dopingując się po każdym uderzeniu, stawiała twardy opór. Polka prowadziła już 5:1, miała piłkę setową, lecz nagle Argentynka odrobiła straty i wyszła na prowadzenie 6:5.
W tym kluczowym momencie Chwalińska zachowała jednak zimną krew – doprowadziła do tie-breaka, w którym nie dała rywalce szans, wygrywając 7:2.
Drugi set również był pełen emocji. Polka szybko objęła prowadzenie, ale Carle nie zamierzała się poddawać. Przy stanie 1:3 Chwalińska zaczęła grać ostrożniej, z większą rotacją, co pozwoliło jej wyrównać i zdobyć kluczowe przełamanie. Przy stanie 5:4 serwowała po zwycięstwo. W trudnych warunkach atmosferycznych nawet podanie nie było dużym atutem, ale Polka wytrzymała presję i zakończyła mecz przy pierwszej piłce meczowej po błędzie Argentynki.
Spotkanie trwało 2 godziny i 32 minuty, a wynik końcowy to 7:6(2), 6:4 dla Mai Chwalińskiej.
Co dalej? Walka o półfinał
Polka nie zamierza się zatrzymywać – w piątek zagra o półfinał turnieju w Antalyi. Jej rywalką będzie Elsa Jacquemot z Francji lub Veronica Erjavec ze Słowenii. Niezależnie od wyniku kolejnego meczu, jedno jest pewne: Maja Chwalińska jest w znakomitej formie na kortach ziemnych i może jeszcze nie raz zaskoczyć.
Czy uda jej się kontynuować zwycięską serię? Przekonamy się już niebawem!