„Nie uwierzysz, co stało się z Igą Świątek na US Open: Szokujące wzloty i upadki najlepszej zawodniczki na świecie!”
Iga Świątek, światowy numer 1 w tenisie kobiecym, ma wiele mocnych stron, ale utrzymywanie stresu i frustracji z dala od swojej gry nie zawsze jest jedną z nich. Sama przyznaje, że wciąż nad tym pracuje. Ostatnio jej stan psychiczny na korcie przypomina balansowanie na ostrzu noża przy dużej prędkości. Przykładem może być pierwszy wtorek…
Iga Świątek, światowy numer 1 w tenisie kobiecym, ma wiele mocnych stron, ale utrzymywanie stresu i frustracji z dala od swojej gry nie zawsze jest jedną z nich. Sama przyznaje, że wciąż nad tym pracuje. Ostatnio jej stan psychiczny na korcie przypomina balansowanie na ostrzu noża przy dużej prędkości.
Przykładem może być pierwszy wtorek US Open 2024. Potrzebowała całej swojej determinacji, aby zachować spokój, popełniając 41 niewymuszonych błędów w napiętym meczu wygranym 6-4, 7-6(6) przeciwko Kamilli Rachimowej z Rosji, która prowadziła 6-3 w tiebreaku drugiego seta. Reakcja Świątek po zwycięstwie nie była radosna ani pełna świętowania—jej twarz była czerwona od upału, a w głowie kłębiły się myśli o tym, co się właśnie wydarzyło.
Dwa dni później, na tym samym korcie, Świątek zmierzyła się z inną mniej znaną przeciwniczką, Japonką Eną Shibaharą. Tym razem zaprezentowała jedną ze swoich klasycznych, dominujących gier, wygrywając z wynikiem „bagel-and-breadstick”—łatwe zwycięstwo, które stało się znakiem rozpoznawczym jej panowania na szczycie kobiecego tenisa przez prawie 120 tygodni.
Co się zmieniło?
W ostatnich latach Świątek stała się bardziej powściągliwa w kwestii swojego stanu psychicznego. Nie jest jej łatwo kontrolować myśli, nie jest jednym z tych sportowców, którzy mają cichy umysł. Jest bardzo świadoma każdej myśli, która przechodzi przez jej głowę.
„Zazwyczaj nie czuję się dobrze na korcie, gdy mam zbyt wielkie oczekiwania” — wyjaśniła po meczu w czwartek, zastanawiając się nad różnicą w swoim nastawieniu między tymi dwoma spotkaniami. „Z tego powodu podejmuję na korcie złe decyzje. Więc staram się zresetować i pamiętać, że nie muszę grać perfekcyjnego tenisa przez cały czas. Dobrze, jeśli popełnię kilka błędów, ale powinnam po prostu skupić się na doskonaleniu, i to wszystko.”
Ta psychologiczna walka między presją sprostania oczekiwaniom a potrzebą samodoskonalenia rozegrała się wyraźnie w ciągu tych dwóch dni.
We wtorek Świątek była zawodniczką, która chciała pokazać perfekcję, próbując wygrywać punkty poprzez precyzyjne trafianie w linie. Gdy nie trafiała, często próbowała uderzyć jeszcze mocniej przy następnym strzale, celując bliżej linii. Rachimowa również nie ułatwiała zadania, a Świątek reagowała na okazje i silne strzały z równą siłą i lekceważeniem umiejętności przeciwniczki.
To niezachwiane przekonanie o własnych zdolnościach wyniosło Świątek na szczyt, ale ostatnio także ją powstrzymywało. Jest cienka granica między agresywną grą — zamierzonym działaniem — a niecierpliwością, która jest bardziej reakcją emocjonalną, zakorzenioną w pragnieniu ucieczki od niekomfortowej sytuacji.
Świątek od dwóch miesięcy czuje się nieswojo. Od momentu zdobycia czwartego tytułu na French Open w czerwcu — jej piątego tytułu wielkoszlemowego w ogóle — nie czuła się sobą. Była już wyczerpana, po wygranych w Madrycie i Rzymie przed wyjazdem do Paryża. Przyznała, że nie zregenerowała się odpowiednio przed Wimbledonem, turniejem rozgrywanym na trawie — nawierzchni, której nie lubi i na której historycznie radziła sobie najgorzej. Tam przegrała w trzeciej rundzie, ukazując tę stronę siebie, która ma problem z dostosowaniem swojej strategii, gdy mierzy się z trudnym przeciwnikiem.