Niebywały wyczyn, Lewandowski przechodzi do historii Ligi Mistrzów. Ronaldo pokonany
Magiczny wieczór Roberta Lewandowskiego. Polak pogrążył Borussię Dortmund i przeszedł do historii Ligi Mistrzów Środowy wieczór na stadionie Camp Nou bez cienia wątpliwości przejdzie do historii Roberta Lewandowskiego jako jeden z najbardziej pamiętnych w jego bogatej karierze. 36-letni napastnik FC Barcelony poprowadził swój zespół do efektownego zwycięstwa 4:0 nad Borussią Dortmund w pierwszym meczu ćwierćfinałowym…
Magiczny wieczór Roberta Lewandowskiego. Polak pogrążył Borussię Dortmund i przeszedł do historii Ligi Mistrzów
Środowy wieczór na stadionie Camp Nou bez cienia wątpliwości przejdzie do historii Roberta Lewandowskiego jako jeden z najbardziej pamiętnych w jego bogatej karierze. 36-letni napastnik FC Barcelony poprowadził swój zespół do efektownego zwycięstwa 4:0 nad Borussią Dortmund w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Dwa gole zdobyte przez kapitana reprezentacji Polski nie tylko znacznie przybliżyły „Dumę Katalonii” do półfinału najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie, ale również pozwoliły Lewandowskiemu zapisać się złotymi zgłoskami w historii Champions League.
Powrót do przeszłości – Dortmund znów cierpi przez „Lewego”
Pojedynek Barcelony z Borussią Dortmund od samego początku miał szczególny wymiar dla Lewandowskiego. To właśnie z tym niemieckim klubem związany był w latach 2010–2014 – to tam rozwinął skrzydła, stał się napastnikiem światowego formatu i zwrócił na siebie uwagę piłkarskiej Europy. Paradoksalnie, to również Dortmund stał się jego ulubioną „ofiarą” – jeszcze jako zawodnik Bayernu Monachium regularnie trafiał do siatki BVB. Łącznie, przed środowym meczem, mógł pochwalić się 27 golami strzelonymi byłemu klubowi w 27 występach.
Tym razem również nie miał dla swojego dawnego pracodawcy litości. Mimo nieco niemrawego początku i kilku zmarnowanych okazji w pierwszej połowie, po przerwie Lewandowski odpalił prawdziwą strzelecką petardę. W 48. minucie wykorzystał dokładne dośrodkowanie Raphinhi i z bliskiej odległości wpakował piłkę głową do siatki. To trafienie nie tylko podniosło prowadzenie Barcelony do 2:0, ale również stanowiło jego 28. bramkę zdobywaną przeciwko Borussii Dortmund.
Na tym nie koniec. W 66. minucie Lewandowski jeszcze raz dał o sobie znać, tym razem popisując się potężnym uderzeniem z dystansu, które kompletnie zaskoczyło bramkarza gości. To był jego 10. gol w tej edycji Ligi Mistrzów, a Barcelona pewnie zmierzała po wysoką wygraną. W końcówce dzieła zniszczenia dopełnił Lamine Yamal, ustalając wynik na 4:0.
Niemcy znów o Lewandowskim. Nostalgia, respekt i… nutka żalu
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem niemieckie media nie miały wątpliwości – oczy wszystkich skierowane były na duet Hansi Flick – Robert Lewandowski. Obaj odegrali w niemieckim futbolu kluczowe role w ostatnich latach, a środowy wieczór miał być kolejnym rozdziałem ich wspólnej piłkarskiej historii.
W Dortmundzie nie brakowało jednak emocji – zarówno tych pozytywnych, jak i ambiwalentnych. Wielu fanów BVB do dziś nie pogodziło się z faktem, że Lewandowski opuścił ich klub na rzecz znienawidzonego Bayernu, a później… zepchnął w cień Gerda Müllera, bijąc jego rekord 41 bramek w jednym sezonie Bundesligi. Choć z czasem narodził się szacunek, to nuta goryczy pozostała. Przed meczem „SPORT” cytował niemieckie media pisząc: „Dortmund nie chce nawet widzieć Lewandowskiego” – obrazując tym samym strach przed jego skutecznością.
Lewandowski wśród legend Ligi Mistrzów. Przed nim już tylko Messi
Środowe trafienia miały jednak wymiar wykraczający poza ramy samego meczu. Dzięki nim Lewandowski przeszedł do historii Ligi Mistrzów – został drugim piłkarzem w historii tych rozgrywek, który zdobywał gole przeciwko 39 różnym klubom. Tym samym przebił osiągnięcie Cristiano Ronaldo, który może pochwalić się 38 takimi „ofiarami”.
Na horyzoncie pozostaje już tylko Lionel Messi – Argentyńczyk trafiał w Champions League do siatek 40 różnych drużyn. Jak zauważył dziennikarz Wojciech Papuga na platformie X, Polak może zrównać się z rekordem już w tej edycji rozgrywek – warunkiem jest, by FC Barcelona zmierzyła się jeszcze z Bayernem Monachium bądź Aston Villą, bo właśnie tym dwóm zespołom „Lewy” jeszcze nie zdobył bramki w LM.
Fenomen, który wciąż trwa
Robert Lewandowski nie przestaje zadziwiać. W wieku 36 lat pokazuje, że wiek to tylko liczba, a jego skuteczność, doświadczenie i boiskowa inteligencja wciąż czynią go jednym z najgroźniejszych napastników Europy. Jego środowy występ to nie tylko hołd dla własnej przeszłości, ale również manifest siły i gotowości do walki o najwyższe cele.
FC Barcelona jest już niemal pewna gry w półfinale Ligi Mistrzów, a jeśli „Lewy” utrzyma obecną formę, przed katalońskim klubem może otworzyć się droga do wielkiego finału. Tymczasem sam napastnik może zapisać kolejne rozdziały w księdze futbolowych rekordów. Historia wciąż się pisze – a Robert Lewandowski trzyma pióro.