Ewa Pajor: Od wsi pod Uniejowem do światowej elity. Przed nią największe wyzwania kariery
W Wolfsburgu od początku wiedzieli, że Ewa Pajor ma potencjał, by stać się najlepszą piłkarką świata. Ale nie rzucili jej od razu na głęboką wodę – dorosłego futbolu uczyli ją stopniowo, zaczynając od rezerw. Niektórzy wtedy kręcili głowami – przecież prawdziwe diamenty nie grywały w drugich drużynach. Cierpliwość jednak się opłaciła. Dziś Pajor nie tylko śni o Lidze Mistrzyń, ale też o Złotej Piłce. Dziennikarze z Hiszpanii, Niemiec i Anglii są zgodni: „Jest zjawiskowa”.
Jej pierwszy sezon w Barcelonie był jak z bajki. Pajor zdobyła 43 gole i zaliczyła 14 asyst – liczby, które przerosły nawet debiut Roberta Lewandowskiego. Porównania do kapitana męskiej kadry Polski nie są przypadkowe – 28-letnia napastniczka od lat pokazuje niebywałą skuteczność. Teraz czeka ją nowy test – z reprezentacją Polski zadebiutuje na mistrzostwach Europy, które rozpoczną się 2 lipca w Szwajcarii. W pierwszym meczu Polki zmierzą się z faworyzowanymi Niemkami.
Od Wielenina do Bundesligi. Początki wielkiej kariery
Ewa Pajor pochodzi z Wielenina – niewielkiej wsi w woj. łódzkim, niedaleko Uniejowa. Zaczynała w lokalnym klubie Orlęta, a w 2009 roku trafiła do Medyka Konin. Tam zdobyła dwa mistrzostwa Polski, trzy Puchary Polski, a w 2013 roku została też mistrzynią Europy do lat 17. Przełom przyszedł jednak dopiero po transferze do Niemiec.
W 2015 roku, mimo ofert od PSG, Chelsea i Turbine Poczdam, wybrała VfL Wolfsburg. Niemiecki klub nie tylko dostrzegł jej talent, ale i przedstawił konkretny plan rozwoju. Przez pierwsze dwa lata miała grać głównie w rezerwach i przygotowywać się fizycznie do wymagań Bundesligi. Dla wielu był to niezrozumiały krok – przecież tak wielki talent miał grać w pierwszym składzie. Jednak Pajor szybko udowodniła, że droga obrana przez klub była słuszna.
– Przełom nastąpił w jej drugim sezonie. Od marca 2017 roku Ewa zaczęła regularnie grać i strzelać gole. Dojrzała jako zawodniczka, poznała język i zyskała pewność siebie – wspomina Jasmina Schweimler z „Wolfsburger Allgemeine Zeitung”.
Gwiazda Bundesligi i królowa strzelczyń
Sezon 2018/2019 był prawdziwą eksplozją talentu Pajor – zdobyła wtedy 28 goli i została królową strzelczyń Bundesligi. Już wcześniej rozegrała finał Ligi Mistrzyń, a potem pojawiała się w nim jeszcze dwukrotnie – w 2020 roku przeciwko Lyonowi, a w 2023 przeciwko Barcelonie, w którym zdobyła nawet bramkę.
Jej dorobek w Niemczech to sześć tytułów mistrzyni kraju i dziewięć Pucharów Niemiec. Ale Wolfsburg, choć dominował w kraju, nie potrafił sięgnąć po triumf w Europie. Gdy klub zaczął tracić swoją pozycję i przechodzić zmiany, Pajor postanowiła poszukać nowych wyzwań.
– O transferze zaczęłam myśleć dopiero w 2024 roku. Kiedy zgłosiła się Barcelona, nie miałam wątpliwości – wspominała.
Barcelona – nowy rozdział, nowa jakość
Latem 2024 roku Pajor dołączyła do FC Barcelony. Transfer za około 400 tys. euro uczynił ją jedną z najdroższych piłkarek w historii. Dla Pajor było to coś więcej niż zmiana barw – to nowy styl gry, nowa intensywność treningów i zupełnie inna kultura.
– Największym szokiem była jakość i technika gry. Ale z dnia na dzień czułam, że staję się lepsza – mówiła w wywiadzie dla „Guardiana”.
Jej transfer był odpowiedzią na brak klasycznej napastniczki w Barcelonie po odejściu Jenni Hermoso. Choć przez pewien czas siadała na ławce, szybko udowodniła, że jest brakującym ogniwem drużyny światowej klasy.
– Zyskała nie tylko uznanie trenera, ale i serca kibiców. Zostawała po meczach, rozdawała autografy, robiła zdjęcia – wspomina Laura Busto, dziennikarka z Katalonii.
Rekordowy debiut i kandydatka do Złotej Piłki
Pajor zakończyła sezon z 43 golami, w tym 25 w hiszpańskiej Liga F, zdobywając tytuł królowej strzelczyń. Z miejsca stała się jedną z najskuteczniejszych napastniczek w Europie i bohaterką dla fanów Barcelony.
– Od niej oczekiwano skuteczności. Ale ona przerosła oczekiwania – podkreśla Busto.
Eksperci zgodnie podkreślają, że Pajor daje drużynie coś więcej niż gole. Jej obecność na boisku zmienia dynamikę gry, otwiera przestrzenie, tworzy okazje dla pomocniczek. Jest inteligentna, wszechstronna, szybka i zabójczo skuteczna. Porównania do Ady Hegerberg są w pełni zasłużone.
Niedosyt i nadzieja
Choć sezon był fenomenalny, finał Ligi Mistrzyń przyniósł rozczarowanie. Barcelona niespodziewanie przegrała 0:1 z Arsenalem, a wraz z porażką przepadła szansa Pajor na Złotą Piłkę. Eksperci wskazują, że choć poziom sportowy Ewy nie podlega dyskusji, to wciąż brakuje jej rozpoznawalności poza Europą i największych trofeów.
– Myślę, że gdyby Barcelona wygrała Ligę Mistrzyń, Pajor byłaby w pierwszej piątce. Teraz pewnie znajdzie się w TOP 10. Ale wszystko jeszcze przed nią – twierdzi Laverty.
W kolejnym sezonie oczekiwania wobec niej będą jeszcze większe. Sama Pajor już wie, że jeśli chce spełnić swoje marzenia – musi błyszczeć w najważniejszych meczach. Może uda się to w kolejnym finale Ligi Mistrzyń. A może zacznie się już w Szwajcarii – od historycznego meczu Polek na Euro.
Jedno jest pewne: droga Ewy Pajor to historia o cierpliwości, ciężkiej pracy i pokonywaniu granic. A jej najlepsze rozdziały dopiero się piszą.