W sobotnie popołudnie w Chorzowie odbyło się prawdziwe święto futbolu – to właśnie tam rozegrano mecz legend Polska – Brazylia. Spotkanie dostarczyło kibicom wielu emocji, a na murawie pojawiły się wielkie nazwiska. Biało-Czerwonych poprowadził Adam Nawałka, a w wyjściowym składzie zobaczyliśmy m.in. Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka, Kamila Grosickiego i Artura Boruca. Największą gwiazdą po stronie rywali był niezapomniany Ronaldinho. Mecz zakończył się remisem 2:2, a w serii rzutów karnych lepsi okazali się Polacy!
— Sportowcy zawsze mają w sobie gen zwycięstwa. Wiadomo, że chodzi też o zabawę, ale kiedy dochodzi do tego dobra gra i fajny wynik, to automatycznie przyjemniej się gra. Dlatego oczywiście gramy o zwycięstwo — mówił przed meczem Kamil Glik w rozmowie z TVP Sport.
Polacy zdeterminowani, ale przegrywali do przerwy
Od pierwszych minut było widać, że Polacy podeszli do meczu bardzo poważnie. Przez długi czas utrzymywali się na połowie Brazylijczyków, jednak nie potrafili przełożyć przewagi na klarowne sytuacje. Kilka razy spróbowali szczęścia strzałami z dystansu, raz nawet rywale musieli wybijać piłkę z linii bramkowej, ale brakowało wykończenia.
Polska drużyna opierała swoją grę na skrzydłach, co nie dziwi – na prawej stronie brylowali dobrze znający się z boisk Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Po lewej stronie aktywny był Kamil Grosicki, wciąż grający na najwyższym poziomie w Ekstraklasie.
Piękne akcje i emocje do ostatnich minut
Już na początku drugiej połowy widać było, że Polacy nie zamierzają odpuszczać. Blisko gola był Maciej Makuszewski, którego groźny strzał zatrzymał się na poprzeczce. Chwilę później Makuszewski dograł do Sławomira Peszki, który jednak nie wykorzystał stuprocentowej okazji i nie trafił do pustej bramki.
W 65. minucie wreszcie udało się wyrównać. Po świetnej wymianie podań między Pawłem Brożkiem i Arturem Jędrzejczykiem, piłka trafiła do Makuszewskiego, który precyzyjnym uderzeniem pokonał brazylijskiego bramkarza. Była to akcja, której nie powstydziłaby się nawet reprezentacja Canarinhos.
Brazylijczycy, choć ustępowali Polakom fizycznie, nadrabiali techniką. W 79. minucie Andre Santos popisał się indywidualną akcją i po minięciu kilku obrońców wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2:1.
W końcówce meczu Polacy ponownie ruszyli do ataku i zostali nagrodzeni – Maciej Makuszewski po raz drugi wpisał się na listę strzelców, doprowadzając do remisu 2:2.
Rzuty karne dla Biało-Czerwonych
O losach spotkania zadecydowały rzuty karne. Świetnie spisał się Rafał Gikiewicz, który obronił aż dwie jedenastki. Decydującego gola zdobył Kamil Wilczek, zapewniając Polakom zwycięstwo 4:2 w serii rzutów karnych.
To był wieczór pełen wspomnień, piłkarskiej magii i emocji – prawdziwa uczta dla kibiców obu drużyn.