Jasmine Paolini nie zawiodła. Włoszka znów pokazała klasę mimo gorszych warunków fizycznych
Jasmine Paolini, rozstawiona z numerem 12., była murowaną faworytką drugiej rundy Roland Garros w starciu z Ajlą Tomljanović. Australijka miała jednak opinię zawodniczki, która potrafi postawić trudne warunki. I rzeczywiście, w końcówce meczu próbowała jeszcze odwrócić losy spotkania, ale było już za późno. Z kolei Paolini udowodniła po raz kolejny, że w tenisie liczy się nie tylko siła i warunki fizyczne, ale przede wszystkim technika, ruch na korcie i tenisowa inteligencja.
Włoszka z polskimi korzeniami w pierwszej rundzie nieco się namęczyła z Yue Yuan (87. WTA), wygrywając dopiero po trzech setach. Tomljanović (71. WTA) miała za sobą znacznie łatwiejszy początek turnieju – ograła rodaczkę Mayę Joint (53. WTA) w dwóch szybkich setach 6:1, 6:3.
Tomljanović górowała wzrostem, Paolini – jakością
Już przed meczem można było zauważyć istotną różnicę między zawodniczkami – Australijka mierzy 180 cm, podczas gdy Paolini tylko 163 cm. Ta różnica przekłada się na większy zasięg, siłę serwisu i dominację przy siatce. Ale jak pokazało spotkanie – wzrost to nie wszystko.
Paolini raz jeszcze potwierdziła, że nadrabia braki fizyczne doskonałym poruszaniem się po korcie, precyzją oraz wyczuciem tempa gry. W pierwszym secie zdominowała rywalkę ruchem i skutecznym forehandem. Tomljanović nie potrafiła znaleźć sposobu na jej grę. Gdy sama straciła serwis na 1:3, przewaga Włoszki okazała się nie do odrobienia. Paolini trzymała swój serwis i spokojnie zamknęła seta wynikiem 6:3.
Frustracja i zmarnowany potencjał Australijki
Choć Tomljanović statystycznie nie wyglądała źle – w pierwszym secie miała aż 81 proc. skuteczności pierwszego podania (przy 63 proc. u Włoszki) – nie przełożyło się to na wynik. Popełniła błąd w jednym kluczowym gemie serwisowym, który zadecydował o losach partii. Taka sytuacja mogła być frustrująca, co zresztą dało się zauważyć po jej zachowaniu na korcie.
Początek drugiego seta nie był dla niej łaskawy – Paolini błyskawicznie przełamała ją dwukrotnie i prowadziła już 3:0. Australijka sprawiała wrażenie przytłoczonej, a reżyser transmisji nieustannie pokazywał zbliżenia na jej zrezygnowaną twarz.
Jednak gdy wydawało się, że mecz zmierza do szybkiego końca, Tomljanović przełamała faworytkę i odrobiła część strat. Po raz pierwszy w meczu zaczęła prezentować bardziej agresywny i skuteczny tenis. Obroniła swój serwis i miała nawet okazję na odrobienie kolejnego przełamania, ale Paolini się wybroniła.
Paolini wykorzystała szansę, Tomljanović obudziła się za późno
Końcówka seta mogła zwiastować emocje, ale Australijka wciąż miała stratę jednego przełamania. W decydującym momencie, przy stanie 3:5, znów dały o sobie znać nerwy. Paolini najpierw świetnie zakończyła akcję przy siatce, a chwilę później idealnie zareagowała na drugie podanie rywalki, kończąc mecz precyzyjnym returnem.
Zwycięstwo 6:3, 6:3 było w pełni zasłużone. Jasmine Paolini po raz kolejny pokazała, że mimo niewielkiego wzrostu potrafi kontrolować wydarzenia na korcie i rozgrywać mecze z dużą dojrzałością.
W trzeciej rundzie jej rywalką będzie zwyciężczyni meczu Julija Starodubcewa (81. WTA) – Anastazja Potapowa (37. WTA). Jeśli Paolini utrzyma formę, może zajść w turnieju naprawdę daleko.