Niewiarygodne! Absolutny rekord ekstraklasy. Tego nie było od 41 lat
Ekstraklasa bije rekordy frekwencji! Takiego zainteresowania nie było od ponad 40 lat To, co wydarzyło się podczas ostatniej kolejki Ekstraklasy, przejdzie do historii polskiej piłki nożnej. Na stadionach najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju pojawiła się rekordowa liczba kibiców – liczba, która zaskoczyła nawet najbardziej optymistycznych obserwatorów. Frekwencja na poziomie 157 408 widzów w jednej…
Ekstraklasa bije rekordy frekwencji! Takiego zainteresowania nie było od ponad 40 lat
To, co wydarzyło się podczas ostatniej kolejki Ekstraklasy, przejdzie do historii polskiej piłki nożnej. Na stadionach najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju pojawiła się rekordowa liczba kibiców – liczba, która zaskoczyła nawet najbardziej optymistycznych obserwatorów. Frekwencja na poziomie 157 408 widzów w jednej kolejce to wynik, jakiego nie odnotowano od 41 lat! Co więcej, pobity został nie tylko jeden, ale aż dwa rekordy związane z obecnością fanów na trybunach. Czy to oznacza nową erę popularności Ekstraklasy?
Rekordowa kolejka – liczby mówią same za siebie
W dniach od piątku do poniedziałku na stadionach Ekstraklasy pojawiło się łącznie 157 408 kibiców. To bezprecedensowy wynik, który – jak wylicza portal TVP Sport – stanowi najwyższą frekwencję jednej kolejki ligowej od 1983 roku. Taki rezultat to nie tylko dowód rosnącego zainteresowania rodzimą ligą, ale również efekt bardzo korzystnego terminarza. W ostatni weekend fani mieli okazję zobaczyć wiele interesujących spotkań, w tym takie, które cieszyły się szczególnym zainteresowaniem z powodu rywalizacji kibicowskich i sportowych.
Najwięcej osób – aż 37 457 – zgromadziło się na trybunach stadionu przy Bułgarskiej w Poznaniu, gdzie Lech podejmował Koronę Kielce. Mimo że wynik nie był wielką niespodzianką (Lech zwyciężył 2:0), to mecz przyciągnął tłumy nie tylko ze względu na grę Kolejorza, ale również z uwagi na napięte relacje pomiędzy sympatykami obu zespołów.
Z kolei najmniej widzów – po około 5000 – pojawiło się na meczach Stali Mielec z Cracovią oraz Puszczy Niepołomice z Rakowem Częstochowa. Szczególnie w przypadku tego ostatniego starcia warto zaznaczyć, że mimo iż spotkanie obejrzało zaledwie 2000 kibiców, to i tak był to komplet publiczności – stadion Puszczy wciąż uchodzi za jeden z najmniejszych i najbardziej kameralnych w całej lidze.
Średnia frekwencja również imponująca – drugi historyczny rekord
Poza rekordową łączną liczbą kibiców, padł również drugi niezwykle istotny rekord – średnia frekwencja na jedno spotkanie wyniosła 17 490 osób. To wynik, który ostatni raz został osiągnięty niemal 42 lata temu – dosłownie jeden dzień wcześniej! Tak wysoka średnia świadczy nie tylko o dobrym terminarzu, ale również o rosnącym zainteresowaniu kibiców futbolem w wydaniu krajowym. Dla wielu obserwatorów może to być sygnał, że Ekstraklasa – mimo częstych narzekań na poziom sportowy – odzyskuje blask i potrafi przyciągać tłumy.
Czy to już szczyt możliwości? A może dopiero początek?
Naturalnie nasuwa się pytanie – czy da się jeszcze bardziej zwiększyć frekwencję na stadionach Ekstraklasy? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej tak, choć będzie to wymagać sprzyjających okoliczności. Kluczowy może być przede wszystkim odpowiedni układ terminarza, który pozwoli na rozegranie w jednej kolejce kilku „hitów” – meczów derbowych, pojedynków drużyn z czołówki tabeli lub spotkań z silnym tłem kibicowskim. Takie zestawienia są gwarantem większego zainteresowania i obecności fanów.
Warto też pamiętać, że ogromny potencjał frekwencyjny tkwi w klubach grających na zapleczu Ekstraklasy. W 1. lidze znajduje się kilka zespołów z ogromnym zapleczem kibicowskim i silną tradycją – takich jak Wisła Kraków, Ruch Chorzów, GKS Katowice czy ŁKS Łódź. Przykładem jest choćby rekord frekwencji w historii polskiej piłki klubowej, który nie padł w Ekstraklasie, a właśnie w 1. lidze – w meczu Ruchu Chorzów z Wisłą Kraków na Stadionie Śląskim zjawiło się aż 53 293 kibiców.
Przyszłość wygląda obiecująco
Rosnące zainteresowanie ligą, coraz lepsze stadiony, większe zaangażowanie kibiców i dobra atmosfera wokół meczów – wszystko to daje podstawy do optymizmu. Jeśli kluby będą nadal dbać o komfort fanów, rozwijać infrastrukturę i przyciągać rodziny oraz młodszych kibiców, to rekordy frekwencji mogą być bite jeszcze nie raz.
Ekstraklasa udowadnia, że ma potencjał, by znów stać się prawdziwym piłkarskim świętem – nie tylko dla zagorzałych kibiców, ale też dla całych społeczności lokalnych. A skoro padły dwa rekordy sprzed ponad 40 lat, to kto wie – może kolejne wielkie liczby są już tuż za rogiem?