Polacy wrócili do gry! Po thrillerze pokonali mistrzów olimpijskich i znów dali nadzieję
Mecz z Francją był dla reprezentacji Polski siatkarzy prawdziwym testem charakteru. Po dwóch bolesnych i niespodziewanych porażkach z Kubą i Bułgarią nastroje wokół kadry mocno się pogorszyły, a kibice zaczęli wątpić w formę drużyny Nikoli Grbicia. Tymczasem w starciu z mistrzami olimpijskimi Polacy pokazali inne oblicze – pełne determinacji, walki i siatkarskiej klasy. Po emocjonującym, pięciosetowym boju wygrali 3:2 (32:30, 20:25, 25:20, 23:25, 15:12), dając kibicom powód do dumy i… nadziei na sukces w turnieju finałowym.
Dramatyczny początek. Polacy przetrwali wojnę nerwów
Od pierwszych piłek widać było, że to będzie inny mecz niż poprzednie. Nikola Grbić postawił na mocne zestawienie: Komenda na rozegraniu, Sasak na ataku, Leon i Semeniuk w przyjęciu, Nowak i Kochanowski na środku, a Popiwczak na libero. Pierwszy set był pokazem siatkarskich szachów – żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty. W końcówce inicjatywę przejęli Francuzi, ale to Polacy przełamali ich opór, wykorzystując… dopiero ósmą piłkę setową! Po potężnej zagrywce Leona Francuzi oddali punkt przez błąd przy siatce i Polacy wygrali 32:30.
Mistrzowie odpowiedzieli, ale Polacy nie składali broni
Drugi set był bardzo wyrównany, choć to Polacy prowadzili na początku. Później inicjatywa przeszła na stronę “Trójkolorowych”. Mimo że Polacy zdołali odrobić straty przy stanie 19:19 – m.in. po efektownym asie Sasaka – końcówka zdecydowanie należała do rywali, którzy wygrali 25:20 i wyrównali stan meczu.
W trzecim secie wróciła drużyna, którą kibice chcą oglądać. Gra była zbalansowana, ale od stanu 15:13 Polacy przejęli kontrolę nad boiskiem. Zespół Grbicia grał konsekwentnie i pewnie, z minimalną liczbą błędów. Francuzi byli wyraźnie zaskoczeni, a set zakończył się wygraną Polaków 25:20.
Czwarty set to rollercoaster. Tie-break musiał rozstrzygnąć wszystko
Czwarta partia zaczęła się znakomicie – Polacy prowadzili już 10:6. Zawodnicy zaczęli się uśmiechać, cieszyć grą, ale wtedy nastąpił kryzys. Francuzi szybko zniwelowali straty, a emocje sięgnęły zenitu. Grbić co chwila reagował emocjonalnie – od krzyków po zaciśnięte pięści. Mimo zmian taktycznych i rotacji składu, Polacy nie zdołali przechylić szali na swoją stronę. Set zakończył się efektowną kiwką Brizarda i wynikiem 25:23 dla Francji.
Decydujący set był pokazem charakteru
W tie-breaku Francuzi szybko objęli prowadzenie, ale Polacy nie pozwolili im odskoczyć. Przy stanie 10:9 to biało-czerwoni przejęli inicjatywę i już jej nie oddali. Wilfredo Leon dał drużynie trzy piłki meczowe (14:11). Pierwszą zmarnowaliśmy, ale drugą Leon zakończył już bezlitośnie. Zwycięstwo 15:12 w tie-breaku i cały mecz 3:2 był ogromnym przełamaniem.
Powrót na szczyt i nadzieja przed turniejem finałowym
Dzięki wygranej nad Francją Polacy znów wrócili na szczyt rankingu FIVB – odbierając pierwsze miejsce Włochom. Zmagania w fazie zasadniczej Ligi Narodów zakończyli na piątym miejscu i w ćwierćfinale turnieju finałowego w Ningbo (30 lipca – 3 sierpnia) zmierzą się z reprezentacją Japonii.
To zwycięstwo daje powody do optymizmu. Po dwóch porażkach wielu już zwątpiło w siłę tej kadry. Tymczasem Polacy pokazali, że potrafią się podnieść, zagrać pod ogromną presją i ograć jedną z najlepszych drużyn świata. Jeśli utrzymają ten poziom, to w Chinach znów możemy zobaczyć ich na podium.