Barcelona z mistrzostwem Hiszpanii. Sensacyjny sezon przypieczętowany – dwóch Polaków wśród bohaterów
Zdobycie mistrzostwa Hiszpanii przez FC Barcelonę kończy jeden z najbardziej niewiarygodnych sezonów w historii tego klubu. Trudno dziś uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu to Real Madryt miał być drużyną „nietykalną”, faworytem bez konkurencji. Tymczasem to Blaugrana sięgnęła po trzy trofea i zachwyciła cały piłkarski świat. Ogromny udział w tym sukcesie mieli Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny.
Faworytem był Real Madryt
To, co wydarzyło się w sezonie 2024/25, bez cienia przesady można nazwać sensacją. Barcelona nie tylko sięgnęła po mistrzostwo Hiszpanii, ale też wygrała Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii, a na dokładkę dotarła do półfinału Ligi Mistrzów. Ale najważniejsze jest nie tylko to, co zdobyła – liczy się styl, w jakim to zrobiła. Tym bardziej, że przed startem sezonu niewielu wierzyło, że będzie ona w stanie rywalizować z Realem Madryt.
Wystarczy przypomnieć nastroje panujące przed pierwszą kolejką. Robert Lewandowski był w składzie, ale Wojciech Szczęsny dopiero rozważał powrót z piłkarskiej emerytury. Eksperci nie mieli wątpliwości – Real po transferze Kyliana Mbappe miał zdominować ligę. Mario Cortegana z “The Athletic” pytał wówczas w artykule zatytułowanym „Czy Real Madryt jest nietykalny?”: „Czy Barcelona w ogóle może nawiązać rywalizację?”. Retoryczne pytanie, które dzisiaj brzmi jak dowcip.
Przewidywania zawiodły wszystkich
W prognozach analityków i komputerów nie było miejsca na niespodzianki. Superkomputer BETSiE wskazywał na komfortowe zwycięstwo Realu z przewagą sześciu punktów nad Barceloną. Zakładano, że Królewscy zakończą sezon z minimum 92 punktami – w rzeczywistości mogą zdobyć najwyżej 86.
Również bukmacherzy nie dawali Barcelonie większych szans – kurs na ich mistrzostwo wynosił 1 do 4,5, podczas gdy Real wyceniano na 1 do 1,45. Serwis statystyczny Opta dawał Realowi aż 86% szans na tytuł, a Barcelonie ledwie 10,3%. Jeszcze na początku lutego Królewscy mieli według tych prognoz 75% szans na mistrzostwo.
Wtedy jednak na dobre do bramki Barcelony wszedł Wojciech Szczęsny. Choć nie był głównym architektem sukcesu, jego doświadczenie i pewność między słupkami wniosły spokój, który okazał się bezcenny.
Eksperci też nie wierzyli
Toni Kroos w swoim podcaście “Einfach mal Luppen” mówił wprost: „Real będzie mistrzem, nie ma co do tego żadnych wątpliwości”. Przewidywał, że o drugie miejsce powalczy Atletico i… pokona Barcelonę. Nie był osamotniony w tym zdaniu.
Laia Cervello Herrero z “The Athletic” pisała: „Realistycznie rzecz biorąc, Barcelona nie powinna mierzyć w mistrzostwo. Jej celem powinno być pozostanie w grze o tytuł do końca sezonu i dobry występ w Pucharze Króla. Trofea? Mało prawdopodobne”. A jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała wszelkie przewidywania.
Problemy Barcelony były oczywiste
Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek wszyscy zgodnie wskazywali na poważne problemy Barcelony:
fatalna sytuacja finansowa,
wąska kadra bez wartościowych zmienników,
nowy trener, dopiero poznający drużynę,
młodzi, niedoświadczeni zawodnicy,
brak spektakularnych transferów (Dani Olmo nie był wtedy nawet zarejestrowany).
A mimo to, mimo przeciwności, mimo braku wiary – to Barcelona zdeklasowała Real w każdej możliwej rywalizacji.
Dwóch Polaków wśród bohaterów sezonu
Polscy kibice mają powody do dumy. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny odegrali kluczowe role w tym sensacyjnym sezonie. Lewandowski – jako lider ofensywy, który w decydujących momentach potrafił przesądzić o losach spotkań. Szczęsny – jako stabilny punkt w defensywie, który odmienił oblicze drużyny w drugiej części sezonu.
Barcelona pokazała, że w piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych. Wbrew prognozom, wbrew komputerom, wbrew ekspertom – sięgnęła po potrójną koronę. I udowodniła, że serce, odwaga i wiara w sukces potrafią pokonać nawet najpotężniejsze przewidywania.