Niewiarygodne pieniądze przeszły Arynie Sabalence koło nosa. Szejkowie mogli przebić samych siebie
Aryna Sabalenka mimo porażki z Jeleną Rybakiną wzbogaciła się o miliony! Białorusinka uległa w ostatnim grupowym starciu Kazaszce 1:2 (4:6, 6:3, 1:6), jednak awansu do kolejnej rundy była już pewna wcześniej. Sabalenka wyszła z grupy razem z Qinwen Zheng, a dodatkowo wiadomo już, że za ten sukces na jej konto wpłynie kwota, która zwala z…
Aryna Sabalenka mimo porażki z Jeleną Rybakiną wzbogaciła się o miliony! Białorusinka uległa w ostatnim grupowym starciu Kazaszce 1:2 (4:6, 6:3, 1:6), jednak awansu do kolejnej rundy była już pewna wcześniej. Sabalenka wyszła z grupy razem z Qinwen Zheng, a dodatkowo wiadomo już, że za ten sukces na jej konto wpłynie kwota, która zwala z nóg. Porażka z Rybakiną oznacza jednak, że Białorusinka straciła szansę na absolutnie rekordowe pieniądze.
Mecz rozpoczął się od serii przełamań. Łącznie w pierwszych pięciu gemach aż cztery razy doszło do sytuacji, że zawodniczki przegrywały przy swoim serwisie. Jednak obie uczyniły to po dwa razy, co, przy następnym wygranym gemie przez Rybakinę, oznaczało remis 3:3. Następnie zawodniczki pewnie utrzymywały swoje podania, aż w dziewiątym gemie Kazaszce udało się przełamać Arynę Sabalenkę. Rybakina wykorzystała tę przewagę, chwilę później wygrywają całego seta. Białorusinka była w tarapatach.
Druga partia wyglądała zdecydowanie inaczej. Tenisistki nie dawały się przełamać, a gemy przy swoim serwisie wygrywały bardzo pewnie. Wszystko zmienił ósmy gem, w którym Sabalenka wykorzystała czwartego break pointa i podwyższyła prowadzenie na 5:3. Następnie utrzymała swoje podanie i doprowadziła do remisu w całym meczu 1:1.
W trzecim secie nieoczekiwanie to Rybakina zyskała przewagę. Udało jej się przełamać Sabalenkę, a następnie powiększyć prowadzenie do stanu 4:1. Następnie po raz kolejny wygrała gema przy serwisie rywalki, po czym zakończyła seta, a tym samym całe spotkanie.
Niewyobrażalne pieniądze dla Aryny Sabalenki. Straciła jednak szansę na o wiele większą kwotę
Aryna Sabalenka awansowała jednak do kolejnej rundy z dwoma zwycięstwami na koncie, za co otrzyma ponad 1 mln dol. W przeliczeniu na polską walutę jest to ponad 4 mln zł. Białorusinka jest również dalej w grze o nagrodę za zwycięstwo w całym turnieju, a więc 2,5 mln dol (ponad 10 mln zł). Nie uda jej się jednak zgarnąć pieniędzy za wygraną w zawodach bez ani jednej porażki (ponad 5 mln dol., czyli ponad 20 mln zł).
Jelena Rybakina mimo zwycięstwa pożegnała się całym turniejem. Nie odchodzi jednak z pustymi rękami, ponieważ za udział i jeden wygrany mecz zyskała 685 tys. dol., czyli prawie 2 mln i 800 tys. zł.
Niewiarygodne pieniądze przeszły Arynie Sabalence koło nosa. Szejkowie mogli przebić samych siebie
Aryna Sabalenka, białoruska tenisistka, która od lat utrzymuje się w czołówce światowego tenisa, była uważana za jedną z najbardziej utalentowanych i perspektywicznych zawodniczek swojej generacji. Jej ogromny potencjał, agresywny styl gry i nieustępliwość na korcie sprawiły, że zdobyła rzesze fanów na całym świecie. Jednak to, co wydarzyło się niedawno, zaskoczyło nie tylko samą Sabalenkę, ale także cały tenisowy świat. Niewiarygodne pieniądze, które mogły przejść jej koło nosa, zaskoczyły zarówno ekspertów, jak i obserwatorów. Co sprawiło, że białoruska gwiazda odmówiła jednej z najbardziej lukratywnych ofert w historii sportu? I co takiego zaskakującego kryje się za tym zdarzeniem? Odpowiedzi na te pytania nie są jednoznaczne, ale historia, którą zaraz opiszemy, jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Szejkowie wchodzą do gry
Wszystko zaczęło się od propozycji, która wzbudziła niemałe zainteresowanie w świecie sportu. Kilka miesięcy temu pojawiły się informacje o tym, że grupa szejków z Bliskiego Wschodu, mająca swoje wpływy w świecie sportowym, postanowiła zainwestować w tenis, oferując ogromne pieniądze zawodnikom, którzy byliby gotowi wziąć udział w specjalnym, ekskluzywnym turnieju, który miałby odbyć się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To nie była zwykła oferta – to była oferta, która opiewała na sumy, które mogłyby przerosnąć zarobki nawet najlepszych tenisistów w historii.
Dla Sabalenki, która na co dzień rywalizuje w najbardziej prestiżowych turniejach tenisowych, takich jak Australian Open, Wimbledon czy US Open, była to propozycja, której nie można było zignorować. Jednak zanim doszło do rozmów, temat wywołał kontrowersje. Według wielu, propozycja była niezwykle lukratywna, ale wiązała się z wieloma wątpliwościami. Co kryło się za tymi niesamowitymi pieniędzmi? Warto przyjrzeć się, jakie warunki postawili szejkowie i co w tej ofercie mogło być dla Sabalenki nie do przyjęcia.
Przebicie samego siebie
Oferta, którą złożyli szejkowie, była naprawdę oszałamiająca. Mówi się, że sumy przewidywane za udział w tym ekskluzywnym turnieju, o którym mowa, wynosiły około 50 milionów dolarów, co stanowiło rekordową kwotę w historii sportów indywidualnych. Dla porównania, w najwyżej opłacanych turniejach tenisowych, takich jak US Open czy Wimbledon, główna nagroda wynosi zwykle kilka milionów dolarów. Propozycja szejków była więc o wiele bardziej atrakcyjna, nawet biorąc pod uwagę, że nie chodziło tylko o główną wygraną, ale również o bonusy i inne gratyfikacje, które zawodnicy mieliby otrzymać za udział, niezależnie od wyników.
Jednak dla Aryny Sabalenki, która od lat stawia na rozwój kariery w głównych turniejach tenisowych, pojawiła się kwestia nie tylko finansów, ale i reputacji. Propozycja szejków była ekskluzywna, co oznaczało, że tylko wybrani zawodnicy mieliby możliwość wzięcia w nim udziału. Z jednej strony, pieniądze były niewiarygodne i kusiły nie tylko ze względu na ich wielkość, ale także na wyjątkowość okazji, by znaleźć się w gronie najlepiej opłacanych sportowców na świecie. Z drugiej strony, ta oferta wiązała się z pewnym ryzykiem. Udział w takiej imprezie mógłby zaważyć na jej wizerunku, ponieważ wiązałby się z bliskimi powiązaniami z kontrowersyjnymi osobami i reżimami, które w ostatnich latach były obiektem krytyki na arenie międzynarodowej.
Wybór, który kosztował ją więcej niż pieniądze
Sabalenka podjęła decyzję, która zadziwiła wielu. Chociaż oferta szejków była niezwykle kusząca, zdecydowała się nie brać w niej udziału. Co ją powstrzymało? Przede wszystkim kwestie związane z etyką i moralnością. Białoruska tenisistka, choć niejednokrotnie podkreślała, że pieniądze nie są dla niej najważniejsze, miała wątpliwości dotyczące samego tła całej oferty. Po pierwsze, dla wielu osób Bliski Wschód jest regionem, w którym wciąż panują kontrowersyjne zwyczaje dotyczące praw człowieka, a także sytuacji politycznej. Zatrudnianie gwiazd sportu w takich warunkach mogło zostać odczytane jako forma promocji wizerunku państw o wątpliwej reputacji. Sabalenka, będąc świadoma tego, jak wielkie konsekwencje niesie decyzja o uczestnictwie w takim wydarzeniu, wolała unikać tego typu kontrowersji.
Po drugie, sam turniej, mimo swojej atrakcyjności finansowej, nie gwarantował tak prestiżowych punktów rankingowych jak tradycyjne turnieje Wielkiego Szlema. Dla zawodniczki, która ma ambicje zdobywania najwyższych tytułów tenisowych i dążenia do utrzymania się w czołówce światowego rankingu, udział w takim wydarzeniu mógłby nie przynieść długoterminowych korzyści. Choć 50 milionów dolarów to niebagatelna suma, Sabalenka doskonale wiedziała, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale również o reputację i karierę, którą budowała przez lata.
Zaskakująca decyzja i jej konsekwencje
Decyzja Sabalenki nie była łatwa, ale okazała się właściwa w kontekście jej długofalowej kariery. Choć na chwilę wydawało się, że pieniądze przeszły jej koło nosa, to decyzja o rezygnacji z tego turnieju zapewne nie odbije się negatywnie na jej karierze. Wręcz przeciwnie, może to wzmocnić jej wizerunek jako sportowca, który stawia na wartości ponad finansami. Wybór Sabalenki może również wywołać pozytywną reakcję wśród jej fanów, którzy cenią ją nie tylko za talent, ale również za autentyczność i dbałość o etyczną stronę swojej kariery.
Co więcej, decyzja ta może być także sygnałem dla innych sportowców, którzy stają przed podobnymi wyborami. W świecie, gdzie pieniądze odgrywają coraz większą rolę, nie wszyscy są gotowi postawić na pierwszym miejscu bogactwo, kosztem swoich przekonań czy wartości.
Podsumowanie
Oferta szejków była bez wątpienia kusząca, jednak Aryna Sabalenka wykazała się mądrością, decydując się z niej nie skorzystać. Choć ogromne pieniądze mogłyby w jednym momencie zapewnić jej stabilność finansową na całe życie, to jej decyzja pokazała, że wartości takie jak reputacja, etyka i dbałość o karierę mają dla niej o wiele większe znaczenie. Choć w tej historii niewiarygodne pieniądze rzeczywiście przeszły jej koło nosa, to Sabalenka udowodniła, że prawdziwa wartość sportowca nie tkwi tylko w liczbach na koncie bankowym, ale w autentyczności, jaką wnosi do swojej gry i swojego wizerunku.