Oburzeni Rosjanie atakują Igę Świątek. Ich argumenty są niedorzeczne
Rosjanie nie kryją wściekłości po informacji, że Iga Świątek została ukarana zaledwie miesięczną dyskwalifikacją po wykryciu niedozwolonej substancji. W kłamliwych wpisach rosyjskiej strony nikt jednak nie naświetla faktu, iż Polka natychmiast w pełni transparentnie zaczęła współpracować z organizacją antydopingową, udowadniając swoją niewinność. W przeciwieństwie do zdyskwalifikowanej rosyjskiej łyżwiarki, Kamili Walijewej, której sprawa przypominana jest przez…
Rosjanie nie kryją wściekłości po informacji, że Iga Świątek została ukarana zaledwie miesięczną dyskwalifikacją po wykryciu niedozwolonej substancji. W kłamliwych wpisach rosyjskiej strony nikt jednak nie naświetla faktu, iż Polka natychmiast w pełni transparentnie zaczęła współpracować z organizacją antydopingową, udowadniając swoją niewinność. W przeciwieństwie do zdyskwalifikowanej rosyjskiej łyżwiarki, Kamili Walijewej, której sprawa przypominana jest przez Rosjan jak mantra.
W połowie września przyszły wyniki badań antydopingowych
Przypomnijmy, 12 września świat Igi Świątek się zatrzymał. Otrzymała wiadomość od ITIA, że w badaniu moczu przeprowadzonym nad ranem 12 sierpnia wykryto niedozwoloną substancję. Kilka godzin wcześniej Polka wzięła przepisany przez lekarza lek z melatoniną. Od tamtego momentu nasza tenisistka wraz ze sztabem w pełni transparentnie zaczęła wyjaśniać, jak to się stało, że w jej organizmie znalazły się minimalne ilości trimetazydyny, która jest zakazana.
Cztaj więcej: Uratowany z Titanica zszokował lekarzy. Oto co im powiedział
Dochodzenie i komplet wyjaśnień pozwoliły na to, by Polka odbyła tylko symboliczną, miesięczną karę. Dochodzenie wykazało, że Świątek przyjęła śladowe ilości substancji wraz z zażyciem melatoniny.
To, o co mają największe pretensje Rosjanie, to sprawa Kamili Walijewej, u której również znaleziono trimetazydynę. Pozytywny wynik testu 15-letniej wówczas łyżwiarki ujawniono dopiero po tym, jak zdobyła złoto w konkurencji drużynowej i przygotowywała się do startu indywidualnego. Test wykonano 25 grudnia 2021 r., a w organizmie Walijewej wykryto obecność tej substancji, która stosowana jest do łagodzenia dusznicy bolesnej i jest zakazana przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) od 2014 r, ponieważ wspomaga krążenie krwi.
“Nie powinniśmy stracić z oczu sytuacji z Igą Świątek. Widzimy jak na dłoni, jak traktowani są zawodnicy za te same przewinienia” — powiedział rosyjskim mediom Dmitrij Swiszczew, przewodniczący rosyjskiej Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu.
Rosyjski działacz przyznał w dalszej wypowiedzi, że według niego przypadki są podobne, a skutki skrajnie różne. Swiszczew twierdzi, że wyjaśnienia dotyczące drogi dostarczenia do organizmu zakazanej substancji były niejasne, co jest absolutną nieprawą.
Jeszcze ostrzej zareagowała zasłużona trenerka ZSRR w łyżwiarstwie figurowym Tatiana Tarasowa dla Metaratings.ru. “Walijewa została ukarana na całe życie. Oni [organizacje antydopingowe] nie mają sprawiedliwości, wszyscy muszą być osądzeni za takie nierówne traktowanie sportowców. Niektórzy są dyskwalifikowani za tę substancję tylko na miesiąc, a inni na cztery lata. Nie lubią naszego kraju. Jest to niesprawiedliwe podejście do nas. Nie jest jasne, jak poradzić sobie z taką niesprawiedliwością, ale trzeba z nią walczyć. Musisz pisać, krzyczeć, robić cokolwiek” — twierdziła oburzona.
Absurdalny wpis Kafielnikowa
Swoje “trzy grosze” musiał dodać również naczelny krytyk Igi Świątek, Jewgienij Kafielnikow. “Czasami się zastanawiam… czemu do cholery nie brałem sterydów przez całą karierę, żebym mógł grać zamiast 170 meczów rocznie, może 300? To, co się teraz dzieje z tenisem, to naprawdę hańba” — stwierdził Rosjanin, sugerując jakoby raszynianka regularnie zażywała doping.
Zestawienie Walijewej ze Świątek jest kompletnie nietrafione
Komentarze Rosjan są po prostu bezsensowne, a w przypadku Kafielnikowa skrajnie głupie. Były zawodnik jest jednak znany z tego, że gdy tylko nadarzy się okazja, atakuje byłą liderkę WTA. Dlaczego rosyjska strona tak bardzo się myli, zestawiając Świątek z Walijewą?
Nasza zawodniczka wraz ze sztabem krok po korku przedstawiali fakty potwierdzające, że substancja znalazła się w organizmie zawodniczki przypadkowo, a jej ilość była śladowa i nie miała wpływu na dyspozycję raszynianki. Sprawa z rosyjską łyżwiarką była znacznie bardziej niejasna dla organizacji zajmującej się zwalczaniem niedozwolonego dopingu w sporcie.
Tak tłumaczyła się Rosjanka
Walijewą zdyskwalifikowano na cztery lata za znalezienie w próbce trimetazydyny. Przez co straciła złote medale z igrzysk olimpijskich w Pekinie, gdy występowała pod olimpijską flagą. Dlaczego kary w obu przypadkach są tak skrajnie różne?
Czytaj więcej: Wrze po wyznaniu Igi Świątek. “Trudny moment dla całego sportu”
Rosjanie nie potrafili racjonalnie wyjaśnić, że łyżwiarka przypadkiem wzięła zakazaną substancję. Młoda zawodniczka stwierdziła, że cała sytuacja z dopingiem, to wina… dziadka. Otóż tłumaczenie Rosjanki brzmiało następująco: dostarczyła doping do organizmu po tym, jak zjadła deser przygotowany na desce do krojenia, na której wcześniej jej dziadek rozgniatał leki na serce. Już sama historia brzmiała mało wiarygodnie. WADA zdecydowała się jednak pójść za tym tropem, by wyjaśnić, czy to w ogóle możliwe. Poproszono więc dziadka łyżwiarki o to, by przeszedł badania lekarskie… na podstawie których wyszło, że nie ma najmniejszych problemów z sercem.