Oto cała prawda o sztabie Igi Świątek. “To tylko pobudza takie spekulacje”
Cała prawda o sztabie Igi Świątek i jej problemach po porażce z Gauff. “To tylko podsyca spekulacje” Iga Świątek przeżywa trudne chwile po dotkliwej i niespodziewanej porażce w półfinale turnieju WTA 1000 w Madrycie. Spotkanie z Amerykanką Coco Gauff zakończyło się wynikiem 1:6, 1:6 i bez wątpienia było jedną z najbardziej bolesnych przegranych liderki światowego…
Cała prawda o sztabie Igi Świątek i jej problemach po porażce z Gauff. “To tylko podsyca spekulacje”
Iga Świątek przeżywa trudne chwile po dotkliwej i niespodziewanej porażce w półfinale turnieju WTA 1000 w Madrycie. Spotkanie z Amerykanką Coco Gauff zakończyło się wynikiem 1:6, 1:6 i bez wątpienia było jedną z najbardziej bolesnych przegranych liderki światowego rankingu w ostatnich latach. Choć w mediach coraz głośniej mówi się o możliwej winie trenera Wima Fissette’a, dziennikarz sportowy Adam Romer ma na ten temat inne zdanie. W rozmowie z WP SportoweFakty wyraźnie podkreślił, że ocena trenera po zaledwie kilku miesiącach współpracy jest niesprawiedliwa.
Spotkanie z Coco Gauff, które odbyło się w czwartek, już zapisało się w historii z powodu skali porażki. Iga Świątek nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki z rywalką ani przez chwilę. Eksperci nie mają wątpliwości, że nie chodziło wyłącznie o formę fizyczną czy techniczną – największym problemem był aspekt mentalny. – Znowu straciła do siebie zaufanie i znów przegrała z samą sobą. Problemem nie było to, że Gauff serwowała z prędkością 200 km/h czy miała zabójczy bekhend. To głowa Igi zawiodła. Rozpadła się na milion kawałków – napisał Łukasz Jachimiak z portalu Sport.pl.
Do tematu odniosło się także wielu innych dziennikarzy i ekspertów, w tym Adam Romer, który na bieżąco śledzi rozwój kariery Igi. Zwrócił on uwagę, że już w ćwierćfinałowym spotkaniu z Madison Keys Polka miała duże problemy, przegrywając pierwszego seta 0:6, ale potrafiła się wtedy podnieść. – Różnica między tamtym meczem a półfinałem z Gauff polegała na tym, że w ćwierćfinale Iga znalazła sposób, żeby wrócić do gry – trochę dzięki sobie, a trochę dzięki błędom Keys. Tymczasem Coco nie dała jej żadnej szansy. Od początku do końca kontrolowała spotkanie i nie pozwoliła Świątek złapać rytmu – tłumaczył Romer.
Do jednej z najbardziej emocjonujących scen doszło przy stanie 1:6, 0:1 i 15:30, kiedy Iga z wściekłością krzyknęła: “Kur*! Dlaczego, no?”*, po kolejnym nieudanym forhendu. Jej frustracja była widoczna gołym okiem i poruszyła nie tylko polskich kibiców. Wypowiedzi ekspertów zdają się potwierdzać, że zawodniczka zmaga się z poważnym kryzysem mentalnym, którego przyczyny nie są do końca jasne.
– Wszystkie informacje, które wypływają z obozu Igi, są bardzo skrupulatnie filtrowane. Nikt tak naprawdę nie wie, co się dzieje w środku. Nie wiemy, z czym Iga dokładnie ma problem – powiedział Romer, odnosząc się do zamkniętej polityki medialnej sztabu Świątek.
Dziennikarz wspomniał także o psycholożce sportowej Darii Abramowicz, która od dawna odgrywa kluczową rolę w zespole Igi. – Jej obecność jest unikatowa – żadna inna tenisistka na świecie nie ma w sztabie osoby z tak szerokim zakresem wpływu. Abramowicz jest nie tylko psychologiem, ale też mentorką, doradczynią, przyjaciółką i wsparciem w codziennych wyzwaniach. Ale jej rola pozostaje nie do końca zdefiniowana. I właśnie ten brak jasnych informacji tylko podsyca domysły i spekulacje – podkreślił.
W mediach coraz częściej pojawiają się pytania, czy obecna forma Igi nie wynika ze złego zarządzania sztabem, a niektórzy sugerują wręcz zmianę trenera. Adam Romer jednak stanowczo odrzuca taką możliwość. – Iga od 15. roku życia współpracowała z czterema trenerami, wliczając w to Fissette’a. Częste zmiany szkoleniowców to nie jest jej styl. To osoba, która ceni sobie stabilność i lojalność – zaznaczył. Dodał jednak, że nie wyklucza pewnych przetasowań wewnątrz sztabu.
– Jeśli ktoś miałby wziąć na siebie odpowiedzialność za obecne wyniki, to oczywiście Fissette byłby pierwszy na linii ognia. Ale oni współpracują dopiero od pół roku, więc ocenianie Belga w tym momencie jest nie fair – ocenił Romer.
Dziennikarz przypomniał również, że przełomowy moment w sezonie mógł nastąpić już na początku roku – po porażce z Madison Keys w półfinale Australian Open. – Od tamtego momentu w grze Igi jest coraz mniej lekkości, coraz mniej radości. Ale opowiadanie, że Świątek się kończy, jest całkowicie absurdalne. Ona przecież wciąż regularnie gra w ćwierćfinałach i półfinałach największych turniejów na świecie. Jeszcze kilka lat temu Polacy byliby w ekstazie z takich wyników – podkreślił.
W najbliższym czasie Iga Świątek będzie musiała zmobilizować siły na kolejne wyzwania. Już za kilka tygodni rozpocznie się Roland Garros, w którym Polka będzie bronić tytułu i walczyć o czwarty triumf z rzędu. Wcześniej czeka ją jeszcze start w turnieju w Rzymie – miejscu, które, jak zauważył Romer, zawsze było dla niej znacznie bardziej przyjazne niż Madryt. – Warto pamiętać, że Rzym to dla Igi wyjątkowo dobre miejsce do gry, znacznie lepsze niż Madryt. Możemy więc liczyć na lepszy występ – podsumował dziennikarz.