Oto co Stoch dostał od Japończyków po konkursie w Sapporo. To nie żart
Kamil Stoch i jego triumf w Sapporo – wspomnienie wyjątkowego zwycięstwa sprzed lat Kamil Stoch to skoczek, który przez lata swojej kariery wielokrotnie udowadniał, że potrafi szybko wyciągać wnioski, dostosowywać się do nowych warunków i błyskawicznie poprawiać swoją dyspozycję. Jednym z przykładów tej niezwykłej umiejętności był konkurs Pucharu Świata w Sapporo w 2017 roku, gdy…
Kamil Stoch i jego triumf w Sapporo – wspomnienie wyjątkowego zwycięstwa sprzed lat
Kamil Stoch to skoczek, który przez lata swojej kariery wielokrotnie udowadniał, że potrafi szybko wyciągać wnioski, dostosowywać się do nowych warunków i błyskawicznie poprawiać swoją dyspozycję. Jednym z przykładów tej niezwykłej umiejętności był konkurs Pucharu Świata w Sapporo w 2017 roku, gdy mimo przeciętnego występu w pierwszym dniu rywalizacji, dzień później w wielkim stylu sięgnął po zwycięstwo.
Teraz, osiem lat później, Stoch ponownie rywalizuje w Sapporo, ale w zupełnie innym kontekście. W trudnym dla siebie sezonie walczy o miejsce w kadrze na nadchodzące Mistrzostwa Świata w Trondheim. Sytuacja jest zatem diametralnie inna niż ta, z którą mierzył się w 2017 roku, kiedy był liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i pewnym kandydatem do złota w Mistrzostwach Świata w Lahti.
Słaby występ i natychmiastowa poprawa
W lutym 2017 roku Stoch nie rozpoczął weekendu w Japonii najlepiej. W sobotnim konkursie zajął dopiero 18. miejsce, co z pewnością nie było wynikiem, który mógłby go zadowalać. Po zawodach skoczek udzielił wywiadu portalowi Skijumping.pl, w którym podkreślał, że podchodzi do sytuacji ze spokojem i nie zamierza się załamywać:
“Ja już się swoje nadenerwowałem w życiu, więc ze spokojem przyjmuję taki stan rzeczy. Nie jest to przyjemne i nie skaczę z radości, że zajmuję miejsce w drugiej dziesiątce, ale wiem, co trzeba poprawić. To jest dla mnie ważne. Mam na jutro plan działania.”
I rzeczywiście, plan ten okazał się skuteczny. W niedzielnym konkursie Stoch wrócił do swojej najlepszej formy i zwyciężył w wielkim stylu. Po pierwszej serii zajmował drugie miejsce, tracąc zaledwie 1,3 punktu do lidera – Niemca Andreasa Wellingera. W drugiej serii skoczył fenomenalne 140 metrów, lądując w perfekcyjnym telemarku. Jego występ został oceniony maksymalnymi notami – 19 punktów od wszystkich pięciu sędziów. Wellinger, który prowadził po pierwszej serii, nie był w stanie odpowiedzieć równie dobrym skokiem – uzyskał 132 metry i ostatecznie przegrał z Polakiem o 7,4 punktu.
Po zawodach trener Stefan Horngacher podkreślał, jak szybko Stoch był w stanie zareagować na sobotnie problemy i wprowadzić odpowiednie poprawki:
“Przeanalizowaliśmy wszystkie aspekty i przedyskutowaliśmy kwestie dotyczące kolejnego konkursu. Jeszcze w sobotę znaleźliśmy powody słabszych prób Kamila, co miało duże znaczenie w kwestii poprawy jego skoków. Szybko wprowadził poprawki i pokazał najlepsze swoje skoki.”
Sam Stoch również przyznał, że kluczem do sukcesu była szybka analiza i dostosowanie się do nowych warunków:
“Rzeczywiście wczoraj coś nie grało, nie potrafiłem znaleźć sobie dobrego systemu, zwłaszcza na fazę lotu. Dzisiaj już wiedziałem, co mam zrobić. Po analizie z trenerem miałem pewne punkty do realizacji i tego starałem się trzymać. Nie przypuszczałem, że da mi to zwycięstwo.”
Doświadczenie i umiejętność szybkiego dostosowania się
Zwycięstwo w Sapporo w 2017 roku było dla Stocha wyjątkowe z wielu powodów. Był to jego 21. triumf w zawodach Pucharu Świata, ale zarazem pierwszy odniesiony poza Europą. Jak sam przyznał, słuchanie „Mazurka Dąbrowskiego” w tak odległym miejscu było dla niego wzruszającym momentem:
“Słuchanie ‘Mazurka Dąbrowskiego’ tak daleko od domu jest czymś wspaniałym. Na dodatek z polskimi kibicami, którzy mnie zszokowali, że tutaj byli. Część z nich mieszka tu, czy też w Tokio, ale przyjechali obejrzeć zawody, a część kibiców z polskimi flagami, to byli również Japończycy, więc miło było zobaczyć nasze barwy.”
Japońscy organizatorzy przygotowali dla Stocha również nietypową nagrodę. Zamiast tradycyjnego pucharu, skoczek otrzymał elegancki kielich. W swojej karierze zdobywał już różne trofea – wazony, talerze, a nawet rower – ale kielich z Sapporo był jednym z bardziej oryginalnych.
Jeszcze przed ceremonią dekoracji skoczek otrzymał możliwość napisania czegoś na kamerze – gest, który zazwyczaj wykonują triumfujący tenisiści, jak choćby Iga Świątek. Stoch, choć początkowo zaskoczony, postanowił po prostu złożyć swój autograf.
Tamten weekend jako symbol polskiej potęgi w skokach narciarskich
Luty 2017 roku był okresem dominacji polskich skoczków. Oprócz zwycięstwa Stocha, świetnie spisywał się również Maciej Kot, który wygrał pierwszy konkurs w Sapporo i następnego dnia zajął czwarte miejsce. W kwalifikacjach pobił także rekord skoczni, osiągając 144 metry. Polska reprezentacja prowadziła w klasyfikacji Pucharu Narodów, a Stoch umacniał swoją pozycję lidera Pucharu Świata.
Tamten sukces był jedynie wstępem do historycznych wydarzeń, jakie miały miejsce kilka tygodni później podczas Mistrzostw Świata w Lahti. Polska drużyna – z Kamilem Stochem na czele – zdobyła tam złoty medal w konkursie drużynowym, co było pierwszym i jak dotąd jedynym takim osiągnięciem w historii polskich skoków narciarskich.
Powrót do Sapporo w zupełnie innych realiach
Obecnie, w 2025 roku, sytuacja jest zgoła inna. Polski skok narciarski przechodzi trudny okres, a Kamil Stoch nie jest już dominującą postacią Pucharu Świata. Jego głównym celem jest teraz zakwalifikowanie się do kadry na Mistrzostwa Świata w Trondheim. Polscy kibice z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy mogli cieszyć się regularnymi triumfami biało-czerwonych. W trwającym sezonie nie mieliśmy jeszcze ani jednego podium, co tylko potęguje tęsknotę za sukcesami sprzed lat.
Historia zwycięstwa Kamila Stocha w Sapporo w 2017 roku jest pięknym przypomnieniem czasów, gdy polskie skoki znajdowały się na szczycie światowej rywalizacji. Choć dzisiaj sytuacja wygląda inaczej, jedno jest pewne – Kamil Stoch to sportowiec, który nie raz pokazał, że potrafi wracać do formy, gdy tylko pojawi się ku temu okazja.