Probierz zostaje, Kulesza będzie mediatorem. Farsa w PZPN trwa
Autor: Dawid Szymczak, Sport.pl
Michał Probierz na razie pozostaje selekcjonerem reprezentacji Polski, a Cezary Kulesza zapowiada, że podejmie się roli “arbitra i mediatora” w jego konflikcie z Robertem Lewandowskim. Brzmi absurdalnie, jak kiepski żart i nieudolna próba gry na przeczekanie. Co więcej – to decyzja, która z pewnością nie została podjęta z myślą o dobru polskiej piłki.
We wtorek wieczorem Kulesza wezwał Probierza na rozmowę. Wydawało się, że lada moment zapadnie decyzja o jego zwolnieniu, a prezes zacznie rozglądać się za nowym selekcjonerem. Nic z tego. Zamiast konkretnych działań – rozmydlenie sytuacji i brak jakiejkolwiek jednoznacznej decyzji. Nie ma ani dymisji, ani potwierdzenia, że Probierz poprowadzi drużynę we wrześniowych meczach. Jest za to zaskakująca deklaracja, że Kulesza sam wcieli się w rolę “mediatora i arbitra” – jak powiedział w rozmowie ze Sportowymi Faktami.
Jeśli dobrze interpretujemy jego słowa, Kulesza najpierw spróbuje doprowadzić do pojednania między Probierzem a Lewandowskim. A jeśli to się nie uda – wysłucha obu stron i wtedy podejmie decyzję. Tyle że ten plan wygląda na próbę ratowania sytuacji, którą już dawno wymknęła się spod kontroli.
Prezes rusza do działania… po czterech dniach milczenia
Szanowny prezesie – czas na mediacje był tydzień temu. Wtedy, gdy jeszcze dało się coś załagodzić. Zanim Probierz odebrał Lewandowskiemu opaskę kapitana i zadzwonił do niego z tą informacją. To był moment, kiedy należało z nim porozmawiać, ostudzić emocje, przedstawić możliwe konsekwencje. Może nawet przekonać, żeby wstrzymał się z tą decyzją do końca zgrupowania, by piłkarze mogli spokojnie przygotować się do meczu z Finlandią.
Można było zaproponować, by tak poważną sprawę omówić twarzą w twarz. Choćby z szacunku do Lewandowskiego i jego zasług. A jeśli nie z szacunku – to przynajmniej z rozsądku. Zamiast tego Kulesza umył ręce, mówiąc, że nie będzie się wtrącał w pracę selekcjonera. Kiedy dziennikarze pytali go o całą sytuację w Helsinkach, rozkładał ręce i twierdził, że nie zna szczegółów rozmowy Probierza z Lewandowskim.
Drużyna wrzała, a prezes udawał, że nic się nie dzieje. Dwóch najważniejszych ludzi w jego federacji weszło w otwarty konflikt, a on nawet nie próbował interweniować.
Po co Kulesza chce rozmawiać z Lewandowskim?
Czego właściwie teraz Kulesza chce się dowiedzieć od Roberta Lewandowskiego? Przecież były już kapitan reprezentacji jasno napisał, że nie zagra więcej w kadrze, dopóki selekcjonerem pozostaje Probierz. Źródła z otoczenia piłkarza potwierdzają – nie ma mowy o żadnych mediacjach. Sprawy zaszły zbyt daleko. Lewandowski powiedział wszystko jasno i nie zamierza zmieniać zdania. Nie zagra u Probierza, i tyle.
To co teraz? Kulesza będzie rozmawiać z Lewandowskim, zapyta, co sądzi o selekcjonerze, a potem – na tej podstawie – go zwolni? Czy to będzie decyzja prezesa, czy wymuszona przez zawodnika? To wszystko wygląda na grę na czas, w której nikt już nie wierzy.
A argumenty sportowe? Przecież Probierz nie tylko popadł w konflikt z Lewandowskim. Jego reprezentacja nie zachwyca wynikami, styl gry pozostawia wiele do życzenia, drużyna nie rozwija się, a komunikacja i wizerunek kadry są w rozsypce.
Może prezes powinien zadzwonić też do innych?
Jeśli Kulesza chce być tak wnikliwym mediatorem, może powinien porozmawiać również z innymi kadrowiczami. Bo nie tylko Lewandowski czuje się zrażony. Wielu piłkarzy zostało wciągniętych w konflikt, który ich nie dotyczył. Zostali postawieni w niewygodnej sytuacji, której nie rozumieją i której nie chcą być częścią.
Jeśli ta cała sytuacja nie zakończy się zwolnieniem Probierza, to znaczy, że górę wzięła nie rozsądna analiza, a osobiste sympatie i lojalność prezesa wobec selekcjonera. Tyle że kadra narodowa to nie miejsce na przyjacielskie układy. Tu liczy się dobro drużyny i przyszłość polskiej piłki. A tej decyzji nie da się w żaden sposób obronić.