Zemsta Świątek i pokaz siły na trawie. Amerykańskie media nie mają wątpliwości: to był wielki występ Polki
Iga Świątek w trzeciej rundzie Wimbledonu nie tylko zaprezentowała tenis najwyższej klasy, ale też – zdaniem amerykańskich mediów – symbolicznie „rozliczyła się” z Danielle Collins. Spotkanie obu zawodniczek miało bowiem głębszy kontekst niż tylko rywalizacja sportowa. To była odpowiedź Polki na wcześniejsze zaczepki, chłód i porażki.
Świątek kontra Collins – nie tylko tenis
Mecz Igi Świątek (4. WTA) z Danielle Collins (54. WTA) był zapowiadany jako wyjątkowo ciekawy nie tylko ze względu na sportowy potencjał obu zawodniczek. Panie mają za sobą niełatwą przeszłość – relacje między nimi bywały napięte, a Collins często pozwalała sobie na komentarze pod adresem Polki. Ostatni wyraźny zgrzyt miał miejsce na początku roku podczas United Cup, gdy po zakończeniu meczu doszło do wyjątkowo chłodnego uścisku dłoni. Później Amerykanka drwiła z tej sytuacji w mediach społecznościowych. W maju z kolei wyeliminowała Świątek z turnieju w Rzymie, przerywając jej próbę obrony tytułu.
Dlatego też sobotni mecz w Wimbledonie miał dla liderki polskiego tenisa szczególny wymiar. I jak podkreślają amerykańskie media – Iga doskonale wywiązała się z tej osobistej misji.
„Zemsta” i dominacja. Komentarze zza oceanu
„Świątek dokonuje zemsty na Collins na Wimbledonie” – grzmi tytuł artykułu w „Sports Illustrated”. Autorzy przypominają napięcia z przeszłości i określają Collins mianem „czarnego charakteru” jednego z trudniejszych sezonów Polki. Ich zdaniem Iga Świątek po prostu musiała udowodnić swoją wyższość – i zrobiła to w imponującym stylu.
Portal tennisworldusa.org podkreśla, że Polka rozegrała jeden z najlepszych meczów na kortach trawiastych w całej swojej karierze. „Zemsta w wielkim stylu” – tak opisano jej zwycięstwo 6:2, 6:3 nad Collins, które zapewniło jej awans do 1/8 finału i jednocześnie zamknęło pewien rozdział rywalizacji z byłą siódmą tenisistką świata.
Agencja Associated Press również zauważyła, że mecz – choć formalnie zakończył się wynikami 6:2 i 6:3 – nie był wyrównany. „Świątek przytłoczyła Collins” – czytamy w krótkim, ale wymownym podsumowaniu.
Z kolei The Athletic analizując przebieg spotkania, zwrócił uwagę na postawę mentalną Polki. „Była od pierwszych minut całkowicie skoncentrowana. Od razu przejęła inicjatywę i kontrolowała wydarzenia na korcie do ostatniej piłki” – oceniono. Eksperci tego serwisu zauważyli też, że Świątek umiejętnie łączyła role: raz była stroną kontrującą, a innym razem agresywnie narzucała tempo, zależnie od sytuacji. Efekt? Collins nie miała szans, by złapać swój rytm.
Co przesądziło o wygranej? Kluczowe elementy
W relacjach po meczu dominował ton zachwytu nad pełną kontrolą, jaką Świątek wykazała się od pierwszych minut. „Numer 4 na świecie nie zostawiła Collins żadnych złudzeń. Od początku do końca dyktowała warunki gry, skutecznie eliminując wszelkie atuty rywalki” – komentują media. Eksperci są zgodni: decydujące było mentalne nastawienie i szybko uzyskana przewaga, która zabiła w Amerykance resztki nadziei.
Świątek nie zwalnia. Przed nią walka o ćwierćfinał
Zwycięstwo nad Collins dało Świątek awans do czwartej rundy Wimbledonu. Teraz Polka zmierzy się z Clarą Tauson – utalentowaną Dunką, która sensacyjnie wyeliminowała Jelenę Rybakinę, mistrzynię Wimbledonu z 2022 roku. To będzie szansa dla Igi na powtórzenie najlepszego wyniku w karierze w Londynie, czyli awansu do ćwierćfinału. A patrząc na formę, determinację i coraz lepsze poruszanie się po trawie, można mieć nadzieję, że w tegorocznej edycji pójdzie nawet dalej.
Wnioski? Iga się nie zatrzymuje
Mecz z Collins był dla Igi Świątek nie tylko sportowym wyzwaniem, ale też swoistym testem charakteru. Poradziła sobie z nim wzorowo – bez zbędnych emocji, z klasą i totalną dominacją. To pokazuje, że Polka dojrzewa nie tylko jako tenisistka, ale również jako liderka światowego tenisa. A trawa? Coraz mniej jej straszna.