Oto kolejne ofiary rewolucji w polskich skokach. Szybko poszło
Nie tylko Thomas Thurnbichler nie będzie już pracował w sztabie kadry polskich skoczków. Opuszczą go także jego współpracownicy z Austrii i Niemiec. Informację o tym, jak mają wyglądać kolejne zmiany w zespole przekazał nowy trener Maciej Maciusiak, a potwierdził prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz. Minął tydzień od zwolnienia Thomasa Thurnbichlera ze stanowiska głównego trenera…
Nie tylko Thomas Thurnbichler nie będzie już pracował w sztabie kadry polskich skoczków. Opuszczą go także jego współpracownicy z Austrii i Niemiec. Informację o tym, jak mają wyglądać kolejne zmiany w zespole przekazał nowy trener Maciej Maciusiak, a potwierdził prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.
Minął tydzień od zwolnienia Thomasa Thurnbichlera ze stanowiska głównego trenera polskich skoczków. Od razu poznaliśmy następcę Austriaka – Macieja Maciusiaka. Jednak szczegóły dotyczące tego, jak dokładnie mają zmienić się polskie skoki pod wodzą nowego szkoleniowca na razie poznajemy bardzo powoli.
PZN zwolnił kolejnych członków sztabu kadry. Maciusiak ogłosił
W czwartek Maciusiak w rozmowie z “Przeglądem Sportowym Onet” wreszcie potwierdził, że w jego sztabie nie będzie żadnej osoby spoza Polski z wyłączeniem Michala Doleżala, prywatnego trenera Kamila Stocha, z którym zamierza blisko współpracować.
– Sztab na pewno będzie w całości złożony z Polaków. Jedynym zagranicznym członkiem w sztabie kadry A będzie Czech Michal Dolezal, ale on u nas pracuje już tak długo, że w zasadzie możemy go traktować jak Polaka – przekazał Maciusiak. Skoro Czech będzie jedynym wyjątkiem to oznacza odejście dwóch współpracowników Thurnbichlera.
Nowy trener potwierdził, że zwolnieni przez PZN zostali dotychczasowy trener techniczny Polaków, Mathias Hafele i specjalista ds. szkolenia fazy lotu, Arvid Endler.
Thurnbichler wcześniej o tym milczał. “Nie chcę o tym dużo powiedzieć”
Wcześniej sprawy nikt nie chciał potwierdzić. Najpierw pytanie o Endlera i Hafele na konferencji prasowej w Kranjskiej Gorze, w trakcie ogłaszania decyzji PZN, dostał Adam Małysz, ale nie rozstrzygnął, czy zostają, przekazując, że kwestia zbudowania swojego sztabu należy do nowego trenera.
Potem milczał też Thomas Thurnbichler, gdy pytaliśmy go, czy w razie zupełnego odejścia z Polski (Thurnbichler nadal rozważa ofertę Małysza dotyczącą przejęcia kadry juniorów – red.), zabrałby ze sobą swoich współpracowników.
– Nie chcę o tym dużo powiedzieć, bo myślę, że tu coś do ogłoszenia mają Adam i Maciek. Ale dla mnie jasne jest, że ci goście odwalili kawał dobrej roboty. Czasem nie było to dostrzegane przez osoby wewnątrz polskiego związku – rzucił tylko szkoleniowiec jeszcze podczas zawodów Pucharu Świata w Planicy.
Małysz najpierw mówił, że to, co robił Endler w kadrze było “chwilami aż śmieszne”. Teraz zupełnie zmienił narrację
Teraz sprawę dwóch kolejnych rozstań PZN z członkami sztabu kadry polskich skoczków komentuje już Małysz, w pełni. Zarówno o Endlerze jak i Hafele wypowiada się jednak zaskakująco pozytywnie w porównaniu do tego, jak komentował ich pracę wcześniej.
To dotyczy zwłaszcza Endlera. Wcześniej Małysz przyznawał, że dostawał wiele pytań o to, czym właściwie zajmuje się Niemiec i że było to “chwilami aż śmieszne”. Utalentowany skoczek wingsuit z Niemiec zaczął od pracy z Polakami w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie, gdzie najlepsze kadry skoków starają się szlifować umiejętności pracy ciała w powietrzu, w trakcie lotu. Najpierw, odkąd do kadry dołączył Thomas Thurnbichler, Niemiec pracował z nimi w samym tunelu. Potem Thurnbichler i jego ówczesny asystent Marc Noelke zaprosili Endlera do pracy poza tunelem, starając się, żeby bardziej pilnować tego, jak skoczkowie przekładają to, co wykonywali w Szwecji, na skocznię. Ostatni sezon Endler spędził już jako członek polskiego sztabu, w roli specjalisty ds. fazy lotu. Sprawę pracy Polaków w tunelu aerodynamicznym, a tym samym współpracy z Endlerem, szeroko tłumaczyliśmy w tym artykule.
I Małysz twierdzi, że ta ostatnia zmiana nie była potrzebna. – Arvid to bardzo fajny człowiek i fajnie byłoby go mieć, ale na wyjazdy do tunelu, żeby tam pomóc. Ja nie powiem, że to był niewypał, bo to by głupio zabrzmiało, ale to był po prostu… Thomas go chciał, bo myślał, że dużo więcej mu pomoże z młodymi zawodnikami. W pewnym sensie na pewno pomógł, ale to też był powód tego, jak później to było wszystko odbierane. Że ta atmosfera się zaczęła pogarszać – ocenia prezes PZN.
Co dalej z Endlerem i Hafele?
– Jeśli chodzi o Mathiasa, to sytuacja była taka, że tak jak rozmawiałem z zawodnikami, oni byli bardzo zadowoleni z pierwszego roku jego pracy. A później powiedzieli, że nie widzieli efektów, że niby była praca nad jakimiś innowacjami, ale nie widzieli jej skutków. To też jest ważne, bo jeśli ty masz coś i pracujesz, to przynajmniej zawodnicy powinni widzieć, co z tego wynika – tak Małysz mówi o pracy Mathiasa Hafele.
Austriacki były skoczek, a obecnie sprzętowiec, jest uznawany za jednego z najlepszych na świecie, za wielkiego specjalistę. Jego pracę szeroko opisywaliśmy w tym tekście. Wcześniej, w trakcie pierwszego roku pracy udzielił też Sport.pl dużego wywiadu. Teraz wielu zarzuca mu jednak, że do Polski nie przyniósł nic rewolucyjnego, że pracował bardzo standardowo.
Ani Arvid Endler, ani Mathias Hafele na razie nie chcieli komentować sprawy swojej przyszłości i zwolnień z dotychczasowych stanowisk w kadrze polskich skoczków.
W przypadku Hafele na razie nie wiadomo, czym w kolejnych miesiącach mógłby się zajmować Austriak. Podobnie jak Thomas Thurnbichler ma jednak rodzinę w Polsce, więc w pewien sposób i tak będzie powiązany z naszym krajem.
Za to Arvid Endler przynajmniej na kilka tygodni ma wrócić do pracy w tunelu Indoor Wingsuit firmy Inclined w Sztokholmie. Na razie jest za wcześnie, żeby oceniać, czy pozostanie w jakiejkolwiek większej roli przy skokach, czy będzie jedynie trenował zawodników, którzy przylecą do tunelu w Szwecji. Być może mógłby to robić w większym stopniu w nowej placówce firmy, która jesienią ma się otworzyć w Zirovnicy w Słowenii – kilkanaście minut od kompleksu skoczni w Planicy.
Materiał opracowany dzięki współpracy z Red Bull Polska w czasie wydarzenia “Red Bull. Skoki w Punkt” w Zakopanem. To wyjątkowy konkurs skoków do celu, w którym drużyny prowadzone przez legendy skoków w roli kapitanów mają za zadanie uzyskać dokładnie 1000 metrów. Pokazowe zawody na Wielkiej Krokwi zaplanowano na sobotę, 5 kwietnia o godzinie 16:00. Transmisja w TVN i na platformie Max. Więcej informacji o zawodach znajdziecie tutaj.