Iga Świątek z uśmiechem i pewnością siebie. Półfinał Wimbledonu coraz bliżej?
Iga Świątek w znakomitym stylu pokonała Clarę Tauson 6:4, 6:1 i po raz drugi w karierze zameldowała się w ćwierćfinale Wimbledonu. Po meczu Polka promieniała energią – żartowała z dziennikarzami, szczerze komentowała przebieg spotkania i zapowiedziała pełną gotowość na kolejne wyzwanie. Na koniec konferencji padło też zaskakujące pytanie o… nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski.
To był ostatni moment spotkania z mediami. Tematy tenisowe zostały wyczerpane, więc wykorzystaliśmy dobry nastrój Igi i zapytaliśmy o głośny temat ostatnich dni – wybór nowego selekcjonera kadry narodowej. Według medialnych doniesień największe szanse mają Adam Nawałka i Jan Urban, choć nie można wykluczyć niespodzianki w postaci Nenada Bjelicy lub Vladimira Petkovicia.
Świątek, słysząc pytanie o piłkę nożną, roześmiała się i z uśmiechem odparła:
– O, nie wiedziałam, że już wybrali – rzuciła żartobliwie. – Nie jestem ekspertem od piłki, kompletnie się na tym nie znam, więc sorry, ale nie wskażę swojego faworyta. Totalnie tego nie ogarniam – dodała z rozbrajającą szczerością.
Choć tenisistka nie czuje się kompetentna, by komentować piłkę nożną, wcześniej podczas Wimbledonu pięknie wypowiedziała się o Robercie Lewandowskim.
– Mega szanuję Roberta. To, co zrobił dla polskiego sportu, jest niesamowite. Dał ludziom wiarę, że można stać się gwiazdą światowego formatu! Mam nadzieję, że nadal będzie inspirował i grał w reprezentacji, choć zdaję sobie sprawę, że to już druga część jego kariery. Piłka nożna jest u nas tak popularna, że czasami sama nie wiem, co jest prawdą, a co plotką, ale wierzę, że wszystko się ułoży – podkreśliła Świątek.
Pewność siebie rośnie z meczu na mecz
Choć piłka nożna była tylko dodatkiem, najważniejszy pozostaje świetny występ Igi Świątek i jej rosnąca forma na londyńskich kortach.
– To był naprawdę dobry mecz. Nie wiem, jak czuła się Clara, ale ja skupiłam się na swoim planie. Początek był trochę nerwowy, ale potem złapałam rytm – mówiła liderka światowego rankingu.
Jeden z dziennikarzy zauważył, że Świątek została najmłodszą tenisistką od czasów Marii Szarapowej (2008), która ma na koncie dwanaście ćwierćfinałów turniejów wielkoszlemowych.
– Co mecz to nowa statystyka! Już nie wiem, jak na to reagować. Cieszę się, że gram tak regularnie i udało mi się osiągnąć to wszystko tak wcześnie. To spełnienie marzeń. Nigdy nie przypuszczałam, że będę w stanie zrobić to dwa razy, a co dopiero dwanaście – przyznała.
Przed nią kolejne wyzwanie – Ludmiła Samsonowa
W ćwierćfinale Świątek zmierzy się z Ludmiłą Samsonową (19. WTA), która w poniedziałek pokonała Jessicę Bouzas Maneiro (62. WTA) 7:5, 7:5, odnosząc największy sukces w swojej karierze. Polka podchodzi do tego spotkania z szacunkiem, ale i z wiarą w swoje możliwości.
– Ludmiła potrafi grać świetnie. Grałyśmy już kilka wyrównanych spotkań, pamiętam szczególnie to w Stuttgarcie – było bardzo intensywnie. Ona lubi szybkie nawierzchnie, więc nie dziwi mnie, że dobrze sobie radzi na trawie. Ma duże doświadczenie i pokonała już kilka mocnych rywalek. To będzie wyzwanie, ale przygotuję się jak zawsze i będę gotowa – zapowiedziała.
Jeśli Świątek pokona Samsonową, po raz pierwszy w karierze awansuje do półfinału Wimbledonu. Przed rokiem w ćwierćfinale uległa Elinie Switolinie 5:7, 7:6(5), 2:6. Tym razem ma szansę zrobić krok dalej – a patrząc na formę, jaką zaprezentowała przeciwko Tauson, wszystko jest możliwe. Emocje sięgają zenitu, a relacje z Londynu można śledzić w Sport.pl, Gazeta.pl oraz w mediach społecznościowych.