Oto sekret ogromnej zmiany Igi Świątek. Tak zgładziła rywalki. “Bez dwóch zdań”!!
Bez dwóch zdań podczas tych trzech tygodni Iga Świątek ze sztabem pracowała nad nowymi elementami i serwisem. Zresztą było widać szczególnie w fazie grupowej, że w porównaniu do innych dziewczyn ona sobie w tych anomalnych warunkach radziła zdecydowanie najlepiej. Robiła relatywnie najmniej błędów — ocenia Adam Romer, redaktor naczelny magazynu “Tenis Klub”. Iga Świątek po…
Bez dwóch zdań podczas tych trzech tygodni Iga Świątek ze sztabem pracowała nad nowymi elementami i serwisem. Zresztą było widać szczególnie w fazie grupowej, że w porównaniu do innych dziewczyn ona sobie w tych anomalnych warunkach radziła zdecydowanie najlepiej. Robiła relatywnie najmniej błędów — ocenia Adam Romer, redaktor naczelny magazynu “Tenis Klub”.
Iga Świątek po sezonie naznaczonym ucieczką przed Aryną Sabalenką ostatecznie wróciła na tron kobiecego tenisa
— Ona cały czas podkreślała, że to koniec sezonu, że jeszcze te kilka dni, kilka meczów do zagrania i potem wolne. Wydaje mi się, że ten odpoczynek od presji jej na pewno dobrze zrobił. I też wydaje mi się, że jej dobrze zrobiło to, że Sabalenka ją wreszcie wyprzedziła — mówi Adam Romer, redaktor naczelny magazynu “Tenis Klub”.
W trakcie tego roku kluczowy był jeden fragment, w którym Polka popracowała nad nowymi rozwiązaniami i serwisem, który z mankamentu w Cancun stał się jej jedną z najgroźniejszych broni
Romer analizuje też sytuację w rankingu WTA, która jest bardzo dobra dla Świątek, a zła dla Sabalenki
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Sezon naznaczony ucieczką przed Aryną Sabalenką
Początek sezonu 2023 był dla Igi Świątek nerwowy. Polka odpadła z Australian Open w czwartej rundzie, a Aryna Sabalenka odgrażająca się przy każdej okazji, że jedyne, o czym śni, to wyprzedzenie Polki, triumfowała w Melbourne. Białorusinka zbliżyła się w rankingu do Polki i to poniekąd naznaczyło ten sezon na ciągłą ucieczkę i drżenie o obronę gigantycznej liczby punktów z poprzedniego, genialnego, roku.
Obrona tytułu w Roland Garros dała trochę wytchnienia, ale Sabalenka nie ustępowała. Już w Paryżu mogła przegonić Polkę, a później m.in. podczas Wimbledonu, ale Świątek wciąż się broniła.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Lekki kryzys przyszedł latem i być może to nie jest przypadek, bo podobnie sezon Igi wyglądał rok wcześniej. Wówczas wygrywała jeszcze więcej, dominowała nad resztą stawki, ale przed US Open również złapała zadyszkę.
Sprawdź: Alarm! Chcą się ogrzać w blasku Igi Świątek. W grze setki milionów
Bolesna porażka w czwartej rundzie w Nowym Jorku w końcu przyniosła zmianę. Sabalenka mogła cieszyć się z “jedynki”, a o Polce zaczęto rozpisywać się w mniej niż dotychczas optymistycznym tonie. Ona sama zresztą przyznała, że ciągła pogoń Sabalenki ją męczyła.
— Ona cały czas podkreślała, że to koniec sezonu, że jeszcze te kilka dni, kilka meczów do zagrania i potem wolne. Wydaje mi się, że ten odpoczynek od presji jej na pewno dobrze zrobił. I też wydaje mi się, że jej dobrze zrobiło to, że Sabalenka ją wreszcie wyprzedziła — mówi Adam Romer, redaktor naczelny magazynu “Tenis Klub”.
Oto sekret ogromnej zmiany Igi Świątek
Wydawało się, że Świątek dogra sezon do końca i dopiero od nowego sezonu z odświeżoną głową wróci do walki na całego. Nic bardziej mylnego. Powrót do grania w Azji i końcówka sezonu w Cancun pokazały, że trzy tygodni przerwy — między Nowym Jorkiem a końcem sezonu — przyniosły wielką, pozytywną zmianę u Świątek.
— Bez dwóch zdań podczas tych trzech tygodni Iga ze sztabem pracowała nad nowymi elementami i serwisem. Zresztą było widać szczególnie w fazie grupowej, że w porównaniu do innych dziewczyn ona sobie w tych anomalnych warunkach radziła zdecydowanie najlepiej. Robiła relatywnie najmniej błędów — dodaje.
Zanim przyszły sukcesy w WTA Finals i w Pekinie, to Świątek jednak najpierw odpadła w Tokio i pojawiły się nawet głosy o kryzysie.
— Zespół Igi myślał, że to będzie ten sam kompleks, który był podczas igrzysk olimpijskich w Tokio, a grali na innych kortach, które były dużo szybsze. Iga jakby nie do końca mogła się przystosować. Oczywiście wszyscy malkontenci w Polsce nie zauważyli, że Iga tam przegrała z Kudiermietową, która potem wygrała cały turniej, zresztą wygrywając w finale z Pegulą. Nikt nie zauważa takich rzeczy — dodaje.
— Sabalenka będzie miała na samym początku sezonu do obrony 2000 punktów. Iga będzie miała punkty do obrony za United Cup, ale nawet jeśli ich nie zdobędzie, to wejdą jej do rankingu punkty z jakiegoś innego turnieju na początku sezonu. Tak że ona praktycznie w styczniu nie będzie traciła żadnych punktów. Musi obronić czwartą rundę w Australii. Myślę więc, że wejdzie w sezon ze zdecydowanie większym luzem — ocenia Romer.
Zobacz również: Tylko garstkę było stać na to, co zrobiła Iga Świątek. Gigantka
Kto będzie rywalizował z Igą Świątek w 2024 r.?
W przyszłym sezonie sytuacja może się powtórzyć. O tytuł bić się będą Świątek, Sabalenka i… Jessica Pegula.
— To jest niesamowite, że Jessica zagrała w tym sezonie tyle meczów. Ona ma trzydzieści lat. Licząc z meczami deblowymi i mikstowymi, wychodzi ok. 130 meczów. To jest kosmiczna dawka meczów, a przy tym wyglądała naprawdę bardzo dobrze. Zobaczymy, co się stanie z Coco Gauff, bo tam jest lekkie zamieszanie z tym trenerem. Z kolei Rybakina miała fantastycznie początek sezonu, a potem trochę się rozsypała. Te wszystkie dziewczyny też mają jakieś tam swoje problemy. Ta decyzja Igi Świątek o odpuszczeniu startu w Sewilli stawia ją teraz w zupełnie innym świetle. Okazuje się, że to było jak najbardziej słuszne. I jest kolejny powód do krytykowania tych wszystkich organizacji tenisowych — dodaje.