Oto ulubiony sport papieża Leona XIV. Wcale nie piłka nożna
Na ten moment czekał niemal cały katolicki świat. W czwartek, 8 maja, w Watykanie ogłoszono wybór 267. papieża Kościoła katolickiego. Został nim amerykański kardynał Robert Prevost, który przyjął imię Leon XIV. Co ciekawe, nowy papież od lat znany jest również z zamiłowania do sportu – nie jest zresztą pierwszym hierarchą, u którego pasja ta odgrywała…
Na ten moment czekał niemal cały katolicki świat. W czwartek, 8 maja, w Watykanie ogłoszono wybór 267. papieża Kościoła katolickiego. Został nim amerykański kardynał Robert Prevost, który przyjął imię Leon XIV. Co ciekawe, nowy papież od lat znany jest również z zamiłowania do sportu – nie jest zresztą pierwszym hierarchą, u którego pasja ta odgrywała ważną rolę.
Po śmierci papieża Franciszka konieczne było zwołanie konklawe. Po kilku dniach głosowań świat poznał nazwisko jego następcy. Po raz pierwszy w historii głową Kościoła katolickiego został duchowny ze Stanów Zjednoczonych. Kardynał Robert Prevost, pochodzący z Chicago, przyjął imię Leon XIV.
Nowy papież i jego sportowa pasja. Nie pierwszy taki przypadek w historii
Włoskie media natychmiast zaczęły analizować sylwetkę nowego papieża. Jak donosi dziennik Il Messaggero, Leon XIV od najmłodszych lat był związany ze sportem – szczególnie upodobał sobie tenis. Jako dziecko chętnie grał w tę dyscyplinę, co przylgnęło do jego wizerunku tak mocno, że okrzyknięto go mianem „tenisowego misjonarza”.
To nie pierwszy przypadek, gdy papież znany jest ze sportowych zainteresowań. Święty Jan Paweł II był wielkim miłośnikiem piłki nożnej – sam grał w młodości, a przez całe życie kibicował Cracovii. W 1990 roku poświęcił stadion Stadio Olimpico w Rzymie. Podobnie papież Franciszek nie krył swojej sympatii do futbolu – kibicował argentyńskiemu klubowi San Lorenzo, a w czasie pontyfikatu wielokrotnie spotykał się ze sportowcami różnych dyscyplin.
Wszystko wskazuje na to, że również Leon XIV będzie kontynuował tę nieformalną tradycję papieży sympatyzujących ze sportem. Być może w Watykanie pojawią się teraz zawodowi tenisiści – sam papież, jeszcze dwa lata temu, w rozmowie z portalem Augustinianorder, mówił o sobie: „Uważam się za tenisistę-amatora”.