Dramatyczny mecz Jasmine Paolini w Bad Homburg. Awans mimo wielkich kontrowersji i nerwów
Jasmine Paolini na długo zapamięta pojedynek z Leylah Fernandez w II rundzie turnieju WTA 500 w Bad Homburg. Choć mecz zakończył się jej zwycięstwem 7:6(8), 7:6(6), to emocji, nerwów i kontrowersji nie brakowało. Najwięcej mówi się nie o poziomie sportowym, a o jednej z decyzji sędziego, która wzbudziła olbrzymie poruszenie – nie tylko u samej zawodniczki, ale i u komentatorów. Czy jednak słusznie?
Włoszka walczy o formę przed Wimbledonem
Dla Jasmine Paolini sezon na trawie jest wyjątkowo istotny. W zeszłym roku dotarła aż do finału Wimbledonu, gdzie musiała uznać wyższość Barbory Krejcikovej. Teraz marzy o powtórzeniu, a nawet poprawieniu tego wyniku. Dlatego też Włoszka zdecydowała się wystąpić w turnieju w Bad Homburg, by dobrze przygotować się do zbliżającego się Wielkiego Szlema.
Już drugi mecz w tym turnieju przyniósł jednak niespodziewanie wiele trudnych momentów. Rywalką była utalentowana Leylah Fernandez, która postawiła bardzo twarde warunki. Spotkanie było niezwykle wyrównane, pełne zwrotów akcji, długich wymian i niewykorzystanych szans. Ale to nie rywalka wyprowadziła Paolini z równowagi – zrobił to arbiter główny.
Kontrowersyjna decyzja sędziego. „To absurd!”
Do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji doszło w pierwszym secie przy stanie 4:4 i 15:15. Fernandez posłała piłkę w okolice narożnika kortu. Chwilę później sędzia liniowy wykrzyczał „aut”, ale już po tym, jak Paolini odegrała piłkę – jak się okazało – niecelnie. Punkt został przyznany Fernandez, co kompletnie zaskoczyło Włoszkę.
Zgodnie z interpretacją arbitra, Paolini uderzyła piłkę jeszcze zanim usłyszała komendę „aut”, a ponieważ piłka nie trafiła w kort, punkt powędrował na konto Kanadyjki. Włoszka protestowała – tłumaczyła, że zareagowała już po okrzyku sędziego i nie miała powodu przykładać się do zagrania, skoro uznała, że akcja jest przerwana. Na nic jednak zdały się protesty. Sędzia pozostał przy swojej decyzji, a nawet interwencja supervisor nie zmieniła rozstrzygnięcia.
– To jest absurd. Paolini usłyszała aut, dlatego nie uderzała z pełnym zaangażowaniem. Ten pan nie powinien sędziować – komentowali oburzeni komentatorzy Canal+Sport.
Czy arbiter miał jednak rację?
Choć decyzja wywołała spore emocje, pojawiły się też głosy broniące postawy sędziego. Profil “Z kortu – informacje tenisowe” na platformie X wskazał, że powtórki mogą przemawiać na jego korzyść.
„Włoszka uważa, że zagrała piłkę już po wywołaniu auta. Tymczasem oglądając dokładnie nagranie, można dostrzec, że najpierw odbiła piłkę, a dopiero potem nastąpił okrzyk z trybuny sędziowskiej. Moim zdaniem to była dobra decyzja i punkt należał się Fernandez. Paolini niepotrzebnie wdawała się w długą dyskusję” – napisano.
Emocjonalna sinusoida, ale zwycięstwo na koniec
Sytuacja wyraźnie wpłynęła na dyspozycję Paolini, która w pierwszym secie musiała gonić wynik i była bliska jego przegrania. Przegrywała 2:4, potem broniła trzech piłek setowych, ale zdołała doprowadzić do tie-breaka, który wygrała 10:8. Drugi set również był nerwowy – Włoszka prowadziła już 5:2 i miała cztery piłki meczowe, ale pozwoliła rywalce wrócić do gry. Fernandez doprowadziła do tie-breaka, gdzie znów była bliska wygranej, mając nawet dwie piłki setowe. Jednak to Paolini, po piątym meczbolu, ostatecznie przypieczętowała awans do ćwierćfinału.
W kolejnej rundzie jej rywalką będzie Beatriz Haddad Maia lub Elina Switolina – niezależnie od tego, która z nich awansuje, Włoszkę czeka kolejne trudne wyzwanie.
Podsumowanie
Choć Jasmine Paolini odniosła cenne zwycięstwo, to mecz z Leylah Fernandez z pewnością nie należał do łatwych ani pod względem fizycznym, ani mentalnym. Kontrowersyjna decyzja sędziego mogła mieć wpływ na przebieg spotkania, ale ostatecznie to Włoszka pokazała większą odporność psychiczną i umiejętność wygrywania ważnych punktów. Jej forma rośnie, a Wimbledon zbliża się wielkimi krokami. Jeśli Paolini utrzyma obecną dyspozycję, może znów zamieszać w stawce najlepszych zawodniczek świata.