Polska o krok od sensacji! Bohaterski bój z mistrzami świata, choć zwycięstwo wymknęło się w końcówce
Mogą przegrać seta do 17 z aktualnymi mistrzami świata, ale chwilę później wstają, walczą i pokazują serce. Bo reprezentacja Polski siatkarzy to drużyna złożona z mistrzów Europy, wicemistrzów świata i igrzysk olimpijskich — bez względu na to, kto akurat wychodzi na boisko. Z taką właśnie mentalnością Biało-Czerwoni przystąpili do starcia z Włochami w amerykańskim Hoffman Estates. Po znakomitym widowisku ulegli co prawda 2:3 (17:25, 25:23, 25:21, 19:25, 11:15), ale zostawili po sobie wielkie wrażenie. A jeszcze przed meczem bukmacherzy dawali im… zaledwie 7 procent szans na zwycięstwo!
— Nie przylecieliśmy tu zwiedzać Chicago, tylko wygrywać — zapowiadał przed meczem Kamil Semeniuk, jeden z dwóch wicemistrzów olimpijskich w składzie. — Celujemy w komplet zwycięstw, jak w Chinach — wtórował mu 20-letni debiutant Jakub Nowak, MVP I ligi, który wciąż czeka na debiut w PlusLidze. I rzeczywiście — mentalność zwycięzców nasi siatkarze pokazali w pełni.
Świetna passa i trudny start
Polacy przystępowali do turnieju w USA jako jedyna niepokonana drużyna po pierwszym tygodniu fazy zasadniczej VNL — z wygranymi nad Holandią, Japonią, Turcją i Serbią. Mecz z Włochami był jednak pierwszym naprawdę poważnym sprawdzianem, szczególnie że rywale przyjechali niemal w najmocniejszym zestawieniu, podczas gdy w polskim składzie zabrakło wielu gwiazd — m.in. Leona, Kurka, Fornala i Kochanowskiego. Trener Nikola Grbić miał do dyspozycji tylko dwóch olimpijczyków: Semeniuka i Aleksandra Śliwkę, który dołączył do kadry w ostatniej chwili, zastępując kontuzjowanego Rafała Szymurę.
Początek spotkania był trudny — pierwszy set przegrany 17:25, a skuteczność w ataku wołała o pomstę do nieba: Semeniuk 3/11, Sasak 1/9, Szalpuk 1/4. Włosi znakomicie funkcjonowali w bloku, a mimo ogromnych starań 19-letniego libero Jana Graniecznego, Polacy nie mieli argumentów.
Ostra reprymenda Grbicia podziałała
W drugim secie Grbić zareagował błyskawicznie. Już przy stanie 2:6 wziął czas i nie szczędził mocnych słów. Efekt był natychmiastowy — remis 6:6, a po chwili prowadzenie dla Polski. W ataku zaczęło się układać, świetnie zagrał środek — Nowak i Jakubiszak pokazali klasę — a Komenda w końcu miał do kogo posyłać piłki. Set rozstrzygnął się w końcówce — Semeniuk i Szalpuk kończyli akcje z wysoką skutecznością, a ten pierwszy zakończył partię sprytnym plasem na 25:23.
Sasak wraca do gry
Trzeci set to powrót Kewina Sasaka. Po fatalnym początku (1/9 w ataku w 1. secie), teraz był niemal bezbłędny (4/4). Widać było, że rozmowa z Grbiciem zadziałała. Polacy złapali rytm, grali odważnie i konsekwentnie. Po asie serwisowym Komendy i kontrze Nowaka prowadziliśmy 21:19, a po skutecznej akcji Semeniuka mieliśmy piłkę setową. Błąd Włochów przypieczętował wygraną 25:21.
Kroki wstecz w czwartym secie
Czwarta partia znów należała do Włochów. Od stanu 11:12 zaczęli przejmować kontrolę — 16:13, a później nawet 22:15. Grbić rotował składem, prosił o czasy, ale tym razem nie udało się odmienić losów seta. Przegrana 19:25 oznaczała, że wszystko rozstrzygnie się w tie-breaku.
Dramatyczny tie-break i kontrowersje
Decydujący set był pełen napięcia i zwrotów akcji. Włosi od początku nacierali zagrywką, a Giannelli kapitalnie kierował grą. Po kontrataku Rychlickiego było 6:3 dla Italii, ale Polacy nie dali za wygraną. Świetne obrony Czunkiewicza i celne ataki Szalpuka pozwoliły odrobić straty — 10:10. Po bloku Nowaka wyszliśmy nawet na prowadzenie 11:10!
Niestety, potem przyszły kontrowersje sędziowskie. Najpierw punkt dla Włochów po rzekomym aucie po polskim bloku, potem domniemane wejście w siatkę Szalpuka. W jednej chwili zrobiło się 11:13. Po asie Rychlickiego mieliśmy piłkę meczową dla Włochów, a ci wykorzystali już pierwszą okazję — 15:11 i 3:2 w całym meczu.
Bez zwycięstwa, ale z honorem i punktem
Choć Biało-Czerwoni przegrali, pokazali wielką klasę. Grając de facto trzecim składem, byli o krok od pokonania najsilniejszej reprezentacji Włoch. To spotkanie uwidoczniło potencjał młodych zawodników i ich odporność psychiczną. Zdobyty punkt może okazać się bezcenny w kontekście dalszej rywalizacji w VNL.
Przed Polakami kolejne wyzwania. W czwartek mają dzień przerwy, a od piątku zagrają kolejno z Kanadą (noc z piątku na sobotę o 2:30), USA (noc z soboty na niedzielę o 2:30) i Brazylią (niedziela, godz. 23:00). Po takim występie kibice mogą patrzeć z optymizmem na nadchodzące starcia.