Pisali, że miała zdradzić Rosję. “Szara myszka” rozprawia się ze Świątek i Sabalenką
Jekatierina Aleksandrowa – sensacja w Dosze i pretendentka do czołówki WTA Pokonanie zarówno Igi Świątek, jak i Aryny Sabalenki w przeciągu niespełna dwunastu miesięcy to nie lada wyczyn – szczególnie jeśli nie jest się zawodniczką z czołowej piętnastki rankingu WTA. Jekatierina Aleksandrowa właśnie udowodniła, że potrafi to zrobić. W turnieju WTA 1000 w Dosze sprawiła…
Jekatierina Aleksandrowa – sensacja w Dosze i pretendentka do czołówki WTA
Pokonanie zarówno Igi Świątek, jak i Aryny Sabalenki w przeciągu niespełna dwunastu miesięcy to nie lada wyczyn – szczególnie jeśli nie jest się zawodniczką z czołowej piętnastki rankingu WTA. Jekatierina Aleksandrowa właśnie udowodniła, że potrafi to zrobić. W turnieju WTA 1000 w Dosze sprawiła sensację, eliminując Sabalenkę, a już wcześniej w 2023 roku zaskoczyła Igę Świątek w Miami. Rosjanka daje wyraźny sygnał, że chce na dobre zadomowić się w światowej czołówce.
Zwycięstwo nad Sabalenką – kluczowe liczby
Mecz Aleksandrowej z Sabalenką był pełen zwrotów akcji. Mimo przegrania pierwszego seta 3:6, Rosjanka odwróciła losy spotkania, triumfując 6:3, 7:6(5). Kluczowe statystyki pokazują, jak dobrze zaprezentowała się na korcie:
63% wygranych punktów po pierwszym serwisie,
21 uderzeń kończących,
36 niewymuszonych błędów.
To było już szóste z rzędu zwycięstwo Aleksandrowej, co podkreśla jej znakomitą formę. Warto zauważyć, że jej triumf nad Sabalenką był wydarzeniem historycznym – po raz pierwszy od sześciu lat liderka rankingu WTA przegrała mecz, mimo wygrania pierwszego seta.
Aleksandrowa dołączyła do elitarnego grona pięciu zawodniczek, które pokonały zarówno Igę Świątek, jak i Arynę Sabalenkę, gdy te zajmowały pierwsze miejsce w rankingu. Oprócz niej w tym zaszczytnym gronie znalazły się: Jelena Rybakina, Madison Keys, Coco Gauff oraz Jessica Pegula. Jednak to właśnie Aleksandrowa wyróżnia się spośród nich faktem, że jako jedyna spoza TOP 15 pokonała obie tenisistki w tak krótkim czasie.
Czy mogła grać dla Czech? Aleksandrowa i wątek zmiany obywatelstwa
Kariera 30-letniej Aleksandrowej to historia pełna niespodzianek. W ostatnich latach wiele rosyjskich tenisistek zdecydowało się na zmianę obywatelstwa – Warwara Graczowa wybrała Francję, Elina Awanesjan Armenię, Jelena Rybakina Kazachstan, a Daria Saville Australię. Podobną ścieżką mogła podążyć Aleksandrowa, która od 12. roku życia mieszkała w Czechach i przez pewien czas rozważała grę dla tego kraju.
W 2016 roku otwarcie przyznawała, że badała możliwość uzyskania czeskiego obywatelstwa. – Gdy z całą rodziną przyjechaliśmy na turniej w Pradze, byliśmy zachwyceni. Korty, miasto – wszystko było idealne – mówiła w wywiadzie dla tennis-arena.cz.
Jednak Rosyjska Federacja Tenisowa zaprzeczała tym doniesieniom. – Nic nie wiem o jej planach gry pod czeską flagą – mówił wówczas Szamil Tarpiszczew, prezes federacji. Ostatecznie Aleksandrowa pozostała reprezentantką Rosji, a sama zawodniczka po latach przyznała, że informacje o jej rzekomych negocjacjach z Czechami pochodziły jedynie z prasy.
Ojciec kluczem do sukcesu. „Decyzja była spontaniczna”
Historia Aleksandrowej jest nietypowa – w juniorskich rozgrywkach WTA zagrała zaledwie 20 oficjalnych meczów. Jej rozwój odbywał się głównie w cyklu ITF, gdzie zdobyła siedem tytułów, głównie na kortach twardych.
Początek jej przygody z tenisem był przypadkowy. – Moi rodzice grali w tenisa, a ja nigdy wcześniej nie widziałam tej gry. Podczas wakacji w Hiszpanii chciałam spróbować, ale mi nie pozwalali. Kiedy w końcu dostałam rakietę, byłam najszczęśliwszym dzieckiem na świecie – wspominała w rozmowie ze sport-express.ru.
Jej pierwszym trenerem został ojciec, Jewgienij, ponieważ rodzina nie mogła sobie pozwolić na profesjonalnego szkoleniowca. – Tata może bez końca oglądać tenis. Czasem mówi mi: „popełniłaś niewybaczalny błąd w połowie drugiego seta”, a ja tego nie pamiętam – opowiadała Aleksandrowa. Dziś jej głównym trenerem jest Igor Andriejew, jednak ojciec wciąż odgrywa ważną rolę w jej karierze.
Psychika największym wyzwaniem. „Jestem bardzo samokrytyczna”
Aleksandrowa ma problem z utrzymaniem koncentracji, zwłaszcza w trudniejszych momentach meczu. W gorszych chwilach daje się ponieść emocjom, co negatywnie wpływa na jej grę. – Kiedyś po każdej porażce byłam zdruzgotana. Potrafiłam płakać i myślałam, że to koniec mojej kariery. Teraz już dorosłam – mówiła Rosjanka.
Włoski portal ubitennis.it podkreślał w 2019 roku, że „jej największym ograniczeniem jest brak pewności siebie w kluczowych momentach meczu”. Widać jednak, że Aleksandrowa poczyniła w tej kwestii postępy.
Czas na wielkie sukcesy? Eksperci wierzą w Aleksandrową
Styl gry Aleksandrowej opiera się na agresywnych, płaskich uderzeniach, w czym przypomina niektórych męskich zawodników. – Staram się grać ofensywnie, bo nie lubię biegać. Staram się ograniczyć liczbę uderzeń w wymianach – tłumaczyła.
Jednym z jej największych atutów jest serwis. W 2024 roku Rosjanka miała na koncie 284 asy, co było czwartym najlepszym wynikiem w WTA – lepsze były tylko Qinwen Zheng, Jelena Rybakina i Aryna Sabalenka.
W Rosji zaczyna się mówić o niej jako o przyszłej zwyciężczyni wielkich turniejów. – Kiedyś jej gra była prymitywna, ale teraz nabrała pewności siebie i techniki. Dziś zasługuje na miejsce w TOP 15 WTA – komentował Szamil Tarpiszczew.
Co dalej? Pegula kolejną rywalką Aleksandrowej
Aleksandrowa rozpoczęła sezon 2024 od nieudanej przygody w Australian Open, gdzie odpadła w pierwszej rundzie po porażce z Emmą Raducanu. Szybko się jednak odbudowała – triumfowała w turnieju WTA 500 w Linzu, pokonując w finale Dajanę Jastremską.
Teraz po imponującym zwycięstwie nad Sabalenką Rosjanka awansowała do ćwierćfinału turnieju w Dosze, eliminując po drodze Elise Mertens. W kolejnej rundzie zmierzy się z Jessicą Pegulą – i jeśli utrzyma obecną formę, może ponownie zaskoczyć.
Czy Świątek i Sabalenka doczekają się nowej wielkiej rywalki? Wszystko wskazuje na to, że Jekatierina Aleksandrowa jest na najlepszej drodze, by na stałe zadomowić się w światowej czołówce.