Polacy sprawili najpiękniejszą sensację na MŚ w skokach! Nikt nie wierzył
Mieli zająć góra piąte miejsce. “O medalu nawet nie ma co gadać” – słyszeli. A jednak zdobyli brąz! – Cięliśmy się z Austriakami i mało brakło, a byśmy mieli srebro – wspomina Klemens Murańka. Dziesięć lat temu na MŚ w Falun nasi skoczkowie wywalczyli najbardziej niespodziewane podium w historii swoich startów na wielkich imprezach. Czy…
Mieli zająć góra piąte miejsce. “O medalu nawet nie ma co gadać” – słyszeli. A jednak zdobyli brąz! – Cięliśmy się z Austriakami i mało brakło, a byśmy mieli srebro – wspomina Klemens Murańka. Dziesięć lat temu na MŚ w Falun nasi skoczkowie wywalczyli najbardziej niespodziewane podium w historii swoich startów na wielkich imprezach. Czy to jest do powtórzenia teraz na MŚ w Trondheim?
Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki – w takim składzie wystąpi Polska w konkursie drużynowym na MŚ w narciarstwie klasycznym w Trondheim. Teoretycznie ta ekipa nie ma szans na medal.
Cała czwórka nie jest w najwyższej formie. Nawet Wąsek. Nasz lider był w niedzielę dziesiąty w indywidualnym konkursie MŚ na skoczni normalnej, ale skakanie na obiekcie dużym zaczął tak słabo, że po wtorkowych treningach nie zmieścił się do składu Polski na środową rywalizację zespołów mieszanych (nasza ekipa w składzie Pola Bełtowska, Kubacki, Anna Twardosz i Zniszczoł zajęła ósme miejsce).
Kibicom, którzy lubią wierzyć w niespodzianki, a nawet w sensacje, może się dziś przypominać historia, jaką polscy skoczkowie zafundowali nam 10 lat temu. Na MŚ w Falun w 2015 roku Piotr Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro i Kamil Stoch wyskakali wspólnie brązowy medal. Przegrali tylko z Norwegią i Austrią. I to przegrali nieznacznie – do zwycięzców stracili 24,5 pkt, a do wicemistrzów tylko 5,1 pkt. Naszej kadrze było wtedy dużo bliżej do srebra niż rywalom spoza podium do naszej kadry – czwarta Japonia straciła do Polski 16,9 pkt, a piąte Niemcy były gorsze aż o 46,9 pkt.
Nikt w nich nie wierzył
To były szokujące wyniki. Eksperci wróżyli nam góra piąte miejsce. I to nasi eksperci. Tamtego dnia kilka godzin przed konkursem opublikowaliśmy na Sport.pl sondę, w której o szanse Polaków pytaliśmy naszych byłych skoczków oraz trenerów i działaczy. Przypomnijmy kilka opinii.
Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo, z 1972 roku: “Nie chcę krytykować, ale jestem rozczarowany. Jak zajmiemy piąte miejsce, to będzie sukces. O medalu nawet nie ma co gadać. Nie tym razem”.
Piotr Fijas, były rekordzista świata w długości skoku, w 2015 roku trener kadry juniorów: “O złoto będą walczyć Niemcy z Norwegami, a o brąz Austriacy z Japończykami. My jesteśmy dopiero w następnej parze, ze Słowenią”.
Józef Jarząbek, wówczas trener m.in. Klemensa Murańki: “Złoty medal zdobędą Niemcy, srebrny Norwegowie, a brązowy Austriacy. Nas wyprzedzą jeszcze Japończycy. Chciałbym się mylić, ale na więcej niż piąte miejsce nas nie stać”.
Andrzej Wąsowicz, ówczesny wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego: “Po tym, co widzieliśmy w konkursach indywidualnych, szans na medal naszej drużynie nie daję. Trudno patrzeć na ten konkurs optymistycznie. Niestety”.
Stoch powiedział wprost. “Nie wiem, jakim cudem”
W konkursach indywidualnych poprzedzających drużynówkę w Falun widzieliśmy, że nasi skoczkowie nie są w formie. Na obiekcie normalnym najlepszy z nich był ósmy Ziobro, 17. miejsce wspólnie zajęli Stoch i Murańka, a Żyła był 33. Na skoczni dużej, czyli na tej, na której rozegrano też drużynówkę, Żyła zajął dziewiąte miejsce, Stoch był 12., Murańka 20., a Ziobro nie zmieścił się w składzie (startowali jeszcze 29. Kubacki i 40. Zniszczoł).
Jak to możliwe, że zaledwie dwa dni po takim przeciętnym czy wręcz słabym występie Polacy na tym samym obiekcie wywalczyli medal?
– Nie wiem, jakim cudem my ten medal zdobyliśmy, naprawdę. Nie mam pojęcia. Ja tam skakałem wybitnie źle. Dla mnie to były jedne z najgorszych MŚ w całej mojej karierze – mówi Kamil Stoch w wyemitowanym kilka dni temu dokumencie Eurosportu “Złota dekada”. Żyła w tym samym filmie też nie zna odpowiedzi na pytanie, skąd się ten medal wziął. – Sezon szedł, jak szedł, nic się nie układało – mówi. – Kiepsko całej kadrze szło, a tu się cięliśmy z Austriakami i mało brakło, a byśmy mieli srebrny medal – dodaje Murańka.
Ziobro mówi z kolei, że po motywującej rozmowie w gronie zawodników oni ten medal wywalczyli serduchem. On na pewno – indywidualnie miał 24. notę, co wygląda mizernie przy trzeciej nocie Stocha, szóstej Żyły i dziewiątej Murańki. Ale Ziobrze chwała za to, że wytrzymał w trudnych warunkach.
Trener uratował posadę. “Ave, Cezar”
Dzięki tamtemu medalowi wytrzymał też trener Łukasz Kruczek – na stanowisku. Sezon był rzeczywiście tak słaby, że coraz częściej padały pytania, czy szkoleniowiec prowadzący polską kadrę od 2008 roku nie powinien już odejść, czy nie jest tej ekipie potrzebny nowy impuls. Na 36 konkursów tamtej zimy mieliśmy tylko trzy miejsca na podium – wszystkie Stocha. To bolało po świetnym sezonie wcześniejszym, z dwoma tytułami mistrza olimpijskiego dla Stocha i z Kryształową Kulą dla niego, z wygranymi konkursami PŚ przez Ziobrę i Krzysztofa Bieguna. I po jeszcze wcześniejszym, ze złotem Stocha na MŚ i z pierwszym, historycznym medalem MŚ dla drużyny (brąz ekipy w składzie Żyła, Stoch, Kubacki i Maciej Kot).
Ten sensacyjny medal z Falun szefowie Kruczka uznali za dowód, że w kluczowym momencie trener wszystko naprawił.
– Trener Kruczek podsumuje sezon, a później – mam nadzieję – wyrazi chęć do dalszej pracy z kadrą. Ma tak skonstruowaną umowę, że co roku jest ona odnawiana. Za pozostaniem Kruczka podpisuję się obiema rękami, a mam w związku sporo do powiedzenia – mówił już trzy dni po medalu wiceprezes Wąsowicz na łamach dziennika “Sport”. – Zwalniając Łukasza, strzelilibyśmy sobie w kolano. Od razu otrzymałby propozycję od jednej z czołowych federacji. Obecnie Kruczek jest bez wątpienia w trójce najlepszych szkoleniowców świata. Ma ogromny szacunek w kadrze. Chłopcy nadali mu nawet przydomek Ave. Jak wiadomo, w czasach rzymskich było takie powitanie: Ave, Cezar. Zawodnicy podkreślają w ten sposób szacunek, jakim go darzą – dodawał Wąsowicz.
Niestety, brąz z Falun był ostatnim sukcesem Kruczka w roli trenera polskiej kadry. Rok później nasz sezon był jeszcze gorszy i w 2016 roku nową erę polskich skoków zaczął w roli szkoleniowca Stefan Horngacher.