Polacy sprawili najpiękniejszą sensację na MŚ w skokach! Nikt nie wierzył
Sensacyjny brąz polskich skoczków w Falun – czy historia może się powtórzyć w Trondheim? Miało być co najwyżej piąte miejsce. Eksperci nie dawali im żadnych szans na podium. „O medalu nawet nie ma co gadać” – słyszeli polscy skoczkowie przed drużynowym konkursem Mistrzostw Świata w Falun w 2015 roku. A jednak zdołali wywalczyć brązowy medal,…
Sensacyjny brąz polskich skoczków w Falun – czy historia może się powtórzyć w Trondheim?
Miało być co najwyżej piąte miejsce. Eksperci nie dawali im żadnych szans na podium. „O medalu nawet nie ma co gadać” – słyszeli polscy skoczkowie przed drużynowym konkursem Mistrzostw Świata w Falun w 2015 roku. A jednak zdołali wywalczyć brązowy medal, przegrywając minimalnie z Norwegią i Austrią. „Cięliśmy się z Austriakami i mało brakło, a byśmy mieli srebro” – wspomina Klemens Murańka.
Dokładnie dziesięć lat temu polska drużyna odniosła jeden z najbardziej niespodziewanych sukcesów w historii swoich startów na wielkich imprezach. Czy historia może się powtórzyć na Mistrzostwach Świata w Trondheim?
Skład Polaków na konkurs drużynowy w Trondheim
W sobotę polscy skoczkowie przystąpią do drużynowej rywalizacji w Trondheim w składzie: Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki. Czy mają szansę na powtórzenie sukcesu sprzed dekady? Teoretycznie – nie.
Żaden z naszych reprezentantów nie jest w optymalnej formie. Nawet Wąsek, który był dziesiąty w konkursie indywidualnym na skoczni normalnej, w rywalizacji na dużym obiekcie prezentuje się znacznie gorzej. Po słabych treningach nie znalazł się nawet w składzie na konkurs drużyn mieszanych, gdzie Polacy (w składzie Pola Bełtowska, Dawid Kubacki, Anna Twardosz i Aleksander Zniszczoł) zajęli ósme miejsce.
Mimo tego, wśród kibiców pojawiają się wspomnienia sprzed dekady, kiedy polska drużyna dokonała rzeczy, w którą nikt nie wierzył. W 2015 roku w Falun na podium stanęli Piotr Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro i Kamil Stoch, ustępując jedynie Norwegii i Austrii. Co więcej – strata do srebra była minimalna: zaledwie 5,1 punktu! Czwarta Japonia straciła do Polski aż 16,9 punktu, a piąte Niemcy były gorsze o 46,9 punktu.
Nikt w nich nie wierzył
Tamten wynik był wielkim zaskoczeniem, także dla ekspertów. Przed konkursem w Falun nikt nie dawał Polakom szans na podium. W sondażu Sport.pl, przeprowadzonym kilka godzin przed zawodami, polscy trenerzy i byli skoczkowie byli zgodni – piąte miejsce to maksimum, na co było stać naszą drużynę.
Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo (1972):
“Nie chcę krytykować, ale jestem rozczarowany. Jak zajmiemy piąte miejsce, to będzie sukces. O medalu nawet nie ma co gadać. Nie tym razem.”
Piotr Fijas, były rekordzista świata w długości skoku, trener kadry juniorów w 2015 roku:
“O złoto będą walczyć Niemcy z Norwegami, a o brąz Austriacy z Japończykami. My jesteśmy dopiero w następnej parze, ze Słowenią.”
Józef Jarząbek, trener Klemensa Murańki:
“Złoty medal zdobędą Niemcy, srebrny Norwegowie, a brązowy Austriacy. Nas wyprzedzą jeszcze Japończycy. Chciałbym się mylić, ale na więcej niż piąte miejsce nas nie stać.”
Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego w 2015 roku:
“Po tym, co widzieliśmy w konkursach indywidualnych, szans na medal naszej drużynie nie daję. Trudno patrzeć na ten konkurs optymistycznie. Niestety.”
A jednak, mimo braku wiary ekspertów, Polacy zdobyli medal.
„Nie wiem, jakim cudem ten medal zdobyliśmy”
Indywidualne występy naszych skoczków w Falun rzeczywiście nie zapowiadały sukcesu. Na skoczni normalnej najlepszy z nich, Jan Ziobro, był dopiero ósmy. Kamil Stoch i Klemens Murańka zajęli 17. miejsce, a Piotr Żyła był 33.
Na skoczni dużej, gdzie odbywał się konkurs drużynowy, Polacy również nie zachwycili. Żyła zajął dziewiąte miejsce, Stoch dwunaste, Murańka dwudzieste, a Ziobro w ogóle nie znalazł się w składzie (startowali jeszcze Dawid Kubacki – 29. miejsce i Aleksander Zniszczoł – 40. miejsce).
Jak to możliwe, że dwa dni później na tej samej skoczni Polacy zdobyli medal?
Kamil Stoch do dziś nie zna odpowiedzi:
“Nie wiem, jakim cudem my ten medal zdobyliśmy, naprawdę. Nie mam pojęcia. Ja tam skakałem wybitnie źle. Dla mnie to były jedne z najgorszych MŚ w całej mojej karierze.”
Piotr Żyła również nie potrafi tego wyjaśnić:
“Sezon szedł, jak szedł, nic się nie układało.”
Klemens Murańka:
“Kiepsko całej kadrze szło, a tu się cięliśmy z Austriakami i mało brakło, a byśmy mieli srebrny medal.”
Jan Ziobro podkreśla, że sukces był efektem motywującej rozmowy w drużynie. Skoczkowie uznali, że jedyną drogą do sukcesu jest walka sercem.
Trener uratował posadę – „Ave, Cezar”
Dzięki sensacyjnemu medalowi w Falun na stanowisku utrzymał się Łukasz Kruczek, ówczesny trener polskiej kadry. Sezon 2014/2015 był bardzo słaby – na 36 konkursów Pucharu Świata Polacy zajęli miejsce na podium tylko trzykrotnie (za każdym razem Kamil Stoch).
Po dwóch znakomitych sezonach, w których Stoch zdobył dwa złote medale olimpijskie, Kryształową Kulę, a Polska wywalczyła pierwszy w historii medal MŚ w drużynie (brąz w 2013 roku), przyszedł okres regresu. Zaczęły się pojawiać głosy, że Kruczek powinien odejść.
Po MŚ w Falun wiceprezes PZN, Andrzej Wąsowicz, przekonywał, że trener powinien zostać:
“Zwalniając Łukasza, strzelilibyśmy sobie w kolano. Od razu otrzymałby propozycję od jednej z czołowych federacji. Obecnie Kruczek jest bez wątpienia w trójce najlepszych szkoleniowców świata.”
W kadrze Kruczek miał ogromny szacunek. Zawodnicy nadali mu nawet przydomek „Ave”. Wąsowicz tłumaczył to nawiązaniem do rzymskiego powitania: „Ave, Cezar”.
Jednak brąz z Falun był jego ostatnim sukcesem jako trenera kadry. Rok później sezon był jeszcze gorszy i w 2016 roku polską reprezentację objął Stefan Horngacher, rozpoczynając nową erę w polskich skokach.
Czy teraz, po dziesięciu latach, polska drużyna jest w stanie powtórzyć tamten sukces? Trondheim może przynieść kolejną niespodziankę.